niedziela, 13 października 2013

"Ratunku, nie mam siły!"

              Morze, plaża i woda są atrakcyjne dla Izercia o każdej porze roku, o każdej porze dnia, niezależnie od pogody. Mimo, ze nad otwarte morze mamy około godzinki jazdy, to w weekendy często korzystamy z tej możliwości, głównie dla pieska. Ale dla nas takie pobycie razem i zaczerpnięcie tlenu ma również wartość ogromną.
 

Piesek nawet na nas nie czeka, gdy wchodzimy na plażę jest już po pierwszej kąpieli.


              Potem tradycyjnie kopanie, turlanie i wszelkiego rodzaju psie przyjemności. Oczywiście rzucanie patyków jest naszym obowiązkiem, a pieskową przyjemnością ich wyławianie.  



            
                 Czasem można spotkać psich kumpli, a nawet przedstawicieli rasy. 


                Takie znaleziska interesują Izercia, próbuje je ciągnąć, szarpać, podgryzać. Oczywiście zawsze zasapie się i szuka ochłody w wodzie.


 
                           Nie bardzo podoba mu się propozycja opuszczenia plaży i powrotu lasem. Las jest fajny, owszem, ale gdy piesek ma wybór zawsze woda jest na pierwszym miejscu. 
 

                       Próbowaliśmy szukać grzybów, co oznaczało, że Izerek biegał od jednego członka rodziny do drugiego, miał tyle spraw do załatwienia, tyle kilometrów do przebiegnięcia, że w pewnym momencie położył się na środku ścieżki i manifestował swoje zmęczenie. 




                         Zupełnie nie rozumiał, po co wspinamy się na kolejną górkę, dlaczego nikt nie przychodzi do niego, nie próbuje pocieszyć, pożałować. 


                            Nie mając wyboru musiał ruszyć za swoim stadkiem. Jeszcze próbował się ociągać, jeszcze uśmieszki i słodkie miny serwował, ale nic nie skutkowało.





                    Usiłował też udawać, że nie słyszy nawoływań, obrażał się, ale gdy zobaczył, że auto jest w zasięgu wzroku zebrał resztki sił i w samochodzie był pierwszy, na siedzeniu oczywiście:)
  


                W domu nawet się nie napił, tylko zasnął na podłodze w kuchni. Słodziak:)



4 komentarze:

  1. Po takim spacerze z zapalonymi grzybiarzami Izerek pewnie spał przez dwa dni :-) Fajnie, że jeszcze w październiku pogoda na tyle dopisuje, że młodziak może skorzystać jeszcze z popluskania się w wodzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście po takim spacerze mały pada jak wafel. Ale śpi tylko do 18.00, bo potem trzeba przecież iść do kumpli na boisko:) Tego nie odpuszcza!
      Pogoda piękna, Izercio przynajmniej dwa razy w tygodniu chodzi na plażę. Można już nad zatoka spacerować z pieskami, woda jest już lepsza niż latem, zatem korzystamy. Niestety od momentu wyjścia z auta czuje wodę i nijak maja się prośby, aby szedł spokojnie. Przy wejściu na plażę lepiej go puścić luzem, bo czort urwie ręce. Pędzi do wody, nie widzi nic wokół, nawet pieski go nie interesują. A potem czeka, aż będziemy mu rzucać patyki do wody. Powoli kąpiele ograniczamy, bo woda chłodna, ale małemu nie da się tego wytłumaczyć. Rzucanie badylka w kierunku piasku to zdecydowanie gorsza zabawa.

      Usuń
  2. Skąd My to znamy :-)
    Morza Wam zazdrościmy.Piękne fotografie.Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszamy nad morze:)
      Co do fotografii to obiekty owszem, cudne, ale same fotki, przyznaj uczciwie, jakościowo kiepskie, bo z komórki. Nie ma porównania do D90, prawda? Oglądałam nowsze modele, już się na cos nastawisz, a tu nowe pokusy. Jednak ten dalej produkują w wersji bez zmian, zatem jest niezły.
      Buziaki:)

      Usuń