Jeszcze tydzień, dwa temu słonko przygrzewało mocno, pogoda była zaskakująco piękna, jak na tę porę roku. Już dawno nie pamiętam tak ciepłej i słonecznej jesieni. Wrzesień owszem, październik też, ale żeby listopad tak rozpieszczał?
Jako szczęśliwa posiadaczka pieska dodatkowo raduję się słonkiem, ponieważ nie ma problemu zabłoconych łap i zmiany koloru sierści na czarną lub brązową. Pogoda sprzyja spacerkom, które Izerek kocha w każdej postaci. Jednakże szczególnie cieszy go plaża i pływanie. Jesienią już częściej puste i czyste dzięki temu.
Niezależnie od pory roku, zachmurzenia, temperatury i wiatru gość musi wejść. Ostatnio już nie rzucamy mu patyków do wody, mając nadzieję, że zamoczy tylko łapki. Cóż, nadzieja matką.... Brak rzucanych patyków psina rekompensuje sobie nurkowaniem i wyławianiem kamieni. Czasem zobaczy coś unoszącego się na powierzchni i wykorzystuje to jako pretekst do pływania.
O trochę zimno, ale dam radę!
W uszyska mi naleciało, brrrrr!
Mimo jesieni zdarzają się jeszcze letnie obrazki, jako choćby ten z zamkiem. Oczywiście nasz chłopak zawsze musi sprawdzić co to jest. Podchodzi bardzo ostrożnie, spokojnie, niczym przyczajony tygrys. Gdy coś wyda mu się bezpieczne podchodzi i zgłębia tajemnice. Gdyby jednak był tu zatknięty powiewający na wietrze i szeleszczący kawałek reklamówki, to Izercio szczekałby i czekał na swych państwa. No wiecie, tak zwykle robią psy obronne:)
Wszelkiego rodzaju odstępstwa od normy, czy to zamki, czy wykopy, są zawsze warte niezwykłej uwagi i sprawdzenia. A nóż jakieś żarełko się trafi?
Pewnego razu, na jak zwykle pustej plaży, Izerek brykał beztrosko. Jak okiem sięgnąć nikogo i niczego. Aż tu nagle, niespodziewanie w zasięgu wzroku pojawiło się coś niepokojącego.
Jakiś dziwny stwór leżał na brzegu i nawet nie spojrzał w stronę Izerka. Przypominał słonia lub mamuta. Izerek jeszcze czegoś takiego nie widział.
Stwór nie reagował na szczekanie, psie wołanie. Mały tak się więc wkurzył, że zdobył się na wielką odwagę, podbiegł do olbrzyma i pobieżnie obwąchał. Stwór nic, dalej bezczelnie patrzył w stronę Skandynawii.
Taka ignorancja wyprowadziła z równowagi naszego niezwykle spokojnego pieska i postanowił w najlepszy dla siebie sposób ukarać paskudę. Co zrobił? Zapolował na kość słoniową i pognał ze zdobyczą przed siebie.
Słoń się doigrał, stracił cały swój urok. Ma nauczkę, aby nigdy nie zadzierać z Izerkiem, psem odważnym i groźnym, postrachem plaży.
Izerek próbował polować też na ptaszyska, ale ta sztuczka jeszcze wychodzi mu słabo. Musi więc trenować, a co się z tym wiąże przychodzić na plażę. Jedno udaje mu się znakomicie - wyjadanie ptakom chleba.
Ciągle mam nadzieję, że to już ostatnie kąpielowe fotki, ale chyba nic z tego. Pamiętam jednak zapalenie ogona i nie chciałabym, aby mały znów cierpiał. Zatem wszelkie kąpiele są krótkie. Gdy psina jest zmuszony do szybkiego marszu czy biegu, na kąpanie nie ma czasu.