środa, 31 grudnia 2014

"Pierwszy podmuch zimy"

              W tym roku zima kazała na siebie długo czekać. Wprawdzie mrozem już nieco postraszyła, ale w święta rozczarowała deszczem. Wigilia i deszcz to najgorsze z możliwych połączeń, dla mnie klapa na całej linii. Chyba usłyszała moje narzekania, bo w drugi dzień świąt zaskoczyła mrozem i cieniusieńką pokrywą śniegu. I tak niewiele może człowieka uszczęśliwić, a pieska tym bardziej. Zaraz po śniadaniu wybraliśmy się do lasu na długi spacer. Było mroźno, a właściwie to spadek temperatury o 15-20 stopni wywołał w organizmie takie zamieszanie. Izerkowi jednak to nie przeszkadzało i brykał jak szalony. Też potrzebował długiego spaceru, bez deszczu, w słonku. A do tego jeszcze biały puch, który niezmiennie go zadziwia.
           Jak zwykle moje błagania o pozowanie traktował jak zło konieczne. Czasem łaskawie przystanął, ale generalnie śmigał miedzy drzewami, szczęśliwy, zadowolony, wolny. Wkurzył się, gdy przy jeziorze musiał iść na smyczy. Jego mina i zapieranie wyraźnie dawały do zrozumienia, że sobie nagrabiliśmy. Nawet nie próbowaliśmy tłumaczyć, że to dla jego dobra, bo chłopak ma na ten temat własne zdanie. Dobrze, że nie obraża się na długo i w domu, pogodzony z nami, wybiegany, poszedł spać.
  


  


 

Popatrzcie, jaki groźny ze mnie pies!

 
Potrafię też być szybki i zwinny jak sarenka:)




Pozowanie pańci to cena tej leśnej przyjemności.


 


Zimne to białe, jakoś tak ogonek przymarza.


Smaku nie ma żadnego, tylko chłodzi nieco po bieganiu.


 
 

 
 
Kochani!
Życzymy Wam, aby odchodzący rok zabrał z sobą smutki, problemy, żale, całe zło.
Natomiast Nowy Rok niech przyniesie wszelkie dobro,
optymizm, radość, miłość,
zapewni zdrowie,
da wiele pozytywnej energii, siłę do pokonywania wyzwań,  
niech spełni marzenia, pozwoli na realizację planów.
Życzymy Wam samych miłych chwil, wielu wspaniałych wzruszeń,
 ludzkiej życzliwości i zwykłego szczęścia.


 

poniedziałek, 29 grudnia 2014

"Świąteczne wspomnienie"

         Święta, na które zawsze bardzo czekam, minęły tak szybko, że aż trudno uwierzyć. Tyle czekania, tyle przygotowań, a potem raz - dwa i po przyjemnościach.
         Myślę, że Izerek też lubi ten świąteczny czas, choć pewnie z innych względów niż ja. Chociaż gdyby się nad tym zastanowić głębiej, to może nasze preferencje są podobne? Lubię święta rodzinne i Pysio też. Im więcej życzliwych mu ludzi tym więcej spacerków, miziania, smakołyków. Uwielbiam świąteczne potrawy, a i piesek dostawał co chwilę coś pysznego, innego niż karma, bo ta była w tym czasie wprost nie do ruszenia. Cieszę się z obdarowywania bliskich prezentami, a i chłopak czekał na prezenty. Z utęsknieniem czekam na choinkę i ta migając na chwilę przykuła uwagę pieska. Zatem jesteśmy z Izerkiem zadowoleni, zgodni w oczekiwaniach, choć może ja bardziej przejmuję się widocznym w wałeczkach obżarstwem:)
       Izercio bardzo czekał na zastawiony stół, choć już teraz, gdy coś na nim stawiamy, to zawsze jest osoba dyżurująca, strażnik. Gdyby zostawić pieska w pobliżu samego mogłoby się okazać, ze jedzenia nie ma a ewentualne resztki można jeść na podłodze. Najgorzej jest, gdy owym strażnikiem zostaje dziadek. Wtedy Izercio dostępuje zaszczytu próbowania potraw, zanim reszta usiądzie do stołu. Mają jednak na tyle przyzwoitości, by coś dla pozostałych zostawić. W tym roku mały jadł pierogi, rybki, wędlinki, galaretkę, mięsko w każdej postaci, na barszczyk się załapał, ciasta posmakował i sernik uznał za najlepszy. Sam częstował się piernikami, widać udały się wyjątkowo. A może to zdobienia Ali tak przypadły łotrzykowi do gustu?
 
 
         Dostał swoje prezenty. Ala zapakowała je celowo szary papier, który najmocniej szeleści. Ale piesek z radością rozpakowywał wszystkie upominki.
 





 
         Nowa obroża, tym razem za namową Ali czerwona, spodobała się naszemu pieszczochowi. Jednak nie ma co ukrywać - przysmaki były bardziej trafionym prezentem.
 
 
 
Psina zaprezentował swój nowy "strój" z uśmiechem na ... ustach:)
 
 

 
         Po zjedzeniu swoich pyszności próbował wymusić na Ali coś z jej przysmaków. Niestety dziecię, dla dobra kudłatego, odmawiało mu współpracy w jedzeniu czekoladek. I tu piesek się zdziwił, bo zawiodły wszystkie sztuczki, które ma opracowane do perfekcji. Nie pozostało mu nic innego jak ruszyć na żebry do stołu, a konkretnie do dziadka. Na niego zawsze można liczyć:)
 
 

niedziela, 21 grudnia 2014

"Świątecznie"

       Przed zbliżającymi się świętami Izercio miał sesję fotograficzną dla potrzeb bloga. Biję się w piersi, że nie zabrałam się za to szybciej, bo światło było kiepskie. Ani wieczorem, ani rano nie udało się zrobić satysfakcjonujących fotek. Izerek też nie miał ochoty na pozowanie, taki był poważny i skupiony na... przysmakach. On wie, że choćby nawet Mikołaj o nim zapomniał (a tak się nie stanie), to przysmaków świątecznych nikt mu nie odmówi.
****************************************************************************************************************************************************************************************************
Wszystkim Przyjaciołom i wielbicielom Izerka
życzymy pełnych magii i rodzinnego ciepła
świąt Bożego Narodzenia.
Niech będą spokojne, radosne, bogate we wzruszenia, wyjątkowe. Tym, którzy byli grzeczni,
 życzymy cudownych upominków pod choinką:) 
 










 

 

czwartek, 4 grudnia 2014

"Takie tam jesienne"

                      Zima zbliża się wielkimi krokami. Jeszcze nie ma śniegu, jeszcze trzaskający mróz nie dokucza. Na boisku leża liście, choć są sukcesywnie sprzątane i lada chwila znikną. Widać jeszcze trawę, choć przygruntowe przymrozki zniszczyły jej urodę. Jednak jakość chyba ta sama pozostała, bo Izerek nadal się wypasa jak owieczka. Podczas porannego spaceru zadziwiają go szeleszczące na mrozie, sztywne listki. Co chwila się rozgląda i szuka źródła nieznanych dźwięków.
 

Znowu pozowanie? No nie! Nawet spaceru nie można odbyć w spokoju! Ciągle fotki i fotki!
 


              Ta szelmowska mina mówi "Uważaj, zaraz zwieję!". Trzeba psinka pilnować, bo jest zakochany. Obie jego dziewczyny, Abi i Faza, maja cieczki. Szczególnie czuje zapachy Abi, która mieszka w naszym bloku, naprzeciw nas. Izerek jest grzeczny i spokojny, ale gdy wychodzi na dwór, to ciągnie pod klatkę Abinki, siada i patrzy. To cierpliwy chłopak, pewnie, gdyby go zostawić, to siedziałby spokojnie do skutku. Czasem aż mi go żal. Wskakuje na kanapę, i patrzy przez okno. Biedaczek, wygląda naprawdę żałośnie. Na spacerkach tez węszy bez przerwy, czasem nawet nie ma czasu się załatwić, tak jest pochłonięty niuchaniem:)
 




          Niedługo spadnie śnieżek i zacznie się szaleństwo. Izerek poznał ostatnio dwa młodsze pieski, 4-miesięczne szczeniaczki: goldenka Elvisa i labradora Winstona. Zachowuje się wobec nich jak wujcio, ale daje z sobą robić wszystko. Niech no tylko smrodki podrosną, to Izerek pokaże im, kto tu rządzi ha ha ha. Do rządzenia nasz psina się nie nadaje. On jest spolegliwy, ugodowy, czasem nawet tchórzliwy, bardzo asekuracyjny i wybredny. Czasem woli głaskanie ludzie niż zabawy z pieskami. Hrabia, ot co. Ale jest cudowny i najpiękniejszy:) Lubiany przez wszystkich.