poniedziałek, 12 maja 2014

"Dzidzia"

           Pewnego pięknego, wiosennego dnia, gdy spodziewałem się dłuższego spaceru z moją rodziną zostałem zaskoczony nieoczekiwana wizytą. Przyszedł dziadek i Mateusz, potem babci i ciocia i... No właśnie, zazwyczaj na tym się kończyło, a tu pojawiło się w domu dodatkowe stworzenie. Już od progu poczułem dziwny zapach i dla własnego bezpieczeństwa nieco się odsunąłem. Wszyscy zamiast zająć się mną, jak zwykle bywało pochylali się nad tym zawiniątkiem. Wypakowali z niego małą maskotkę, ale pachniała dziwnie i leżała na kolanach u ciotki. Podszedłem, aby sprawdzić, czy mona się nią bawić, choć zapach taki ludzki jakiś ta zabawka miała. Pani mówi do mnie: "Chodź Izerku, zobacz dzidzia mała". Dzidzia, co to takiego. Podchodzę, a ona się poruszyła.
 

Pani dalej mówi, żebym się nie bał, że to mała Madzia. Spojrzałem z niedowierzaniem: Dziecko???!!! O nie, zaraz znów pociągnie mnie za ogon, albo będzie krzyczeć. Musiałem zwiewać, jak najdalej. Dziecko to niebezpieczeństwo. No chyba, że gra w piłkę i można mu ją zabrać.
 

 
Uciekłem do dziadka, popatrzyłem mu w oczy i mówiłem: "Skoro tak mnie lubisz, zawsze przynosisz mi przysmaki to teraz ratuj! Dziecko się pojawiło, dziecko to niebezpieczeństwo, weź mnie na kolana!"
 


Spanikowałem, nie ukrywam, złe moje doświadczenia z jednym dzieckiem nauczyły mnie ostrożności. Dobrze, że moja Alusia jest super. Na spacerach też spotykam miłe dzieci, czasem mnie głaszczą. Ale to podejrzany gatunek, trzeba mieć się na baczności.

 
Jednak mimo strachu bardzo interesowało mnie to małe stworzenie. Było mniejsze ode mnie, a takiego jeszcze nie widziałem. Skoro mniejsze, to mniej groźne. Nie biegało, właściwie to nic nie robiło, nie krzyczało. Ciekawe...Wszyscy cmokali, uśmiechali się, nosili na rękach, całowali. Może ta Madzia nie jest taka zła? Gdy pani wzięła tę dzidzię do sypialni poszedłem z nimi. Ciekawość była silniejsza od moich obaw. Pani położyła dziecko na łóżku, a ono tylko kręciło główką. Pomyślałam, że to jednak nie jest dla mnie zagrożenie i wskoczyłem na łóżko, aby przyjrzeć się z bliska. Serducho nieco mi waliło, ale byłem twardy.

 
Nagle poczułem dziwny zapach. O, już zrozumiałem, co to było. A z nos wykręcało. Ale żeby tak na łóżku? Już nawet ja się do tego nie posunąłem. Na dywan, to jeszcze rozumiem, ale łóżko? A pani coś zdjęła, coś zwinęła i cały czas się uśmiechała. Dziwny ten ludzki świat.

 
Nagle słyszę, jak pani mówi, że jestem mądrym, dobrym pieskiem. No przecież wiadomo to nie od dziś. Ale pani mówi "Izerku, chodź do dzidzi, zobacz, malutka Madzia". Nie bardzo miałem na to ochotę, nie do końca mnie ta cała dzidzia przekonywała. Ale skoro pani prosiła, to co miałem zrobić.




Przyznam, że pachniała ta dzidzia tak jakoś...apetycznie. Odważyłem się nawet polizać ją po buzi i nodze. Smakowała... mlekiem. Całkiem przyjemny zapach. Skoro mała tak pachnie to może jest rzeczywiście niegroźna, bo coś co ładnie pachnie musi być dobre.


Przez chwilę zadumałam się nad tym wszystkim. Takiej niespodzianki się nie spodziewałam. Muszę koniecznie opowiedzieć o tym kumplom i zapytać, czy wiedzą coś na ten temat. Chyba Enzo ma w domu takie małe dziecko, może wyjaśni mi co nieco.

 
 Poczułem się tak dziwnie bezpiecznie przy tym małym dziecku. Powiem więcej, poczułem, że jestem większy i silniejszy i powinienem się o nie zatroszczyć. Gdy pozowałem do zdjęć to starałem się nawet nie oddychać, że o poruszeniu nie wspomnę, aby tylko dzidzi nic się nie stało.







 

6 komentarzy:

  1. Słodziutkie Maleństwo :)
    Gratulacje dla Rodziców!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, malutka słodka, ale dla Izercia to szok:) Nasze pieski są rodzinne i życzliwe dzieciom. Izerek ma dystans, ale my tego nie zmieniamy, ponieważ mamy pewność, że nie podbiegnie do dziecka i z czystej radości nie przestraszy, nie przewróci. Tak jest dobrze!
      Przekażę gratulacje, dziękuję:)

      Usuń
  2. Gratulacje dla rodziców przede wszystkim dlatego, że nie bali się kontaktu niemowlęcia z dużym psem. Ile to razy słyszałam, że ktoś ma do oddania psa (nawet goldena) bo w rodzinie urodziło się dziecko. Dramat. A Izerek zachował się dzielnie. Faktycznie po jego minie widać, że początkowo podszedł do tematu z rezerwą, a potem luzik i zadowolenie.
    A teraz idę do tyłu nadrabiać zaległości w postach :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta Dzidzia ma w domu labrodora, który od momentu pojawienia się Madzi w domu liże, wącha, pilnuje. Zatem dla małej to żadna nowość, ale dla Izercia rewolucja! Był dzielny, to prawda:)

      Usuń
  3. Fantastyczna dzidzia! Gratulacje!
    Sama mam dwójkę dzieci i Goldenkę. Będę do Was zaglądać!
    Izerek jest przepiękny!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam:) Goldenki to piękne pieski, uśmiechnięte, zadowolone, przyjazne. Dzidzia nie jest moja, to siostrzenica mojego męża, ale fantastyczna, zgadza się:)
      Pozdrawiam:)

      Usuń