sobota, 25 października 2014

"Niewiniątko"

To kontynuacja wpisu o "Oskarowych rolach". Zdjęcia doskonale pokazują, do czego zdolny jest Izerek, do czego zdolne są goldenki. Fotki mówią same za siebie. I proszę nie pisać w komentarzach, jak bardzo żal Wam pieska, jaki smutny, biedny i opuszczony, nieszczęśliwy i samotny, bo to najwspanialszy Przyjaciel, ale też najlepszy cwaniak, kombinator i wymuszacz. Niewiniątko:)
 


















          Skoro uwierzyliście w to spojrzenie, to zapraszam do siebie, na pokaz na żywo. Zobaczycie, że ten błysk w oku oznacza diabełka, ziółko, które manipuluje nami na potęgę. Ale kochamy go nad życie. To inteligentna bestyjka:)

niedziela, 19 października 2014

"Oskarowe role"

            Izerek ma stały rytm dnia. Oczywiście łatwo i z ochotą dostosowuje się do zmian. Ale wiemy, że przedpołudnie to czas na sen, tak jest, gdy zostaje sam i gdy my jesteśmy w domu. Spacerek chętnie, w każdej chwili i o każdej porze, ale gdy nie dajemy takiego sygnału, wpada w objęcia Morfeusza.
 
 
            Czasem przebudzi się nagle, tarza po posłaniu, wstaje by się napoić i przenosi na drzemkę w inne miejsce lub wraca do legowiska. Pozy w czasie snu bywają obłędne, nigdy dość tego teatru.
 
 
 
 
 
  Czasem łypnie jednym okiem, ale niewielki to kontakt z rzeczywistością.
 
 
\

        Widzimy, że gdy jedziemy do kogoś, to czuje się lekko wytrącony, zagubiony, bo to ani swojego łóżeczka, ani przytulanek. Normalnie jak z małym dzieckiem. Ale fajne jest to, że znamy swego psa na tyle, że wiemy, co mu jest, jak reaguje.
 
 
 
             Po jego zachowaniu można od razu stwierdzić, że coś mu dolega. Oczywiście inną sprawą jest to, że Izercio, jak zresztą wszystkie goldenki, jest świetnym aktorem. Najlepiej wychodzą mu role cierpiętnika, opuszczonego i niekochanego, zaniedbanego, nieszczęśliwego, osamotnionego. Jest naprawdę mistrzem i Oskara powinien dostać.
 
 
        A my, naiwniacy, cały czas dajemy się na te minki nabrać, cały czas go żałujemy, przytulamy, aby tylko się uśmiechał. Nie chcę przez to powiedzieć, że Izercio to smutas, wręcz przeciwnie. Ale gdy nikt się nim nie interesuje, to nie jest namolny tylko wciela się w postać nieszczęśnika, a nami targają wyrzuty sumienia. To samo dotyczy sytuacji, gdy chce coś dostać. Ma świetnie opracowany plan działania, za pomocą spojrzeń daje wyraźne sygnały.







            Najgorzej jest, gdy w godzinach popołudniowych wychodzimy gdzieś razem, a psina zostaje. Patrzy wtedy przez okno z takim smutkiem, że zawsze mamy wyrzuty sumienia, a już nie raz prawie wracaliśmy, aby go jednak zabrać. Jednak jeszcze odrobina zdrowego rozsądku nam pozostała. A z drugiej strony myślę sobie (tłumacząc tym nasze zachowania), że skoro wzięliśmy wymarzonego psa, to dobrze, że tak bardzo go kochamy. Nie jest tylko po to, żeby był, ale po to by go kochać.     

sobota, 11 października 2014

"Jedziemy"

          "Jedziemy" to słowo, o którym już pisałam. W moim domu są dwa słowa, których używanie może być brzemienne w skutkach: idziemy i jedziemy. Wszystko za sprawą Izerka, jest w każdej chwili gotowy do spaceru czy wycieczki. Z nim jest jak z dzieckiem, nie można wcześniej użyć tych wyrazów, ponieważ psina się nakręca i pogania wszelkimi możliwymi sposobami, od proszenia, patrzenia w oczy, do szczekania włącznie. Użycie tych słów jest możliwe tylko wtedy, gdy jesteśmy gotowi do wyjścia lub wyjazdu. Zwłaszcza "jedziemy" kończy się awanturą.
         Poniższe fotki przedstawiają sytuację, gdy Ala na spacerze powiedziała "Izerku, pojedziemy nad morze. Będziesz pływał". Oczywiście wiemy, że zwykły pies nie rozumie wszystkiego, zwłaszcza dłuższej wypowiedzi. Ale Izerek jest wyjątkiem, to mądry piesek i rozumie wszystko, co do niego mówimy. Często z nim rozmawiamy, pytamy go o zdanie (ha ha ha). Jednak użycie słowa "jedziemy", nawet w godzinnej przemowie na spacerku, oznacza jedno: kupa, siku raz, dwa, trzy, smycz w pysk i do domu.  Ani pieski, ani zapachy, ani możliwość brykania, nic się nie liczy. To jest ekspres, który gna do domu, łaskawie jeszcze czeka na wytarcie łap, choć zdaje mu się, że ma jedną zamiast czterech, potem budzi wszystkich lub zawiadamia, że czas się zbierać. Gdy czasem gdzieś jedziemy musimy bardzo się kontrolować, aby nie wymówić słowa - klucza zbyt szybko. Pysio może spać, być zajęty czymś innym, ale słuch ma doskonały.
 








A nie możesz chodzić szybciej? Jedziemy to jedziemy, trzeba się pospieszyć. 



Czekam i czekam, kto to widział, żeby tak się grzebać. 


 
         Zdarzyło mi się ostatnio, że miałam na spacerze smycz rozciąganą. Trzymałam w ręku samą rączkę, taśma była wsunięta, a psina biegał luzem. Na wiadome hasło podbiegł, trącał mnie nosem, próbował chwycić zębami plastik od smyczy. Udało mu się pochwycić metalową końcówkę do zaczepiania, wysunął kawałek taśmy i prowadził mnie do domu.
        Moja koleżanka stwierdziła, że mogę wykorzystywać słowo - klucz w sytuacji, gdy bardzo się spieszę, a Izerek nie chce się załatwić. O nie, nic bardziej mylnego. Chłopaka nie da się oszukać. Jedziemy, to jedziemy, w domu akcja się rozkręca. Zatem nie z nim takie zmyłki.  

wtorek, 7 października 2014

"Śpię - nie przeszkadzać!"

         Łóżko Ali jest jedynym, na które Izercio pozwala sobie wchodzić. Gdy już się tam znajdzie, to rozpycha się niemiłosiernie. A jak nikogo nie ma, to kokosi się. Potem udaje, że śpi, lub, że wszelkie uwagi nie są kierowane do niego, ze nie wie, o co chodzi. Nie patrzy w stronę osoby mającej do niego jakieś uwagi, odwraca pyszczucho, jest ponad tym. Hrabia!!!
 


 
         Może dlatego tak mu się podoba, że pościel też psiejska. Gdyby zrobił jakieś ślady łap, to pewnie mógłby zrzucić na błąd druku.
 





Jego hrabiowska mość w pełnej krasie:)