Dziś wielkie święto, bo Izercio obchodzi Urodziny. Właśnie skończył 3 latka. Jest malutkim, drobniutkim pieskiem o wadze około 40 kilogramów, takim w sam raz do torebki. Wszyscy mówią o nim lub do niego: "ale jesteś duży", "cóż za wielki pies", "jakie ty jesteś bydlątko". Oczywiście wszystko z uznaniem, podziwem, zachwytem, jako komplementy. Duży? Wielki? Cóż, dorodny, prawdziwy golden. Taki ma być, wzorcowy, piękny pies. Ci, którzy uważają, że jest duży, nie widzieli chyba doga arlekina.
Wyrósł nam cudny psina, którego kochamy najmocniej na świecie. Lubimy z nim być, a i on uwielbia nasze towarzystwo. Izerek jest leniwcem, spanie to jego główne zajęcie. Oczywiście jak już go zawołamy to bawi się, spaceruje, bryka, ale gdyby dać mu spokój, to leżałby robiąc przerwy tylko na żebractwo lub zmianę miejsca.
Wobec innych psów najczęściej zachowuje się obojętnie, czasem wręcz wyniośle. Ostatnio "nakrzyczał" na dwa maluchy, goldenka i labradora. Ryknął na dzieciaki jak stary wujcio. Maluchy podkuliły ogonki i uznały wyższość Izerka. Na spacerkach podbiega do innych piesków, aby się przywitać, ale nie zawsze chce się bawić. Bardziej interesują go pieszczoty właścicieli niż zabawa z przedstawicielami gatunku. Jedyny wyjątek, zawsze i o każdej porze stanowi narzeczona Abi. Zabawom, turlankom, podgryzankom nie ma końca. To jest miłość, prawdziwa miłość. Śmialiśmy się ostatnio, że ich dzieci zostałyby poczęte z prawdziwej miłości.
Jest spryciarzem, dobrym obserwatorem, ma niesamowitą pamięć, jest bystry, bardzo, ale to bardzo cierpliwy, spokojny, raczej uległy, choć czasami pokazuje swoje zdanie. Lubi zabawy w szukanie, wyzwania. Podczas spacerów jest przywiązany do określonych tras i miejsc. Gdy następuje zmiana, to patrzy ze zdziwieniem lub nawet zapiera się, jakby chciał powiedzieć: "hej, nie w tę stronę, tam idziemy".
Oczywiście najważniejsze słowa w jego słowniku to niezmiennie: "pojedziesz", "pójdziemy", "dostaniesz". Uwielbia podróże, pływanie, spacerki, choć w czasie deszczu czasem sam wraca do domu. Rozbraja mnie, gdy podchodzi, bierze smycz do pyska i prowadzi do domu, jest obłędny.
Kochają go wszyscy, każdy go mizia, głaszcze, przytula, a jemu się to bardzo podoba. Taki król osiedla. A gdy jeszcze zrobi te swoje maślane oczy lub usiądzie prosząc (to sztuczka, której żaden inny pies nie potrafi, a Izerek nauczył się jej sam), zmiękcza wszystkie serca.
Wczoraj byłam w ulubionym sklepie zoologicznym kupić mu coś na urodzinki. Miła pani dołożyła przysmak od siebie wraz z życzeniami dla cudnego goldenka. Ot, piesek, a podbił tyle serc.
Z okazji swojego święta chłopak miał zrobione specjalne fotki. Wstawiam prawie wszystkie, a co tam:)
Na pierwszy ogień poszło ciasteczko z jagnięciny.
Piesek oblizywał się z apetytem i wyjadał okruszki.
Chyba policzył swoje prezenty, bo był zdziwiony, że coś mu zniknęło i to nie w jego pysku.
A tu prawie na nas krzyczał: "Hej, to moje prezenty! Dlaczego mi zabieracie?!"
Ale poważnie schowasz i jutro oddasz?
A poniżej portrety:
"Taką minę robię, gdy chcę coś osiągnąć. Wyglądam na smutnego, biednego, opuszczonego. Wzbudzam wyrzuty sumienia.".
"Tak się uśmiecham, gdy jestem zadowolony. Najczęściej jestem, ale moi państwo nie muszą o tym wiedzieć."
"A to mina w stylu: i tak zrobię po swojemu, próżne wasze gadanie. Mam plan i go zrealizuję. Mam cierpliwość większą niż wy.".
A taki jestem naprawdę.
Na tej fotce Izerka nie boli ząb, nie zmienia się tez w chomika. Czasem zawija mu się warga i wygląda wtedy jeszcze bardziej sierotkowato.
Taką minę uwielbiam. Te oczy, to spojrzenie.
Mili Bracia, Izerku i Kaizerku. Przesyłam Wam buziaki urodzinowe. Pogońcie swoich Państwa do roboty, bo chcę o Was poczytać i Was zobaczyć!!!
Razem z naszym słodziakiem życzymy Wam, Kochani, radosnych, ciepłych, spokojnych, pełnych relaksu, wiosny i miłości Świąt Wielkanocnych.