Nad jezioro Solińskie wybraliśmy się skoro świt. Dzień był upalny. Okazało się, że wielu ludzi też miało taki sam pomysł. Nie można było narzekać, bo skoro przyjeżdża się w sezonie, to trzeba się z tym liczyć. Miejsce urokliwe, ale jak zwykle zepsuje zjeżdżalniami, budkami z jedzeniem, dmuchańcami itp. Izerek w ogóle nie docenił piękna. Był zagubiony, było mu gorąco i cały czas szedł w cieciu rzucanym przez balustradę tamy. Nie można mu więc było odmówić kąpieli, a właściwie ochłodzenia w jeziorze. Oczywiście nie spełniło to jego oczekiwań, bo chłopak chciał pływać, a tu tylko takie moczenie. Ale było mu zdecydowanie przyjemniej.
Po kąpieli w takim miejscu trzeba było potem pieska wykąpać w czystej wodzie. My byliśmy zadowoleni, że zobaczyliśmy Solinę, piesek, że wycieczka nie był zbyt długa i mógł wrócić nad swoja rzeczkę. Dla każdego coś miłego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz