wtorek, 26 listopada 2013

"Wspomnienie lata"

           Jeszcze tydzień, dwa temu słonko przygrzewało mocno, pogoda była zaskakująco piękna, jak na tę porę roku. Już dawno nie pamiętam tak ciepłej i słonecznej jesieni. Wrzesień owszem, październik też, ale żeby listopad tak rozpieszczał?
            Jako szczęśliwa posiadaczka pieska dodatkowo raduję się słonkiem, ponieważ nie ma problemu zabłoconych łap i zmiany koloru sierści na czarną lub brązową. Pogoda sprzyja spacerkom, które Izerek kocha w każdej postaci. Jednakże szczególnie cieszy go plaża i pływanie. Jesienią już częściej puste i czyste dzięki temu.
 
 
 
          Niezależnie od pory roku, zachmurzenia, temperatury i wiatru gość musi wejść. Ostatnio już nie rzucamy mu patyków do wody, mając nadzieję, że zamoczy tylko łapki. Cóż, nadzieja matką.... Brak rzucanych patyków psina rekompensuje sobie nurkowaniem i wyławianiem kamieni. Czasem zobaczy coś unoszącego się na powierzchni i wykorzystuje to jako pretekst do pływania.
 
 


O trochę zimno, ale dam radę!
 

 
W uszyska mi naleciało, brrrrr!





                  Mimo jesieni zdarzają się jeszcze letnie obrazki, jako choćby ten z zamkiem. Oczywiście nasz chłopak zawsze musi sprawdzić co to jest. Podchodzi bardzo ostrożnie, spokojnie, niczym przyczajony tygrys. Gdy coś wyda mu się bezpieczne podchodzi i zgłębia tajemnice. Gdyby jednak był tu zatknięty powiewający na wietrze i szeleszczący kawałek reklamówki, to Izercio szczekałby i czekał na swych państwa. No wiecie, tak zwykle robią psy obronne:)
 





               Wszelkiego rodzaju odstępstwa od normy, czy to zamki, czy wykopy, są zawsze warte niezwykłej uwagi i sprawdzenia. A nóż jakieś żarełko się trafi? 


           Pewnego razu, na jak zwykle pustej plaży, Izerek brykał beztrosko. Jak okiem sięgnąć nikogo i niczego. Aż tu nagle, niespodziewanie w zasięgu wzroku pojawiło się coś niepokojącego.
 


            Jakiś dziwny stwór leżał na brzegu i nawet nie spojrzał w stronę Izerka. Przypominał słonia lub mamuta. Izerek jeszcze czegoś takiego nie widział.


              Stwór nie reagował na szczekanie, psie wołanie. Mały tak się więc wkurzył, że zdobył się na wielką odwagę, podbiegł do olbrzyma i pobieżnie obwąchał. Stwór nic, dalej bezczelnie patrzył w stronę Skandynawii.


               Taka ignorancja wyprowadziła z równowagi naszego niezwykle spokojnego pieska i postanowił w najlepszy dla siebie sposób ukarać paskudę. Co zrobił? Zapolował na kość słoniową i pognał ze zdobyczą przed siebie. 


               Słoń się doigrał, stracił cały swój urok. Ma nauczkę, aby nigdy nie zadzierać z Izerkiem, psem odważnym i groźnym, postrachem plaży.




              Izerek próbował polować też na ptaszyska, ale ta sztuczka jeszcze wychodzi mu słabo. Musi więc trenować, a co się z tym wiąże przychodzić na plażę. Jedno udaje mu się znakomicie - wyjadanie ptakom chleba.
 


 
           Ciągle mam nadzieję, że to już ostatnie kąpielowe fotki, ale chyba nic z tego. Pamiętam jednak zapalenie ogona i nie chciałabym, aby mały znów cierpiał. Zatem wszelkie kąpiele są krótkie. Gdy psina jest zmuszony do szybkiego marszu czy biegu, na kąpanie nie ma czasu.

niedziela, 17 listopada 2013

"Elegancik"

              Ostatnio mój aparat odmawia posłuszeństwa, niestety. Zatem aby nie denerwować się na spacerze nie zabieram go. Stąd ilość fotek czasowo ograniczona, ale nadrobię:). Czasem jednak posiłkujemy się telefonem. Mniejsza liczba fotek związana jest też z tym, że czasu ostatnio mniej, szybciej zapada ciemność, a w niektórych sytuacjach robienie fotem bywa problematyczne.
             Nie zmienia to jednak faktu, że wyrósł nam śliczny piesek, który za chwilę skończy rok i 8 miesięcy. Przerósł wszystkich kumpli, nie podskoczą mu teraz. Ale tak naprawdę jest pokorny i uległy, no chyba, że któryś z piesków czai się na jego patyk, piłkę, kamyk, cokolwiek, co upolował. Wtedy pokazuje charakterek. Poza tymi sytuacjami dalej jest rozkosznym maluchem.
             Ostatnio Adam miał dla niego więcej czasu, co Izercio skrupulatnie wykorzystywał. Zauważył, że pan więcej czasu spędzał w domu, zatem najpierw przynosił zabawkę, potem piszczał, szczekał, ale gdy to nie pomagało bez żadnych ceregieli gramolił się na kolana. Pan nie miał wyjścia, ubierał się i szedł z pieskiem na spacerek. Wracali i po godzinie mały powtarzał swe wszystkie czynności. Cwaniaczek, nie ma co. Ale dobre się skończyło, psina musi przywyknąć do spacerków 3-4 razy dziennie. Jest mądralką, bo doskonale wie, który spacer w jakim kierunku się odbywa. Śmiejemy się, że ma też stałe miejsca wypróżniania. Przyzwyczajenie drugą naturą.
             Tymczasem Ala zaszalała z telefonem i oto efekty. Mały prezentuje się super:)
 




 
Nasza sierotka:)


 

 


 

 
 




 

wtorek, 12 listopada 2013

"Jesienne spacerki"

            Od października wstęp piesków na plażę jest bezkarny, swobodny, nieograniczony. Wyjątek stanowi Sopot, ale nawet nie chcę tam chodzić, bo w kurorcie, a zwłaszcza przy Grand Hotelu syfu w wodzie jest najwięcej.
           Oczywiście korzystamy z tego przyzwolenia, głównie dlatego, że jesienią i zimą woda w Zatoce jest do przyjęcia i nie grozi to wypryskami, alergiami i innymi tam dziwami. A Izerek? Trudno go utrzymać. Gdy przy wejściu na plażę zostaje zwolniony ze smyczy pędzi jak przecinak, wskakuje do wody, potem wyciera się w piachu i znów daje nura do wody. Ludzie przystają i patrzą z uśmiechem na tego pływaka. Ostatnio mistrz już od świtu uprawiał ze mną Nordic Walking. Ja kroczyłam po plaży, a brykacz głównie w wodzie. Tak przebyliśmy około 15 kilometrów. Sen pieska trwał potem w nieskończoność:)
  
 

 







 FILM:   Izer nurek