czwartek, 18 czerwca 2015

"Młodszy kumpel"

         W miniony weekend byliśmy u rodziców. Mają oni znajomych, którym około 2 tygodnie zdechł 8-letni bernardyn Brutus. Okoliczności odejścia psiaka są nadzwyczaj smutne. Brutus był zdrowym, spokojnym, leniwym jak na bernardyna przystało psiakiem. Jedyną jego wadą było to, że był grymaśny jeśli chodzi o jedzenie. Znam to, bo Izerek też nas tresuje, co dla wiernych czytelników jest wiadome. Jednak nasz chłopak w porównaniu z Brutusem i tak jest uprzejmy, bo z dosmaczaniem karmę zjada. A Brutus jadł tylko gotowane, uwielbiał świeże, surowe mięso, najlepiej jeszcze lekko podrożone, gdy mógł je chrupać. Wykarmienie tak wielkiego psa gotowanym jest prawdziwym wyczynem, w dodatku to bardzo kosztowna sprawa, ale właściciele dbali o pupila, podtykali pod nos, co tylko mogli najlepszego i takiego, co wybreda zechciał łaskawie zjeść. Od czasu do czasu dostawał świńskie ogony, które uwielbiał, dużo w nich chrząstek. I właśnie ten ogon był przyczyną jego śmierci - uduszenia. Podobno w końcówce tego ogona był tłuszcz i właśnie on utknął Brutusowi w gardle. Właścicielka próbowała to wyjąć, ale pies po raz pierwszy w życiu ją ugryzł. Napił się, próbował wymiotować, ale to nic nie dało i niestety zdechł. Zjadł tych ogonów w swoim życiu całe mnóstwo, nikt nawet nie przypuszczał, że taka tragedia może się zdarzyć. Ale nawet w zoo ostatnio okazało się, że stary lew, który codziennie wcina kości, prawie przekręcił się właśnie z ich powodu, bo jakaś stanęła mu w gardle.
       W każdym razie z powodu Brutusa rozpacz była straszna. Każdy w takiej sytuacji reaguje inaczej, jedni mówią, że nigdy więcej psa, a inni od razu szukają innej istoty by zapełnić pustkę, złagodzić smutek, co wcale nie znaczy zastąpić tego, który odszedł, o nie!
      I tak w domu pojawił się 2,5 miesięczny bernardyn. Tak słodki, że nie sposób tego opisać. Wielka kula, ciapa jakich mało, ledwo się toczył, łapki niestabilne, chwiejne, ale próbował biegać, dupsko przeciążało resztę, kołysał się na boki, boski. Taki smrodek, ale już pokazuje charakterek, na razie jest takim ciekawskim, żywym zadziornym szczeniakiem, wszędzie go pełno, wszystko chce zobaczyć, niczego się nie boi. W domu kombinuje i musi być stale w centrum uwagi. Pokazał już, że nowe firanki nie przypadły mu do gustu, a palma do nie jest najpiękniejszy kwiat doniczkowy. Również wspaniałą kołdrę swojej pani i wygodne łóżko rzecz jasna próbował przemienić na swoje legowisko.
 
 
     Do Izercia wystartował od razu, a nasz książę powąchał dzieciaka i jak zwykle odszedł na bok. Czasem wstyd mi za tego naszego hrabiego, że jest takim ignorantem, takim niedotykalskim księciuniem.  Młode psiaki go nie interesują, raczej nie bawi się z nimi, w ogóle ma tylko swoje grono przyjaciół i tego się twardo trzyma. Mały Brutus, bo takie dostał imię, zaczepiał go, podgryzał, szczekał, kładł się przy nim, a Izer nic, bezczel normalnie. Myślę, że nasz chłopak unika potencjalnie trudnych sytuacji.
     W każdym razie nie mogliśmy nacieszyć się maluchem. Jest przeuroczy, pyszczek ma cudowny, nie można go nie pokochać:)
 
 












 











 
 
 


5 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdyby mój piesek się dusił, ratowałbym go pomimo tego, że by mnie gryzł! Jeśli mimo wszystko paraliżuje kogoś strach, to po utracie przytomności psa, osoba ta ma jeszcze około 4 minut, zanim brak tlenu wpłynie negatywnie na komórki mózgu psiaka. To wystarczająco dużo czasu by zrobić co należy!
    Nie przyjmuję do wiadomości, że się nie dało! :(

    PS. Mam nadzieję, że nowy "słodki" piesiu, przy tak nieodpowiedzialnych właścicielach, dożyje sędziwego wieku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę robili wszystko, to nie chodziło o to ugryzienie, to było nieważne. Może ja to skrótowo zapisałam. Ale zacisk szczęki był nie do ruszenia. Sama wiem, jak to jest gdy Izerek weźmie kawałek chleba.
      Uwierz mi, że to ludzie kochający zwierzaki, naprawdę nieszczęśliwy wypadek, niestety.

      Usuń
  3. Przykto mi z powodu tej tragedii. Mału Brutus jest słodki. Jeszcze dwa-trzy tygodnie, a będzie wielkości Izerka :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałyśmy łobuza jakieś 2 tygodnie temu i jest teraz takim nieproporcjonalnym brzydkim kaczątkiem: wielka głowa, długie łapy, śmieszne futerko. Rośnie jak na drożdżach, a broi za dziesięciu:)

      Usuń