poniedziałek, 14 kwietnia 2014

"Pies gniazdujący"

                  Wszyscy czytający bloga wiedzą, że Izerek jest niejadkiem. Wiedzą też, że małpiszon uwielbia trawnikowe zdobycze. Muszę przyznać, iż niejadkiem pozostaje, trawniki nieco odpuścił. Jednak bardzo niepokoił nas fakt jedzenia patyków. Nie można bawić się z nim w aportowanie. To sztuczka, przy której jest wyjątkowo oporny, ma instynkt zdobywcy i konsumenta, a nie aportera. I właśnie to powoduje, że zaniechaliśmy już dawno rzucania mu patyków, bo zwyczajnie rozgryzał je i zjadał. Gdyby było to bezpieczne, to dalibyśmy spokój. Jednak takie kawałki badyli mogą przebić jelito, mogą być przyczyną śmierci psa. Tak więc biegaliśmy za nim, pilnowaliśmy na każdym kroku, aby nie brał patyków. Zabawek nie lubi, zatem wymyśliliśmy kamienie.
 
 
 
                  Po brzegach boiska, na które chodzę zasadzono jesienią drzewa i obsypano piachem z kamieniami. Izerek po jednym razie doskonale wiedział, że "Szukaj kamyka" oznacza idź do drzewek, bo tam są. Innym "składem" było miejsce za bramkami. I tak przez całą zimę rzucaliśmy. Ale nadeszła wiosna i okazało się, że zmrożone kamienie to w większości kawałki pustaków i Izerek je rozgryza i zjada. Ręce opadły, niemożliwy jest ten pies.
 
 
 
                 Trzeba zatem było wyszukiwać specjalnych kamieni dla hrabiego. Wszyscy się z nas śmieją, znaczy z Izerka, bo takiego dziwadła to jeszcze nie widzieli. Cóż, mówienie, że jest jedyny w swoim rodzaju i wyjątkowy bywa trudne. Jeszcze gorzej jest z wiarą w te słowa, bo nieustannie żyjemy w strachu, że gamoń coś sobie zrobi.
 
                          
 
 
 
 
                    Izerek wciąż dostarcza nam nowych atrakcji, ciągle w tym łepku kłębi się i wrze, aby wymyślić coś zaskakującego. Wraz z wiosną w Izerku obudził się nowy instynkt, upodobanie, nie wiem, jak to nazwać. Bardzo nas to niepokoi, ponieważ szczerze się obawiamy, że nasz pupil staje się psem gniazdującym. Tylko czekać, aż zgubi sierść w wiosennym linieniu i wyrosną mu piórka. Dlaczego? Otóż jedynym zajęciem, które go interesuje jest znajdowanie kamienia, a następnie kopanie dołu. Kopie tak długo, aż dziura jest głęboka gdzieś na pół metra, rozłożysta, a tym samym wygodna. W czasie kopania kamlot trzyma cały czas na dnie i odsuwa go w czasie ciężkiej pracy. Po wykopaniu zdobycz umieszcza na krawędzi, rozkłada się jak kwoka na jajach, i czeka. Gdy tylko jakiś pies zbliża się, to baaardzo donośnym basem ostrzega, że to jego gniazdo i jego majątek. Biega z pieskami, najczęściej wtedy, gdy staję w jego dołku i go tam nie wpuszczam. Tak więc gdy z jaj (kamieni) wyklują się małe Izerki, to oddamy je w dobre ręce.
 
 
 
 
 
 
FILM:  Izer Górnik
 

                Na boisku śmieją się z gapiszona, choć trzeba przyznać, że drugi goldenek, który przychodzi, starszy od Izerka, robi dokładnie tak samo.



 Wieczorne zdjęcia zrobione i udostępnione przez właściciela Brega:)

             Zatem odbijam piłeczkę, że to właśnie Brego nauczył młodszego, nieświadomego Izerusia takich niewłaściwych, niegodnych psa zachowań. Inne pieski też próbują sztuczek, ale daleko im do mistrzostwa goldenkowego:).  

1 komentarz:

  1. Ha ha! :-) Nie przyznajemy się do tej cechy wysiadywania z kamieni małych Izerków, zatem radośnie i my winę zrzucamy na Brega ;-)

    OdpowiedzUsuń