Wiosna nas nie rozpieszcza temperaturami, ale były 2-3 dni naprawdę przyjemne. Izerek natychmiast wykorzystał to we właściwy sobie sposób. Jaki? Otóż rozsmakował się w młodej trawce i korzonkach. Mamy więc w domu owieczkę. Sądziłam, że z tego wyrósł, ale gdzie tam. Wypasa się na trawnikach, boiskach, gdzie się da. Wszyscy śmieją się, że Izerek wychodzi rano na spacer i od razu jest to wyjście konsumpcyjne, ponieważ zjada patyki i trawę na pierwsze śniadanie.
Brzeźno to jedna z dzielnic Gdańska. Ja nie lubię tu bywać, ale moi sobie to miejsce upatrzyli., ponieważ jest tu nielegalna psia plaża. Jak wiadomo od maja piesków na plażę,wprowadzać nie wolno (500zł kary), a w Sopocie nawet od kwietnia. Ale jak odmówić Izerkowi takiej przyjemności? To niemożliwe, zatem bywamy...
W tle latarnia morska w Nowym Porcie.
Propozycja wypicia wody słodkiej została odrzucona, morska lepsza.
Widocznie piesek uznał, że tę słodka ma w domu, zatem spróbuje odmiany słonej.
Zabawka atrakcyjna, ale z gatunku jednorazowych.
Każdy kumpel, z którym można pobrykać jest fajny:)
Ale wyłowiony patyk należy tylko do Izerka, bez możliwości podziału, udostępniania, pożyczania, jakichkolwiek spółek!!!
Z portu wypływał statek, ale piesek nie zwrócił na to uwagi,
wszak wiele ciekawszych rzeczy się działo.
Jedna z alejek spacerowych w parku. Ciekawe miejsce.
Tak było kilka dni temu, dziś już więcej zieleni, bo mimo chłodu popadał deszcz i przyroda wzięła się "do roboty".
Dla nas po krótkim kryzysie jedzeniowym znów nastał czas izerkowego spokoju brzuszkowego. Kolejna karma, za ogromne, jak na moją kieszeń pieniądze, znów się nie sprawdziła, zatem rozmówiłam się z pieskiem, tak serio, poważnie, rozsądnie. Zawarliśmy umowę: wracamy do starej karmy, tej z dzieciństwa, do tego gotowane tarte buraczki, galaretka z kurzych łapek, oraz wszelkie dodatki typu zupa pomidorowa, rosołek, mięsko, jogurcik itp. I tak jest, mały dostaje wszystko to, czego wcześniej mu żałowaliśmy i (odpukać!!!!!) jest nieźle.
Majówkę psina spędza aktywnie, o czym wkrótce doniesiemy na blogu. Pozdrawiamy wszystkich cieplutko, choć za oknem deszczowe chmurzyska.
Piękne zdjęcia! Nie wolno na plażę wprowadzać psów? W całej Polsce? Nie słyszałam o tym, to straszne... :(
OdpowiedzUsuńDobrze, że z brzuszkiem Izerka jak na razie dobrze, od tak dalej... Trzymam kciuki :)
Pozdrawiam :)
Nie wiem, jak to jest w całej Polsce, ale nad Zatoką tak. Tylko Gdynia ma wydzielone dwie psie plaże. Przy każdym wejściu jest znak "zakaz wprowadzania psów". Nad otwartym morzem, ta gdzie nie ma znaku, gdzie nie ma plaży strzeżonej można.
UsuńW pełni zgadzam się z tym, bo jako turysta nie chciałabym leżeć na brudnej plaży, nie chciałabym, aby moje dziecko bawiło się w zanieczyszczonym przez pieski piasku. Jednak powinno być więcej miejsc wydzielonych dla tych, którym obecność czworonogów nie przeszkadza. Wszak do wody pies się nie załatwia.
Dzięki, kciuki się przydadzą w brzuszkowej sprawie:)
Pozdrówka:)
Na otwartym morzu woda jest bardziej czysta, zatem Izerkowi taki zakaz wyjdzie na zdrowie :-) Gorzej oczywiście z Waszym czasem i porfelem (kasa na paliwo), ale czego się nie zrobi dla tej szczęśliwej mordki :-)
OdpowiedzUsuńWbrew pozorom to wcale nie jest tak daleko. Około 70km. Paliwo? Cóż, jedziemy na kilka godzin, w ramach rodzinnej wycieczki. Zatem od czasu do czasu, w weekendy czemu nie? Czas? To tylko kwestia wyjazdu o odpowiedniej godzinie. Jeżeli latem wyjedzie się z Gdańska przed godz. 8.00, a Izercio przecież wstaje przed 6.00, to nad otwarte morze jedzie się około godziny.
UsuńI masz rację, dla uśmiechniętej mordki, jego radości i zdrówka, bo to pływanie na stawy dobroczynne, można wiele zrobić, poświęcić, nagiąć. Damy radę, nie może być inaczej. Mamy tez namiary na czyste jeziorka, zatem pewnie i tam pojedziemy.
Jeśli chodzi o czystość to Bałtyk w ogóle jest średni. Ale rzeczywiście lepiej nad otwartym.
Pozdrówka:)