wtorek, 27 stycznia 2015

"Prosiaczek"

Poznajecie? Tak, to Izerek. Izerek, który w wyniku konsumpcji smakołyków zamieniła się w prosiaczka. Prosiaczek pozdrawiam wszystkich:)
 

 

poniedziałek, 5 stycznia 2015

"Wreszcie poprawa pogody"

              Niedziela poświąteczna przyniosła prawdziwą zimę, taką ze śniegiem i mrozem. Na Kaszubach podobno było minus 20 stopni i śniegu po kolana, w Gdańsku do 10 na minusie i śniegu nieco mniej.  Ale ten przypływ zimy mnie zachwycił, bo tak lubię i do tego tęsknię. Było czysto i jasno, zniknęła wszechogarniająca nas szarość. Wokół zapanowało ożywienie. Wreszcie rodzice byli zmuszeni poświęcić swoim dzieciom czas, bo osiedlowe górki rozbrzmiewały okrzykami maluchów zjeżdżających na saneczkach i innych sprzętach. Wszyscy ruszyli się z domów, sprzed telewizorów i komputerów, łyknęli powietrza.
               Izerek też był szczęśliwy. Biegał jak szalony, szukał znajomych zapachów, smakował białego śniegu, tarzał się, łapał w locie śnieżki. Wracał po spacerkach mokry, ale czysty i szczęśliwy. Niestety zimowy podmuch był krótki, już w Sylwestra zaczął padać deszcz, ale jeszcze było delikatnie białawo. Poranek w pierwszym dniu Nowego Roku przyniósł niespodziankę, niezbyt miłą: śnieg stopniał błyskawicznie, rozpoczęły się silne wiatry, niebo było ponure i cały świat też taki. To pogoda, kiedy z domu wychodzą tylko twardziele, tylko ci, co muszą. Ludzie walczyli z wiatrem na chodnikach, nawet Izerek musiał się zapierać, aby iść.
            Trzy dni takiej pogody mnie wykończyły. I gdy w niedzielę wiatr ucichł i wyjrzało słońce od razu wybraliśmy się na długi spacer, tym razem do Oliwy. Piesek wreszcie pobrykał, wiatrzysko nie było nierównym przeciwnikiem. Biegł przed siebie za nic mając nasze nawoływania, ale zawsze okazywało się, że za zakrętem czekał i sprawdzał, czy podążamy za nim.
 


               Pierwszy wbiegł na Pachołek - wzgórze położone około 100 m.n.p.m. Znajduje się tam wieża  widokowa o wysokości 15 m. Rozpościera się stąd piękny widok na okolicę i Zatokę Gdańską.


             Piesek jak szalony wdrapywał się po schodach, ale na tarasie lekko się denerwował. Czuł wysokość, i mimo, że wszedł tu z własnej woli, to nie bardzo mu się to miejsce spodobało.



Widoczne w oddali dźwigi skojarzyły mi się z monstrualnych wymiarów żyrafami.


Izercio szybko zszedł na dół i odreagował partyjką szachów. 





          Potem wszedł na stół, uważnie rozejrzał się dokoła i stwierdził, że państwo mają różne pomysły i może przyjdzie im do głowy po raz drugi wdrapywać się na górę. Dla pewności i bezpieczeństwa postanowił wziąć sprawy w .... swój pyszczek i wyraźnie nadał kierunek wycieczce.





            Na chwilę przystawał i potem znów pędził przed siebie. Czasem wydawało się, jakby chciał powiedzieć "Człapiecie i człapiecie. Może tak szybciej! Cienko z waszą kondycją!".



           W lesie zbudowane było coś na kształt szałasu. Bardzo zaintrygowało Izerka to dziwo. Zbadał je dokładnie, obejrzał z każdej strony.




          W lesie można znaleźć skarby w postaci patyków, ale jak się Ala postara to i piłeczka się znajdzie. Można tez spotkać nowych kumpli.

 
 

A to już szopka z piasku zbudowana w Oliwie. To był udany dzień.