piątek, 20 grudnia 2019

"Życzenia"

Z okazji zbliżających się świąt życzymy wszystkim wielu cudownych przeżyć,  miłych chwil spędzonych w gronie rodziny i przyjaciół, fantastycznych smaków i świątecznych zapachów,  radości, uśmiechu, zdrowia.




środa, 25 września 2019

"Grzybiarz"

Izerek odbywa intensywny kurs poszukiwacze grzybów. Efekty...cóż,  trzeba na nie jeszcze poczekać. Ale warunki są ku temu sprzyjające. Na pierwszy rzut poszły maślaki, kurki i brzozaki. Na szlachetniejsze odmiany przyjdzie czas w drugim etapie kursu. A trzeci to już będą trufle:)






niedziela, 15 września 2019

"Idzie jesień"

 Gdy jest zimno, najlepiej na kanapie, pod kocykiem.
 O, jakie ładne grzybki:)
 Serio, nie nadają się do jedzenia?
 Może tu znajdę chlebek?
 Niestety same patyki, buda dość przewiewna. Nie nadaje się na zimę.

wtorek, 27 sierpnia 2019

"Wrzosowy książę"

Izerek z radością pozwał w cudnych wrzosach. Na jego pyszczku w ogóle nie widać znudzenia czy zniechęcenia. Nawet przez myśl mu nie przeszło,  by interesować się czymś innym niż spagladanie w obiektyw i uśmiechanie się:)










poniedziałek, 26 sierpnia 2019

"Rewa"

To kolejna wizyta pieska w tym uroczym zakątku.





"Wakacyjne wspomnienia"

Izerek, jak zwykle, wakacje miał udane. Do szczęścia potrzeba mu tylko rodziny, a ta w różnym składzie była z nim. Większość czasu spędzał na wsi, w lesie, gdzie relaksował się najbardziej ze wszystkich.  Spacerki bez smyczy, kąpiele w jeziorze, wędrówki po polach i lasach, nawiązanie nowych przyjaźni, wspólne posiłki, kąpiele błotne, życzliwi sąsiedzi dający przysmaki. Czego chcieć więcej?








niedziela, 21 kwietnia 2019

środa, 3 kwietnia 2019

"Mam 7 lat"

     To naprawdę trudne do uwierzenia, że ten mały psiak kończy dziś 7 lat. Wydaje się, jakby to było wczoraj, kiedy przywieźliśmy go z hodowli Tuskulum. Tak niedawno, pamiętamy doskonale wszystkie szczegóły.  Niestety czas mija nieubłaganie, jednak nas cieszy każda chwila z naszym kochanym Chłopakiem. 
     Czasem wydaje się, że widać upływający czas, zwłaszcza po zachowaniu Izerka. Mamy wrażenie, że jest nieco mniej aktywny. Ale wystarczy, że wybierze się nad wodę, poczuje suczkę lub chlebek (nie wiem, co w pierwszej kolejności:)), usłyszy hasło pójdziemy/pojedziemy i zachowuje się jak dwulatek. Można powiedzieć, że więcej śpi, ale w zasadzie tak było zawsze. Pysiu wykazuje aktywność podczas naszego powrotu (każdego, nawet gdyby nieobecność trwała zaledwie minutę), przy haśle "spacer", przy gotowaniu, a zwłaszcza krojeniu mięska czy upieczeniu ciasta, w czasie spaceru. Resztę dnia zawsze przesypiał. Nie jest i w zasadzie nigdy nie była to psina szczególnie aktywna z własnej inicjatywy, zatem trudno powiedzieć, że to znak czasu. Niezmiennie jednak  jest to istota bardzo towarzyska, bo zazwyczaj kładzie się tam, gdzie jest ktoś z nas. 
     Pyszczek chyba troszeńkę mu posiwiał, ale jego wybarwienie dobrze tuszuje te oznaki dojrzałości. Jest sprawny, w wodzie szaleje jak wariat, na spacerkach biega jak młodzieniaszek. Czasem zdarzają się problemy żołądkowe, ale tak było od początku, cały czas kontrolujemy stan uszu, gdzie zbiera się nadmiar wydzieliny, ale to w zasadzie jedyne (odpukać!!!) dolegliwości Izercia. 
     Izerek nadal szybko się uczy. Wydaje się, że nie słucha, nie jest zainteresowany, nie rozumie. A tu raptem zaskakuje bystrością i otwartością. Lubi wyzwania, zagadki, szukanie ludzi i rzeczy, rozumie wiele i naprawdę można z nim pogadać. Wprawdzie nie odpowiada, ale jego reakcja świadczy o zrozumieniu i uważnym słuchaniu. Właściwie czasem odpowiada mrucząc, warcząc, czy nawet popiskując i szczekając. I są to reakcje uzasadnione. 
     Od ponad roku piesek ma nowe wyzwanie jakim jest działka. Na początku nie mógł się tam odnaleźć, bo choć było jezioro, las, ogromny teren, to nie było domu, płotu i kanapy. Wskakiwał więc do samochodu i cały dzień był "na czuwaniu". Teraz te potrzeby zostały zaspokojone i psina lubi wypady na łono natury. Wreszcie znajduje tam czas na drzemkę, bo przedtem wracał wykończony. Oczywiście każdy przejazd należy rozpocząć przynajmniej od spaceru, jeśli nie od kąpania w jeziorze, bo inaczej jest awantura na całą okolicę. Potem zadowolony leży na swoim tarasie lub na kanapie. Gdy bywał tam jesienią i zimą, to wyraźnie dopominał się kanapy, piecyka i kocyka. Działka wyzwoliła w nim nowe cechy - stał się obrońcą. Gdy nie było jeszcze płotu, to wykazywał czujność. Teraz potrafi szczekać, gdy ktoś mu się nie spodoba. Nie sadziliśmy, że mamy psa stróżującego. Zawiesiliśmy więc na płocie odpowiednią tabliczkę z napisem "Obiekt ochrania golden retriever", ale problem tkwi w tym, że wpuści na działkę każdego. Mamy nadzieję, że działeczka będzie dla niego fajnym relaksem i kolejne lata upłyną aktywnie i zdrowo. 
      Problemem u Izerka pozostaje jedzenie. Od 7 lat codziennie walczymy z karmą. Już nawet nie jest to męka, tylko przyzwyczajenie. Trzeba gościa zapraszać do miseczki, bo sam nie podchodzi nigdy. Na dźwięk sypiących się kulek, udaje, że go nie ma. Trzeba dosmaczać, prosić, siedzieć prawie przy misce, a potem nagradzać. W tym ostatnim się wyspecjalizował. Dostaje w nagrodę ciasteczka. Cwaniak przychodzi do wszystkich po kolei i każdego próbuje naciągnąć na przysmak. Przy dosmaczaniu trzeba uważać, bo wielu rzeczy nie toleruje i kończy się to biegunką, a wiele przestaje mu smakować następnego dnia. Ten wstręt do jedzenia sprawia, że stale waży 40-42 kg i zachowuje piękną sylwetkę. 
       Niezmiennie pozostaje ignorantem wobec innych piesków. Obchodzi je wielkim łukiem, zwłaszcza te małe krzykacze. Codziennym, stałym punktem spaceru porannego jest "czochranie się" na trawie/śniegu. Rozbawia tym przypadkowych widzów.  
         W ostatnim czasie wpadł w manię tropienia...żarcia, z nastawieniem na chleb. Gdy tylko widzi coś jasnego: liść, papier, kawałek pustaka, kamyk itp. to pędzi jak szalony, bo myśli, że to trawnikowy przysmak. Polowanie jest głównym celem jego spacerów. Wie też, kto z ludzi spotykanych po drodze może mu dać coś dobrego. 

    W Dniu Urodzin dostał ową obróżkę, wielkie ucho, psie ciasteczka, no i oczywiście tort. Tort musiał zostać oswojony, a potem zniknął w mgnieniu oka. Niestety nie podzielił się z nikim:( Były w nim marchewka, jajeczko, mięsko, paróweczki, groszek. Izerek miał koronę, niebieską oczywiście oraz koszulkę, niebieską, a jakże:) 
    Kochany pieseczku, żyj nam długo, bądź zdrowy, taki, jaki jesteś, bo ta ciapowatość, upór i pewnego rodzaju lekceważenie rzeczywistości to Twój urok. Może tylko jedz chętniej swoje kuleczki....