wtorek, 13 grudnia 2016

"Zamek po biesem"

       Mijaliśmy ten budynek kilkakrotnie i postanowiliśmy tu zajrzeć. Z daleka wygląda ładnie, z bliska widać upływ czasu. Pusto, cicho, żadnych ludzi, wszystko zamknięte na głucho, choć stoliki i krzesła wystawione, w wielu miejscach uchylone okna. Widać, ze teren zadbany, że dla gości przygotowano tu sporo atrakcji.
      Piesek najpierw spotkał się z kotem. Patrzyliśmy na to jak zaczarowani, bo ani jedno, ani drugie nie zwiało. Nie wykazywali tez agresji, raczej zainteresowanie. I co najważniejsze nasz chłopak nie okazał się tchórzem, ba prawie był bohaterem, tak blisko podejść do rudego! 
      Niestety smyczka musiała być, bo stawy kusiły kąpielą i w łepetynie ta myśl kiełkowała.














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz