Po beznadziejnej zimie czekałam na wiosnę. Skoro jedna pora roku mnie zawiodła, bo poskąpiła śniegu i mrozu, czekałam z utęsknieniem na następną. W ubiegłym roku jakoś tak przegapiłam wszystkie wiosenne oznaki: przebiśniegi, krokusy, pączki... Widziałam, owszem, ale jakoś tak szybko zniknęły. Jakiś tydzień temu, korzystając z pierwszego w miarę ciepłego dnia postanowiłam wybrać się z pieskiem na spacerek i przy okazji porobić parę fotek. Cóż, plany można mieć, ale nie zawsze udaje się je zrealizować. Gdy wychodziliśmy było słonko, choć wiało niemiłosiernie, ale z minuty na minutę przybywało ciemnych chmur, a w rezultacie zlało nas strasznie. Kilka fotek machnęliśmy, ale Izercio nie dość, że czuł suczki, to jeszcze w deszczu nie zamierzał pozować. Kolejny tydzień był zimny, z paskudnym wiatrem. Choć miałam już ochotę zrzucić zimowe ubrania, to zrobiłam to dopiero wczoraj. Dziś zapowiada się piękny dzień, zatem może uda się prześledzić, jak przyroda buchnęła przez ten czas. Może Izerek będzie łaskawszy?
Jest to blog, w którym opisuję kolejne dni naszego wspólnego życia z golden retrieverem. Życia, które z pewnością zostało wywrócone do góry nogami, ale też jest ciekawsze i barwniejsze. Pojawiają się tu wpisy na inne tematy, w większości psiejskie, przemyślenia, może rady i wskazówki wynikające z codziennych obserwacji i praktyki. Liczę też na poznanie sympatycznych ludzi, którzy zechcą wymienić poglądy, podzielić się własnymi doświadczeniami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz