poniedziałek, 29 grudnia 2014

"Świąteczne wspomnienie"

         Święta, na które zawsze bardzo czekam, minęły tak szybko, że aż trudno uwierzyć. Tyle czekania, tyle przygotowań, a potem raz - dwa i po przyjemnościach.
         Myślę, że Izerek też lubi ten świąteczny czas, choć pewnie z innych względów niż ja. Chociaż gdyby się nad tym zastanowić głębiej, to może nasze preferencje są podobne? Lubię święta rodzinne i Pysio też. Im więcej życzliwych mu ludzi tym więcej spacerków, miziania, smakołyków. Uwielbiam świąteczne potrawy, a i piesek dostawał co chwilę coś pysznego, innego niż karma, bo ta była w tym czasie wprost nie do ruszenia. Cieszę się z obdarowywania bliskich prezentami, a i chłopak czekał na prezenty. Z utęsknieniem czekam na choinkę i ta migając na chwilę przykuła uwagę pieska. Zatem jesteśmy z Izerkiem zadowoleni, zgodni w oczekiwaniach, choć może ja bardziej przejmuję się widocznym w wałeczkach obżarstwem:)
       Izercio bardzo czekał na zastawiony stół, choć już teraz, gdy coś na nim stawiamy, to zawsze jest osoba dyżurująca, strażnik. Gdyby zostawić pieska w pobliżu samego mogłoby się okazać, ze jedzenia nie ma a ewentualne resztki można jeść na podłodze. Najgorzej jest, gdy owym strażnikiem zostaje dziadek. Wtedy Izercio dostępuje zaszczytu próbowania potraw, zanim reszta usiądzie do stołu. Mają jednak na tyle przyzwoitości, by coś dla pozostałych zostawić. W tym roku mały jadł pierogi, rybki, wędlinki, galaretkę, mięsko w każdej postaci, na barszczyk się załapał, ciasta posmakował i sernik uznał za najlepszy. Sam częstował się piernikami, widać udały się wyjątkowo. A może to zdobienia Ali tak przypadły łotrzykowi do gustu?
 
 
         Dostał swoje prezenty. Ala zapakowała je celowo szary papier, który najmocniej szeleści. Ale piesek z radością rozpakowywał wszystkie upominki.
 





 
         Nowa obroża, tym razem za namową Ali czerwona, spodobała się naszemu pieszczochowi. Jednak nie ma co ukrywać - przysmaki były bardziej trafionym prezentem.
 
 
 
Psina zaprezentował swój nowy "strój" z uśmiechem na ... ustach:)
 
 

 
         Po zjedzeniu swoich pyszności próbował wymusić na Ali coś z jej przysmaków. Niestety dziecię, dla dobra kudłatego, odmawiało mu współpracy w jedzeniu czekoladek. I tu piesek się zdziwił, bo zawiodły wszystkie sztuczki, które ma opracowane do perfekcji. Nie pozostało mu nic innego jak ruszyć na żebry do stołu, a konkretnie do dziadka. Na niego zawsze można liczyć:)
 
 

1 komentarz:

  1. Widzę, że psiak zachwycony z prezentów :D Haha ostatnie zdjęcie jest genialne!

    OdpowiedzUsuń