czwartek, 20 kwietnia 2017

"Wielkanocny brudas"

      Jak była pod względem pogodowym Wielkanoc, każdy wie. Jednak gdy w niedzielę, po porannym deszczu ze śniegiem wyjrzało słonko, natychmiast ruszyliśmy nad morze. Cel obraliśmy częściowo pod własne gusta, ale tak naprawdę, aby Izerek miał trochę radości. Przez nieustające cieczki suczek na osiedlu ostatnio psina spaceruje na smyczy. Jest z tego powodu bardzo nieszczęśliwy. Gdy więc znalazł się na plaży szalał jak zwykle. Wiało, huczało, gwizdało, wszyscy opatulali się i przyspieszali, aby tylko łyknąć trochę powietrza i wrócić do zacisznych domów.


 

 

 Dla naszego pieska pogoda nie miała znaczenia. Pysio brykał jak szczeniak. Był zachwycony. Poławiał, skakał, zafascynowała go wielka góra pisaku, ale pływać nie miał ochoty.














Nawet kantarek nie przeszkadzał mu w radosnym odczuwaniu świata.




    W drodze powrotnej brykał w lesie i nadmorskim parku. I wszystko byłoby dobrze, gdyby pan miał do pieska nieco mniejsze zaufanie. Ale Izerek, który poczuł smak wolności był głuchy na pana wołania, ponieważ na równi z cieczkami suczek ceni sobie kąpiele błotne. Wskoczył do jakiegoś kanału i wyszedł lekko odmieniony.  
  




      Nie pozostało nic innego, jak wrócić nad morze, aby chłopaka wykąpać. Śmierdział nieziemsko, ale jemu to pasowało, bo tarzał się w młodej trawce. Piesek jest cwany, wiedział, że w ten sposób przedłuży spacerek.

niedziela, 16 kwietnia 2017

poniedziałek, 3 kwietnia 2017

"Urodziny "

       Dziś Izerek kończy 5 lat. To dużo i mało. Mam nadzieję, że wiele tych wspólnych i radosnych jeszcze przed nami.
       Psina jest dorosły, ale widzimy w nim swoją maskotkę, pieszczocha, maluszka. Nadal jest naszym oczkiem w głowie, tak od nas zależny i tak przez nas kochany. Życie kręci się wokół niego   i nie bardzo umiemy i chcemy myśleć o tym jak żyło się bez tego słodziaka. I choć bywa, że wstajemy na spacery w środku nocy, chociaż wyjścia bywają trudne z uwagi na zapachy i uwielbienie dla zjadania chleba z trawników, choć ściany są wydrapane i brudne, w mieszkaniu wciąż piasek i kudły, choć trzeba wracać do domu o konkretnej porze,  to tak naprawdę nie ma to żadnego znaczenia. Ważne jest to, że jest z kim pogadać, że bez względu na wszystko piesek wita nas z miłością i radością, niezmienną, niezależnie od tego, czy nie widział kogoś z nas 5 dni czy tez 2 minuty, że jest z kim pospacerować, że w domu wciąż mamy nieustający teatr jednego aktora, a nade wszystko liczy się to, że z takim przyjacielem dom jest lepszy, cieplejszy, bardziej radosny.
     Kochamy go najmocniej na świecie, za to, że jest. A jaki jest ten nasz pięciolatek? Ma swoje zwyczaje, lubi schematy, ale i niespodzianki, jest bystry i cwany, lubi pieszczoty, ale jak jest pora spania to oprócz słów "pojedziemy" czy "pójdziemy" nic nie działa. Jest indywidualistą, unika konfliktów, zazwyczaj lekceważy innych przedstawicieli gatunku, w miłości pozostaje wierny swojej Abi, której wybaczył zdradę i macierzyństwo z innym kolesiem.
      Nie wszyscy rozumieją, że można tak zwariować na punkcie psa, ale to ich problem. Dla nas to normalne i naturalne, jest członkiem naszej rodziny, cudownym, przesympatycznym, najlepszym, jakiego można sobie wymarzyć. Wybaczamy mu wszystko i w zasadzie wszystko mu wolno, choć usiłujemy zachować pozory stanowczości i konsekwencji. Kochamy go najmocniej na świecie:)
      W dniu swoich 5 Urodzin Izerek dostał miskę mięska z marchewką.  Do tego ucho i kawałek rogu jelenia. Do tego nowa miska, bo stara niestety pękła i była okazja do wymiany.  To samo dotyczy legowiska, stare. odziedziczone po innym piesku już nie nadawało się do użytku. Pysio dostał legowisko ortopedyczne. Nie dlatego, że coś mu dolega, ale asekuracyjnie. Lubi tam leżeć, zaakceptował nowe miejsce. Z okazji Urodzin nie dręczyliśmy go karmą, bo to nadal problem. Walczymy całe jego życie i tak pewnie pozostanie, w końcu tata Jaskierek był takim samym niejadkiem.
     Spacerki też dziś dłuższe, ale niestety na smyczy, bo piesek jest zakochany. Ale to już w następnym poście.