sobota, 11 października 2014

"Jedziemy"

          "Jedziemy" to słowo, o którym już pisałam. W moim domu są dwa słowa, których używanie może być brzemienne w skutkach: idziemy i jedziemy. Wszystko za sprawą Izerka, jest w każdej chwili gotowy do spaceru czy wycieczki. Z nim jest jak z dzieckiem, nie można wcześniej użyć tych wyrazów, ponieważ psina się nakręca i pogania wszelkimi możliwymi sposobami, od proszenia, patrzenia w oczy, do szczekania włącznie. Użycie tych słów jest możliwe tylko wtedy, gdy jesteśmy gotowi do wyjścia lub wyjazdu. Zwłaszcza "jedziemy" kończy się awanturą.
         Poniższe fotki przedstawiają sytuację, gdy Ala na spacerze powiedziała "Izerku, pojedziemy nad morze. Będziesz pływał". Oczywiście wiemy, że zwykły pies nie rozumie wszystkiego, zwłaszcza dłuższej wypowiedzi. Ale Izerek jest wyjątkiem, to mądry piesek i rozumie wszystko, co do niego mówimy. Często z nim rozmawiamy, pytamy go o zdanie (ha ha ha). Jednak użycie słowa "jedziemy", nawet w godzinnej przemowie na spacerku, oznacza jedno: kupa, siku raz, dwa, trzy, smycz w pysk i do domu.  Ani pieski, ani zapachy, ani możliwość brykania, nic się nie liczy. To jest ekspres, który gna do domu, łaskawie jeszcze czeka na wytarcie łap, choć zdaje mu się, że ma jedną zamiast czterech, potem budzi wszystkich lub zawiadamia, że czas się zbierać. Gdy czasem gdzieś jedziemy musimy bardzo się kontrolować, aby nie wymówić słowa - klucza zbyt szybko. Pysio może spać, być zajęty czymś innym, ale słuch ma doskonały.
 








A nie możesz chodzić szybciej? Jedziemy to jedziemy, trzeba się pospieszyć. 



Czekam i czekam, kto to widział, żeby tak się grzebać. 


 
         Zdarzyło mi się ostatnio, że miałam na spacerze smycz rozciąganą. Trzymałam w ręku samą rączkę, taśma była wsunięta, a psina biegał luzem. Na wiadome hasło podbiegł, trącał mnie nosem, próbował chwycić zębami plastik od smyczy. Udało mu się pochwycić metalową końcówkę do zaczepiania, wysunął kawałek taśmy i prowadził mnie do domu.
        Moja koleżanka stwierdziła, że mogę wykorzystywać słowo - klucz w sytuacji, gdy bardzo się spieszę, a Izerek nie chce się załatwić. O nie, nic bardziej mylnego. Chłopaka nie da się oszukać. Jedziemy, to jedziemy, w domu akcja się rozkręca. Zatem nie z nim takie zmyłki.  

3 komentarze:

  1. Hahha ja mam tak samo. Nie mogę powiedzieć idziemy 5 minut przed spacerkiem bo to jest radość skakanie, ściąganie rzeczy z szafki w tym smycze nasze i wgl. Wielki jeden szał. Na jedziemy to piecho leci do auta nie da się jej utrzymać czeka pod drzwiami aż ktoś jej otworzy.
    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie wystarczy, że przebieram się z ciuchów `wyjściowych` na `domowe` lub na odwrót. Piesek jest wtedy gotowy na wyjście. A jak nie wyjdziemy to są wielkie fochy i Perła robi się niedotykalska.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha skąd ja to znam :D Jedno magiczne słowo i pies nie da ci spokoju, dopóki nie wyjdzie się na spacer. I wbijanie w ciebie wzroku, ciągłe piszczenie, przynoszenie zabawek albo czekanie wytrwale pod drzwiami - codzienny rytuał :D

    OdpowiedzUsuń