Na wiosenną zmianę czasu ( a ona tuz tuż) zawsze czekam z utęsknieniem i jestem w swych oczekiwaniach bardzo osamotniona. Całe szczęście, że mam Izercia, bo on lubi każdy ruch rano i zawsze mi towarzyszy, gdy tylko wstanę. Gdy budzę się o 4.00 to muszę się czymś zająć, bo przecież nie pójdę o takiej godzinie na spacer, nie zacznę gotować, ani sprzątać. Najczęściej robię kawkę i nadrabiam zaległości komputerowe, którym sprzyja poranna cisza i spokój wokół. Izerek przychodzi, siada obok, podaje łapę i patrzy w oczy. Gdy mówię, że jeszcze nie czas na spacerek, to kładzie się u moich stóp ( a właściwie w dziwnej kombinacji między biurkiem a nogami fotela) i cierpliwie czeka. Mądra psinka.
Gdy czekanie trwa zbyt długo spod moich nóg wydobywają się westchnienia, cmokania, ciamkania, a nawet ziewanie. Czyżby piesek był znudzony oczekiwaniem na spacerek?
Wiosna sama w sobie chyba u wszystkich budzi same dobre emocje. Chce się żyć, działać, zmieniać, być aktywnym. Ochoty na spacerki też jest więcej, bo po cóż siedzieć w domu. Posiadanie psa to obowiązek, ale też ogromny plus, bo człowiek więcej się rusza. A posiadanie Izerka? To wielkie szczęście i radość, ponieważ powrót do domu jest przyjemnością, gdy widzi się tak ogromny entuzjazm psiny.
Weszło już w nawyk, że raz w środku tygodnia, gdy szybciej kończę pracę wracam pędem do domku i zabieram Izerka nad morze. Robię przyjemność sobie i jemu, nie wiem, komu większą.
Weszło już w nawyk, że raz w środku tygodnia, gdy szybciej kończę pracę wracam pędem do domku i zabieram Izerka nad morze. Robię przyjemność sobie i jemu, nie wiem, komu większą.
Izercio na plaży bywa dwa razy w tygodniu i chyba rozumie jak mówię "będziesz pływał". Wie, że idzie do auta, godzi się z jazdą w bagażniku (nie ma wyjścia). Tylko czekam, kiedy na sygnał "będziesz pływał" założy płetwy, okularki i czepek:) i spakuje kocyk. Jednak po tych plażowych wypadach auto wygląda....no źle wygląda. Całe w piachu, śmierdzące wilgocią, a tylna szyba pośliniona przez Pysia - niewiele świata przez nią widać.
W domu nie jest lepiej, bo piaskownica jest tam, gdzie piesek. Przez długi czas z kudełków spada drobny piasek, który potem chrzęści pod papciami. Ale czymże to jest w porównaniu z wielką radością machającego ogona? W soboty, gdy idę około 15 kilometrów piesek zasypia już w bagażniku. Wchodzi do domu, pije michę wody i śpi dalej do wieczora. Czasem zjada posiłek, czasem odpuszcza, taki jest wykończony.
Ale w czasie długiego spaceru jest bardzo zajęty: pływa, kopie, biega za pieskami, potem goni panią, wyjada ptakom chlebek, podziwia widoki, wyławia kamienie nurkując, tarza się w piasku, węszy, smakuje muszelki i kamloty, tropi zwierzaki duże i małe, wita się z ludźmi, marzy, myśli, knuje, kombinuje. To wszystko trwa około 3 godzin i potem trudno się dziwić, że mały nie ma siły na nic.
Ostatnio jakiś starszy pan przyszedł karmić ptaki. Zleciało się całe stado, ale zanim zdążyły coś skubnąć w wodzie pojawił się wielki MEW o imieniu Izerek i wyjadł ptakom bułkę.
Co pan rzucił, to piesek zjadł. Oczywiście z wielkim zadowoleniem na pyszczychu. Biegnę do niego (bo oczywiście żarcie wyczuł z daleka), krzyczę, wołam, proszę, a on nic. Za to pan do mnie "Niech się pani nie boi. Świeży chlebek mam, nie otruje się.". Cóż, wzruszył mnie staruszek tym zapewnieniem, szkoda, że nie dodał "Jestem tu codziennie, pani przyprowadza pieska, to się biedak naje".
Co pan rzucił, to piesek zjadł. Oczywiście z wielkim zadowoleniem na pyszczychu. Biegnę do niego (bo oczywiście żarcie wyczuł z daleka), krzyczę, wołam, proszę, a on nic. Za to pan do mnie "Niech się pani nie boi. Świeży chlebek mam, nie otruje się.". Cóż, wzruszył mnie staruszek tym zapewnieniem, szkoda, że nie dodał "Jestem tu codziennie, pani przyprowadza pieska, to się biedak naje".
Zadziwiające jest to, że choć to duży pies, nie budzi strachu. Ludzie nie boją się tego szaleńca, widzą, że nieszkodliwy. Ale Izercio macha ogonkiem, patrzy na ludzi z tym swoim uśmiechem i generalnie zainteresowany jest tylko łapaniem patyka w wodzie.
Nie wszyscy znają przecież goldeny, nie wszyscy wiedzą, że to łagodne psy, a jednak jego spojrzenie wystarczy, aby zaufać temu sympatycznemu stworkowi. Zatrzymują się, podpatrują, śmieją, nawet jak się wytrzepie prosto na nich, to pozostają radośni. Ot, goldenkowy urok osobisty.
FILM: Wiosenne plażowanie
Nie wszyscy znają przecież goldeny, nie wszyscy wiedzą, że to łagodne psy, a jednak jego spojrzenie wystarczy, aby zaufać temu sympatycznemu stworkowi. Zatrzymują się, podpatrują, śmieją, nawet jak się wytrzepie prosto na nich, to pozostają radośni. Ot, goldenkowy urok osobisty.
FILM: Wiosenne plażowanie
W Sopocie są kutry, a przy kutrach resztki rybek. Piesek jeszcze nie wyczaił, że można spróbować padliny i całe szczęście. Tym razem ptaki są szybsze i chwała im.
Wiosna daje znaki już od dłuższego czasu i Izercio także je zauważa. Czasem zainteresują go przekwitające już przebiśniegi, czasem krokusy, ale im się tylko przygląda i wącha. Jedzeniowo natomiast nie pogardzi młodą trawką, listkami na krzakach, które też mają pewnie wiele witamin.
Z okazji nadejścia wiosny życzymy wszystkim optymizmu,
słonka, uśmiechu, dobrych, radosnych dni.
Kochana, jak na Bahamach! :-) Kąpiel wodna, potem piaskowa i jeszcze patyczek na deser ;-) A co to za piesek, któremu Izerek na końcu filmu tak "kota pogonił"? :-) Wiosna rozbujała się i u nas. Dziękujemy za życzenia ;-)
OdpowiedzUsuńMasz rację, mały ma wieczne wakacje. To jakiś młody psiak, który cały czas uciekał swemu właścicielowi i szukał towarzystwa do zabawy. Izerek pobawił się z nim chwilę i wrócił do kąpieli:)
UsuńU nas też pięknie, dziś 19 stopni, super. Wczoraj pochowałam zimowe buty i ubrania, nawet jakby spadł śnieg, to ich nie wyjmę. Na balkonie posadziłam bratki, umyłam okna i mam wiosnę:) Izerek oczywiście pomagał, patrząc uważnie i rozkładając się na środku. Taki to pożyje, prawda?
Buziaki:)
Anita! :) 4 rano nas przeraziła! To o której godzinie idziesz spać skoro tak wcześnie się budzisz???:)
OdpowiedzUsuńWasz Izerek to bohater:) skoro tak wcześnie jest na łapach, bo nasz jest obrażony, gdy się go budzi przed 7 :) Hihihi :)
Alciu! Ja widać na zegarze jest 4.00:) Izercio jeszcze śpi, ale zaraz przyczłapie i położy się obok. Ta godzina to w związku z wiosną, jakimś przesileniem, bo normalnie budzę się około....5.00 - 5.30 ha ha ha Spać chodzę wcześnie, po 22.00. Nigdy nie lubiłam długiego siedzenia w nocy, wolę witać dzień od rana. Dlatego też popołudniowe zmiany są dla mnie męką. Dziś pobudka była spowodowana wielką maszyną, która właśnie nocą, z hałasem czyściła ulice.
UsuńCo do Waszego Izercia. Piesek przyzwyczaja się do rytmu rodziny i tyle. Mój chłopak jest szczęśliwy, gdy o 6.00 może wykąpać się w morzu, tuż po wschodzie słońca. Naprawdę nie narzeka z tego powodu:)
Pozdrówka dla Was i czekam na blogowy wpis z utęsknieniem, ale błagam niech nie będzie w stylu "Przygotowania do lata" i potem cisza:) (chociaż Izerek w kąpielówkach byłby niezły) Buziaki:)
Ja bym nie mogła o 4 rano wstawać :) nawet o 9 rano ciężko jest mi się podnieść :)
OdpowiedzUsuńTo Izerek się wylatał :) Jak ja się cieszę że jest już wiosna :)
Dziękujemy za życzenia
Pozdrawiamy Ola&Luna
Na godzinę 4.00 nie namawiam, ale o 6.00 świat jest piękny i cichy, pełen uroków. Szkoda czasu na spanie:) szczególnie wiosną:)
UsuńPosiadanie psa ma dodatkowe plusy bo mobilizuje do wiekszej aktywnosci ruchowej a Izerek jest taki cudowny, ze chociaz lubie dluzej pospac to dla niego pewnie bym wstala i ruszyla na poranny spacer :) Jak zawsze ladne zdjecia Anito i az chcialo by sie przytulic i wymiziac tego przystojniaka a co do urokow poranka to masz racje bo nawet powietrze jest inne. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń