6 grudnia to dzień, który chyba wszyscy znają jako jeden z przyjemniejszych w roku. Mikołajki. Sama nie wiem, czy więcej radości sprawia otrzymywanie podarków, czy też ich dawanie. Gdy ma się dzieci, choćby i te nastoletnie, to otrzymywanie nie ma takiego znaczenia, ale radość daje obdarowywanie i obserwowanie emocji. Im mniejsze dziecko, tym weselej.
Tegoroczny mikołajkowy ranek obudził mnie około 4.30 dziwna jasnością. Co się stało? Otóż Mikołaj z wielkiego wora wysypał pierwszy w tym roku śnieg. Od razu zrobiło mi się weselej, jakoś tak świąteczniej. W pracy też wszyscy temu nastrojowi ulegli, choć niektórzy, z powodu tradycyjnego zaskoczenia drogowców jechali do pracy trzy razy dłużej niż zwykle.
Spodziewałam się, po medialnych komunikatach, że tej nocy nie pośpię, bo Orkan Ksawery miał dawać czadu. Chyba obudziłam się zdziwiona spokojem. Wiało, owszem, ale bywało gorzej i nikt wtedy alarmu nie robił.
Spokojnie wypiłam kawkę i co chwila zerkałam na uroczy zimowy krajobraz. Wreszcie hrabia Izercio przeciągnął, się, przyczłapał i położył łepetynę na moich kolanach na znak chęci spacerowych. Przyodziałam się zimowo, po raz pierwszy i ruszyliśmy, oboje radośni, choć każdy z innego powodu. Gdy psina wyszedł przed klatkę, to stanął jak wryty. Wieczorem lał deszcz, a tymczasem rano leżał biały dywan. Śniegu napadało naprawdę sporo, na jakieś 7-8cm. Gdy Izercio odważył się ruszyć i przekonał się co do smaku i zapachu tego białego czegoś, zaczęło się brykanko. Szalał jak bączek, turlał się i tarzał, biegał w tę i z powrotem jak szalony. Śmiałam się do rozpuku, a przecież śmiech to zdrowie. Rzucałam małemu kulki, a ten zjadał z apetytem lody w naturalnej postaci. Ulepiłam nawet wielka kulę, aby psina mógł podrapać łapkami. Zadowoleni wróciliśmy do domu. Miło rozpoczął się ten dzionek.
Wracając do huraganu. Ostrzegano, aby nie wychodzić, że kto może powinien pozostać w domu, był pomysł zamykania szkół. Cóż, z pełną świadomością mieszkanki Gdańska mogę powiedzieć, że były to komunikaty, dla tej części kraju przesadzone. Maszerowałam główną ulicą Wrzeszcza w samo południe - padało, owszem, ale w grudniu to chyba normalne, prawda? Korki - jak zwykle, gdy spadnie śnieg. Wiatry - nie większe niż zwykle.
Razem z Alą wybrałyśmy się nad morze, aby zobaczyć sztorm, bo też ostrzegano, aby w żadnym wypadku nie chodzić w stronę plaży. Widziałam gorsze sytuacje w Zatoce. Amatorów fotografowania i zobaczenia sztormu było wielu, ale wszyscy komentowali i byli zawiedzeni. Ale wszystkich cieszyła zimowa sceneria, bo cały dzień opadów sprawił, że miejscami śniegu było prawie do kolan.
Ale dla nas była to frajda, a dla Izerka z pewnością największa. Trudno go było sfotografować. Miał tyle do zobaczenia, tyle do załatwienia, tyle radości z tego, że mógł brykać radośnie.
Pierwsze pozowanie zakończyło się szybciej niż zdążyłam ustawić aparat, bo psina pognał przed siebie.
Ta mina mówi sama za siebie. Jakby chłopak chciał powiedzieć : "Tyle śniegu, tyle atrakcji, a ja muszę tu siedzieć i się uśmiechać".
Oto piękny Mikołaj - Izerek w zimowej scenerii.
Izercio na molo na Zaspie, a w tle Orkan Ksawery.
Na inne fotki zapraszam na blog fotograficzny:)
- Proszę, proszę, chodźmy do domku, kuperek mi zmarzł!
O nie, tak Izerek nigdy nie mówi i nie o to prosi. Ala miała śnieżkę, a Izercio uwielbia kulki śniegowe.
Nie wiem, kto cieszył się dziś bardziej, Ala czy Izerek.
Po powrocie do domu zjadł, przykimał godzinkę, a teraz idzie do piesków. To będzie szaleństwo.
Fotki kiepskiej jakości, ponieważ obiektyw się psuje, pogoda kiepska, raz jasno, raz ciemno, śnieżek i wicher. Ale było cudnie:)
Wszystkim życzymy
miłego Mikołajkowego wieczoru i weekendu,
a także zimy pięknej, śnieżnej, mroźnej,
choć nie tak długiej jak poprzednia.
Aaaa tam... "fotki kiepskiej jakości". Kokietujesz ;)
OdpowiedzUsuńPrzeurocza, radosna sesja!
Zazdrościmy Wam śniegu w Mikołajki! Nasz Izerek będzie musiał jeszcze długo poczekać na śnieżną zabawę :)
Czy Izerek coś dostał od Świętego Mikołaja? ;)))
Pozdrawiamy :)
Alciu, niestety kiepskie i tylko częściowo to wina pogody. Obiektyw chyba do wymiany, a to koszt niemały. Robię 1-2 zdjęcia i przestaje działać. Cosik przeskakuje, pstryka i ...wkurza. Pożyczę jeszcze taki obiektyw, a by mieć pewność, że to jego wina.
UsuńTak, śnieg w Mikołajki był zaskoczeniem i fantastyczną niespodzianką. Przyjeżdżajcie do nas, tu pada i pada. Izerki maiłyby raj:) Zapraszamy:)
Izerek dostał ucho, nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Jedzonko też lepsze, tu kiełbaska, tam szyneczka. Nie narzekał. Zamówiliśmy kolejne dwa worki karmy Hils (Izercio je z parówką, plasterkiem kiełbasy). Do paczki dołączona była chrumkająca świnka. To będzie prezent pod choinkę. Już czuję, ile będzie śmiechu.
Buziaki:)
Jejku, jak macie fajnie! :-) Tyle śniegu! U nas i orkan Ksawery jakiś taki niewydarzony (tylko płot położyło, ale on i tak się ledwo co na lakierze trzymał :-) i opad śniegu też taki jakiś niemrawy.
OdpowiedzUsuńKochana, pada już drugą noc i drugi dzień. Miejscami to prawdziwa zadymka. Jest cudownie, krajobraz jak z bajki. Dziś wieje mniej, ale mimo afery medialnej dał radość ten orkan przynosząc śnieżek. Gdy patrzę teraz przez okno nie widzę bloku stojącego opodal, zatem sypie całkiem przyzwoicie. Oj, będzie zabawa, choć wczoraj w czasie zabawy z pieskami Izerek poślizgnął się i kulał. Zobaczymy, jak będzie dzisiaj.
UsuńDmucham w chmury i wysyłam nieco śnieżku do Was i do Izercia czerwonego:)
Buziaki:)
Dobrze dmuchałaś, bo w nocy przywiało całkiem grubą śnieżną pierzynę ;-) Idziemy się zaraz z psią starszyzną tarzać :-)
UsuńTak dmuchałam, że wczoraj wieczorem jeszcze prószyło, a w ciągu godziny śnieg zamienił się w deszcz i dzisiaj plucha. Teraz Ty dmuchaj w moją stronę:)
UsuńHej hej! U Nas zima trawała może półtora dnia 26.11. .Dzisiaj trochę poprószyło, ale takiej kołdry śniegowej nie mieliśmy i jeszcze nie mamy.
OdpowiedzUsuńJak ogłosili alarm związany z Ksawerym, to pomyślałam jak u Was? O zdjęciach nie marzyłam, a tu i zdjęcia i wrażenia z tego dnia.Cieszę się, że tylko strach był , ze może być gorzej.
Śliczne ujęcia Ali z Izerkiem jak się turlają razem po śniegu, reszta też ciekawa:-) Pozdrawiamy!
Nasz sierść skończył 9 lat w Listopadzie :-)
U nas też już dzisiaj wszystko się topi. Szkoda, miałam nadzieję, że bajkowy nastrój utrzyma się do świąt. Wczoraj było cudownie, wszędzie biało, 2 stopnie mrozu, a wieczorny śnieg dawał nadzieję n zwiększenie wrażeń. Niestety, szybko przepoczwarzył się w deszcz i dziś jest kiepsko. Na trawnikach jeszcze gruba warstwa śniegu, zatem Izercio poszalał, ale wieczorem będzie już błoto.
UsuńBuziaki dla Sierścia:) To ładny wiek, ale goldenki niezależnie od wieku są młodzieniaszkami, wiecznie uśmiechniętymi i skorymi do głupot, prawda?
Pozdrówka:)