poniedziałek, 27 maja 2013

"Pychotka"

                 Pewne uspokojenie w dziedzinie dolegliwości brzuszkowych pozwoliło nam odetchnąć z ulgą. Dla pieska oznacza ono smakowanie tego, co było zakazane. Jedną z przyjemności była kość. Pan kupił mu dwie wielkie kości wołowe, których zakup, jak się okazało, wcale nie był taki prosty. Owszem, proponowano nam kości kurze, indycze, wieprzowe krótkie, ale nigdzie nie było wołowych. Pan jednak kocha swego pieseczka i wynalazł taki rarytas. Kości zostały obgotowane i w asyście wszystkich domowników przekazane Izerkowi.
 
           
                Piesek nie zdążył nawet dobrze wyjść na balkon, jego tylna część nadal tkwiła w pokoju, a przednia już delektowała się przysmakiem. Niczym Kubuś Puchatek uwięziony w norce Królika.


              
           Pysio był bardzo zadowolony, trzymał kostkę, bo nie mógł uwierzyć we własne szczęście. Cóż, taki rarytas nie był mu znany.


Oczywiście bez problemu oddawał przysmak, choć śledził każdy ruch ręki.



             
                 Po chwili niedowierzania zrozumiał, że to jego pychotka i spokojnie zaległ w balkonowym legowisku. Nie przeszkadzało mu, że jest mocno przyciasne. Miał przecież to COŚ:)
 

 
                 Minęło może 5-10 minut, a po kości został mały gnacik. Piesek oblizywał się ze smakiem, a na jego mordce zagościł wyraz błogiego zadowolenia.

8 komentarzy:

  1. Jak to tak? zjadł taką wielka kośc?
    Szkoda takich pięknych zębów.
    A nocą pewnie pan musiał z nim wychodzić po takim jedzonku co ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zjadłby ze trzy takie kości. A pan sam dał, to i sam brykał po nocy z pieskiem:)

      Usuń
  2. Ooo, jaka kość :D
    Izerek był wniebowzięty na pewno :) Oby kłopoty brzuszkowe nie wróciły!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wniebowzięty to mało powiedziane. Był przede wszystkim mocno zdziwiony, że to dla niego, tylko dla niego i tak wiele. Problemy są i pewnie będą, taki typ.

      Usuń
  3. Mniam... mniam... ;)
    Nie pokażę tego wpisu naszemu Izerciowi, bo jeszcze by nas pogonił do sklepu po taką kość ;)
    Izerki wszak wiedzą co jest najlepsze ;)
    Pozdrawiamy serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ pokaż, ale przedtem przygotuj taki smakołyk. Radość na mordce pieska nie do opisania:)
      Pozdrówka:)

      Usuń
  4. No, ładnie, ładnie... :-) Wiem, jaka to radocha dla psiaków ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, to rarytas, tym bardziej dla Izercia, który przez swe kłopoty brzuszkowe rzadko takich przyjemności doświadcza.

      Usuń