niedziela, 9 grudnia 2012

"Morze na smutki pomoże"

                Izeruś ostatnio miał problemy brzuszkowe, które sprawiły, że skubanie trawek i korzonków zostało zabronione. Postanowiłam zabierać go częściej na plażę, bo tam pokus jedzeniowych zdecydowanie mniej.
               Moment, gdy pies wyczuje morze jest bezcenny. Rwie się na smyczy, prawie z wyrwaną ręką pańci gna do wielkiej, bezkresnej piaskownicy.
 

 
              Spuszczony z uwięzi szaleje. Najpierw biega we wszystkich kierunkach, bo sam nie wie, co ma z nadmiaru szczęścia zrobić. Czekam, kiedy z radości fiknie koziołka lub zrobi salto:) Mam nadzieję, że będę wtedy fotograficznie przygotowana!
 
 
               Potem podskakuje, kopie, biegnie sprawdzić, czy morze nie wyschło, czy woda jest na swoim miejscu. Czasem wchodzi, ale tak raczej łapy mocząc. Oczywiście, gdyby wrzucić mu do wody patyk, to pognałby jak szalony. Ostatnio przy brzegu bawił się jakiś chłopiec i wrzucał patyczki do wody. Bardzo się zdziwił, gdy nagle podbiegł Izerek i ukradł badylka. Cóż, kto szybszy, ten lepszy!
 

 
 
               Teraz na plaży można spotkać psiarzy, bo do czerwca spacery z psiakami są dozwolone. Przy kiepskiej pogodzie amatorów bywa mniej i taką właśnie plażę lubię. Niestety moja kondycja w porównaniu z izerkową jest beznadziejna. Próbuję biagać, ale brnięcie w tonach piachu, który nie jest zmrożony, czy uklepany przerasta moje możliwości. Izerowi za to ta zabawa bardzo się podoba i patrzy ze zdziwieniem, kiedy po paru metrach staję dysząc z wysiłku. On ma siły niespożyte. Potem w domku śpi smacznie, regeneruje je do następnego spacerku.
               W pewnym miejscu jest rzeczka, która wpada do morza. Przejście plażą tylko dla "bezbutowców" lub piesków. Izerek jest ostrożny, zatem najpierw się przyglądał.
 
 
             Potem sprawdził, jakie są warunki i uznał, że brzeg jest wysoki (nie był, ale nie wyprowadzałam mądrali z błędu). Zrezygnował ze zdbycia wielkiego badyla po drugiej stronie rzeczki.
 
 
              Ale gdy zobaczył kumpla, 15 - miesięcznego, mniejszego od siebie, który wszedł do wody, nie chciał uchodzić za tchórza i mięczaka. Odważył się, ale wybrał dogodne miejsce, utorowane przez starszego. Dobrze, że nie naśladował go we wszystkim, bo ten pies wszedł i zwyczajnie usiadł w wodzie i siedział, siedział, siedział...
 
 
                  Najbardziej rozbawił mnie kontakt Izerka z ptaszyskiem, a właściwie kontakt ptaszyska z Izerkiem. Mały po wyjściu z wody poszukiwał skarbów, przekopujac plażę. Dobrze, bo się rozgrzewał, ruszał.
 

             Nagle znalazł coś ciekawego, czyli patyk. Położył się i ciamkał z upodobaniem. Tymczasem z tyłu, na swych małych nóżkach, centymetr po centymetrze zbliżał się ptak. Wielki, straszny ptak:)


                 Izerek nie zauważył wroga, taki był zajęty, a ten był coraz bliżej. Śmiesznie to wyglądało, gdy skrzydlaty rozglądał się uważnie, patrzył na wszystkie strony i posuwał się konsekwentnie do celu. Zainponował mi odwagą, nie powiem.


             Nagle, zupełnie nieoczekiwanie zaczął skubać Izerka w ogon. A pies...nic!!! Nawet nie machnął ogonkiem, nawet nie kłapnął zębami. Gdyby nie to, że sytuacja mnie rozbawiła i zaskoczyła, biegłabym na pomoc malutkiemu. Ale ludzie stanęli i patrzyli na teatrzyk dwóch aktorów. Postanowiłam dać małemu szansę na walkę z przeciwnościami natury, na rozwinięcie instynktu, na samoobronę.
 

              Z wrażenia zapomniałam, że przecież mogłam nagrać film, bo fotki nie oddają komizmu sytuacji. Wreszcie piesek znudził się zdobyczą i ruszył dalej, w poszukiwaniu kolejnych.
              Bemalg, widzisz, jak Twoje ukochane ptaszyska krzywdzą Twojego ulubionego Izerka?!
 




              Niestety Izerek nie lubi, gdy mówię "wracamy do domku". Ma wtedy minę nieszczęśnika, sprawia wrażenie, jakby wszystkie nieszczęścia świata zwaliły się na jego biedną główkę. Nawet pocieszyciel w postaci spaceru po nadmorskim parku nie działa.
 


              Piesek wyraźnie mówi: "Zabrałaś mnie z piaskownicy, to już się nie ociagaj, schowaj ten aprat i chodź wreszcie!". Nie mam wtedy wyjścia i posłusznie maszeruję do auta, wiozę hrabiego Izera do domu, daję ciepłe picie i moszczę wygodne posłanie:)
            
                Przez długi czas borykaliśmy się z problemami "brzuszkowymi" i skórnymi (krostki na szyi) u Izerka. Właściwie od dwóch miesięcy chodziliśmy do weta, polecanego i chwalonego, ale było lepiej przez krótki czas i znów powrót problemów. Zmiany skórne, po wzrokowym obejrzeniu potraktowane zostały sterydem, nawet nie wiedziałam, że to taki lek. Teraz już wiem, że trzeba pytać o wszytko, a nie ufać bezgranicznie wetowi.
              Gdy po tej kuracji krostki utrzymywały się nadal, postanowiłam spróbować czegoś domowego. Smarowałam krostki...maścią cynkową na trądzik, pożyczoną od Alusi.

                Pomagało w taki sposób, że wypryski szybko znikały, ale też pojawiały się od czasu do czasu nowe. Natomiast biegunki bardzo się nasiliły i przez ostatni tydzień w nocy Adam wychodził z piesiem kilka razy. Już było normalnie i za godzinę znów to samo. Na naszą prośbę pies został odrobaczony, ale to nic nie dało.
               Zmieniliśmy weta i to chyba było najlepsze, co mogliśmy zrobić. Spokojny, opanowany, oaza spokoju. Dla mnie wolny, przy moim temperamencie, ale Izerkowi podpasował bardzo. Przede wsztystkim osłuchał pieska, pomacał i wymiętolił, zajrzał wszędzie, gdzie się dało, wreszcie pobrał krew do badania. Izeruś znosił wszystko bardzo dzielnie, ale uważnie śledził każdy ruch, obwąchiwał każdy przedmiot. A facet pozwolił zapoznać się ze wszystkim, jak dziecku, nie spieszył się, nie wykonywał żadnych niepokojących ruchów. Po krótkim spacerze wróciliśmy do lecznicy, były już wyniki. Lekarz wykluczył choroby trzustki, bo o tym myśleliśmy. Pocieszył też, że zmiany skórne to nie gronkowiec, czy jakieś inne paskudztwo tylko reakcja alergiczna.
              Wstępna diagnoza brzmiała: nietolerancja pokarmowa, czyli uczulenie na karmę, a właściwie na pewien drobny jej składnik. Rzeczywiście, jakieś 2 miesiące temu zmieniliśmy mu karmę, w obrębie tej samej firmy, ale na nieco inną, bo przy poprzedniej marudził, nie bardzo mu smakowała. Wet dał nam próbki specjalistycznej karmy weterynaryjnej dla psów z problamami jelitowymi, na cztery dni. Już po pierwszej porcji było inaczej. Na spacery wychodziliśmy jak normalni ludzio - pieski, 4 razy dziennie. Nocka przespana, stolec normalny. Tak niewiele, a tak wiele. W czasie poprzedniego weekendu już byliśmy w sklepie i chcieliśmy kupić karmę, ale uznałam, że do czasu zrobienia badań lepiej się wstrzymać, aby nie zaburzyć tego obrazu. Okazało się, że nasza intuicja była dobra i pewnie zmiana by pomogła.
            Izeruś przez cały czas zachowywał się normalnie, był pogodny i chętny do zabawy, ale żal było malucha. Teraz widać, że wykorzystywał tylko część swego potencjału, bo od razu zwiększył dawkę brykanka:) Izerek jest też znakomitym pieskiem do leczenia i aplikowania różnych mało przyjemnych rzeczy. Oczywiście marzę, aby już nigdy nie było takiej potrzeby, ale dobrze, że nie robi cyrków. Smectę zjadał nawet na sucho, węgiel traktował jak najlepszy przysmak, kapsułki i tabletki można u niego stosować jako nagrody. Wszelkie oglądanie, dotykanie znosi ze stoickim spokojem.
            Dzisiaj jest już normalnie. Wierzę, że odtąd weta będziemy odwiedzać raz w roku, no dwa, bo jeszcze odrobaczanie. Izerek szaleje za nowa karmą. Najpierw mówię do niego "tableta". Mały siada, kładzie mi łapki na kolanach i czeka. Otwieram mu pysk i wsypuję zawartość kapsułki. Potem pędzi do miski, tam wykonuje wszytkie znane sobie sztuczki i czeka niecierpliwie. Miska pustoszeje w ciągu paru sekund. Na Święta obiecałam mu świeżutką bułeczkę, całą!!!
 

33 komentarze:

  1. Bardzo się cieszymy, że Izerek zwiększył dawkę brykanka:):):) Tak trzymaj Izer! :)
    Życzymy wszystkim szczęśliwego poniedziałku ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. witam ponownie. trochę to zapraszanie mnie odciągnęło do bloga Izerka. prosiłbym jeszcze jedno zaproszenie ponieważ otwarłem je na loginie córki i teraz na swoim nie mam :(
    smutne że braciszek ma jakieś problemy zdrowotne, mam nadzieję że to tylko przejściowe i wszystko wróci do normy. czytałem dużo o diecie BARF, nasz trener który pracuje w schronisku i autentycznie kocha zwierzaki też ją bardzo poleca, ale wiem że dużo osób też jest jej przeciwna, Aneta chyba także. A weterynarze chyba najbardziej są przeciwni. małe psiaki dopiero budują swoje organizmy i tu jest chyba największe zagrożenie przy tej diecie aby byłą kompletna. mnie osobiście skład karmy nie przekonuje ale nie jestem specjalistą w tej więc mogę się mylić. Pzdr kemotd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam, przepraszam za zamieszanie z blogiem, ale siła wyższa:)

      Izerek już czuje się świetnie, wystarczyła tylko zmiana karmy. Teraz dostaje karmę weterynaryjną, którą uwielbia, a po 4-6 tygodniach przejdziemy na normalną. Izerciu bryka i fika zatem jest sobą:)
      Według mnie wystarczy dobra sucha karma, a od czasu do czasu coś dobrego specjalnie dla psinka. Gotowałam małemu indyka, kurczaka, ryż, kaszę. Właśnie ze wzgęlędu na różnego rodzaju składniki, które w robionym jedzeniu mogą umknąć, wolę karmę gotową.

      Pozdrówka:)

      Usuń
  3. Te ptaszyska są wprost i normalnie bezczelne! :-) A ja już sama nie wiem, jak się do tej scenki ustosunkować, wszak goldeny to z natury pogromcy ptactwa! :-) W sumie cieszę się, że pełen miłości do człowieka charakter goldena promieniuje na całą ożywioną naturę. Cóż, miłość międzygatunkową Izerek już rozwinął przy Pusi. Pozdrawiamy wszystkich spod obłędnych ilości śniegu :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, są bezczelne, nawet bardzo. Co do Izerka, to sądzę, zę taki chudy i kościsty brzydal nie zaintersował pieska, ale mewy czy kaczuszki bardzo go pociągają. Nawet ostatnio wskoczyła za kaczuszką do wody, niestety ona okazała się szybsza:)

      Usuń
  4. Już kolejny dzień wchodzę na izerkowego bloga, a tu cisza w eterze:( Dziewczyny! Gdzie jesteście??? Stęskniłam się okropnie! Nie tylko od Tryptyku, ale również od Waszych pogaduszek bardzo się uzależniłam. Ty Anita chyba też, co? Gdzie Wy się podziewacie?, No, gdzie? I jak ja mam odpowiedzieć na pytania Gucia typu:" Co tam moje dziewczyny znowu zmajstrowały?" No, jak?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie Alcia, jest to bardzo niepokojące:(
      Myślę sobie, ze może dziewczyny rzuciły się w wir świątecznych przygotowań, wiesz pieką piorą, biegają po sklepach, ogarniają domostwa... Ale liczą że dla zaczerpnięcia oddechu zajrzą i uraczą nas swoimi niecodziennymi pogawędkami:)
      Pozdrówka:)

      Usuń
    2. Anita :)
      ten wir świąteczny, jak go nazywasz, może być i całkiem przyjemny, zależy to tylko od nas samych.
      Zamęt zaś, to już całkiem inna bajka...
      Tak więc, dla zaczerpnięcia oddechu, wpadamy tu, ale przede wszystkim po to, aby uraczyć się nowinkami z życia naszych ulubieńców i nacieszyć oko fajnymi fotkami, ot co...^-^
      Serdecznie pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Alcia :)
      Oj Guciu,Guciu ;)
      Zmajstrowały? :)))
      A no, chyba drzewce, by je na okopach zatknąć
      gotowość swą do boju manifestując ;)
      Izerki po bokach, Pusia na czele,
      jak przykazała Bemalg :)
      i do przodu!
      Do miłego, więc ;)

      Usuń
  5. Alcia :)
    Kontrolujemy sytuację codziennie
    A tymczasem ...
    Bunt, strajk, wojna :) jeszcze nie wiemy co to jest :)
    Wycofałyśmy się, na z góry upatrzone pozycje :)
    Okopałyśmy się chyba dość szczelnie :)
    No ja przynajmniej Ciebie Ksanthippe nie widzę, a ty mnie ?
    Z okopów jest w stanie wyciągnąć nas, tylko jedna rzecz ...
    I niech Gucio nie szyje białej flagi, to nic nie da :)
    Warunki takie :
    Czerwona czapeczka Izereusza Czerwonego belgijskiego na wiadomym blogu :)
    Nie podsyłać negocjatorów !
    Pusia przechodzi na naszą stronę :)
    Ksanthippe czy o czymś zapomniałam ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bemalg :)
      Okopałam się, a jakże, tyle że w geriatryku :)))
      i nosa wyściubić nie zamierzałam,
      bo jeżeli go utrzeć - to my, nie nam! ;)
      A skoro wici rozesłane i zabawa szykuje się przednia,
      to niezwłocznie zgłaszam swoją gotowość
      i melduję,
      że nie o(d)puścimy, bo kochamy
      nasze Izereczki/Kaizereczki - cukiereczki :)
      i Pusinkę, śliczną Śnieżynkę :)
      I Częstochowę też :)
      co widać niezbicie
      po ostatnim akapicie :)))

      Usuń
  6. Anita :)
    Izerka na razie zostawiamy przy Tobie, bo trzeba mu doleczyć brzuszek.
    Brawo Izerku :-* dałeś sobie radę z zaczepnym ptaszyskiem :)
    Najlepszy sposób na zaczepki, to stoicki święty spokój.
    Podziobie, pozaczepia znudzi się i odleci w sina dal: )
    Przewyższył Izerek swoją inteligencją wronę siwą , a mówi się że wrony to takie mądre ptaki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Izerek ma się świetnie, pierwszy śnieg wprawił go w stan niebywałego szaleńtwa. Brzuszek juz nie dolega, zatem jest w porządku:)

    Alcia, wywołałaś "wilka z lasu", ale co by nie mówić my z Izerciem tez przechodzimy na stronę Belalg i Ksanthippe. Zatem Gucio, mimo iż robi wszystko, aby się nie ujawnić, musi wziąć się w garść, zapodać Izeriuszowi czapeczkę i inne ubranka, fotek natrzaskać i bloga uaktualnić. Jak widzisz, Dziewczyny spisek zawiązały i nawet u mnie nie chcą rozwinąć pogawędek. Zatem dla dobra ogółu musicie zadziałać:)
    Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ksanthippe zabieramy Anite i Izerka i na wszelki wypadek Izerkowy zapas węgla aktywowanego. Może się przydać.Ten węgiel wiąże wszystkie toksyny, jakby któraś z nas okazała się toksyczna :) zaaplikujemy ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziewczynki, fajnie, że jesteście:)

    Ksanthippe już wierszem nawet z tej rozpaczy mówi. A może to nadzieja i taka zachęta?

    Gucio!!!! Hej, jest tam kto?! Alcia, hej hej! Zobaczcie, co tu Dziewczyny wyprawiają.
    Geriatryk,rewolucja, okopy, wojna.... O, to juz nie są żarty!!!
    Taki nastrój przed świętami, o nie, nie zgadzam się!!!
    Kochana Rodzino poprzez Izercia z radością nabyta:) Dajcie się widzieć i słyszeć:) :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Cześć i czołem Pszczółki moje kochane!!
    Stęskniłem się za Wami!
    Ja oczywiście się poddaję, a kapitulację na (blog) piśmie postaram się złożyć w najbliższy weekend.
    Załączniki też będą ;)
    Widzę, że się bardzo stęskniłyście za naszym małym Brzdącem :) Postaram się troszkę zaspokoić Wasz apetyt na Izereuszkowe wieści.
    Tymczasem buziaczki i do "przeczytania"! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest właśnie jedyna słuszna odpowiedź i decyzja.
      Dziewczyny, hurrrrrraaaaaaa! Zatem weekend siedzimy i wyczekujemy. Proponuje jakiś grafik dyżurów ustalić, ja mogę objąć blade poranki:)
      Już nie mogę się doczekać wpisu o Izerciu Czerwonym. Fajnie, ze siła sugestii ma tak wielką siłę:)
      Buziaki:)

      Usuń
    2. Czytam sobie to stęsknione „ Cześć i czołem Pszczółki moje kochane” i gębusia od razu robi się uśmiechnięta :) i czas troszkę zatrzymał się w miejscu bo :) to jest jak hasło na dobry dzień i na dłużej uśmiechnięte mordki :)
      Pozdrowionka :)))

      Usuń
  11. A Izerek Niebieski oczywiście cudowny jak zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Izerek bardzo Cię pozdrawia i pyta, co tam u brata rodzonego słychać? Bo że też jest cudowny, to nie ulega wątpliwości:)

      Usuń
  12. Heh :) Jak widać przycisnęłam Gucia, więc obiecał, że coś naskrobie.
    Teraz możemy Go tylko trzymać za słowo;) Nic innego nam nie pozostaje ;).
    Ale wiecie co? Ja nie mam zamiaru tkwić po drugiej stronie barykady! Biorę więc Izercia pod pachę i jednoczę się z Wami w bólu (czy też po prezydenckiemu w : BULU) ;)
    Serca nie miałam, bo biedaczysko ledwo czas na sen znajduje, ale czego się nie robi dla miłośników tryptyku izerskiego ;) Przygarniecie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alcia, dla Ciebie buziaki specjalne, że dałaś radę przyciagnąć Gucia do klawiaturki, resztę wykona zgodnie z obietnicą.
      Oczywiście przygarniam Cię chętnie, ale już w weekend barykada runie, nie martw się. Będzie po bólu, bulu:)
      Sen rzecz święta, ale...po napisaniu czegoś o Was i Izerciu:)
      :)
      Tak się zastanawiam, jak Ty tego Izercia weźmiesz pod pachę? Obrazek przedni rodzi mi się w wyobraźni, jednak gdy patrzę na obecna tu kudłata rzeczywistość, to jakoś tak zaciera mi się i wyobraźnia szwankuje:)Ale taką fotkę mogłabym oglądać do końca świata. Ty, kruchutka istota, i skromne 35 kilo plus ogon pod pachą. Oj już widzę, jak Bemalg i Ksanthippe ryczą ze śmiechu na podłodze i nie mogą przestać:)

      Usuń
    2. W śmiechach i chichach :) uruchomiłam wyobraźnie i zobaczyłam taki obrazek :)
      Sobota wczesny ranek :
      Izereusz chce rano na spacerek i budzi jak zwykle Gucia :)
      Alcia cichutko mówi „Śpij Guciu śpij”
      Izereusz robi wielkie oczy ze zdziwienia i wtedy Alcia tłumaczy pieskowi :
      „Izereusz Alcia z tobą wyjdzie, pan jest zmęczony całą noc pisał o tobie na blogu, bo wiesz bunt na pokładzie i takie tam wojenne sprawki. Wrobiły nas „pszczółki nasze kochane” :-)))
      I na melodię „wojenko, wojenko cóżeś ty za pani ...."
      śpiewa :))
      chodź Izuś ,chodź śpij Guciu śpij :).
      :)
      Pozdrowionka cieplutkie dla Czerwonych :-*

      Usuń
    3. Widzę, że nadzieja wstąpiła w serca buntowniczek, dobry humorek powrócił, zatem Gucio już dziś powinien przemyśleć, co takiego napisze ILE naisze, co doda dla uatrakcyjnienia. Sadzę, że po takich prośbach i groźbach pszczółek kochanych, nie wykpi się paroma słowami i jedną fotką. Oj, ciężko odpracuje długie milczenie blogowe. Ale za to jaką radość gromadce naszej zrobi, prawda?
      Obrazek nader sugestywny, Alcia nam szepnie jak było:)
      Trzymam kciuki za Gucia, bo ciężar nie lada spoczął na jego barkach:)

      Usuń
    4. Taaa...
      Pomarzyć zawsze można ;)
      Moja wyobraźnia podsuwa inny obrazek.
      Sobota, wczesny ranek, czyli gdzieś tam około 11:00 am,
      więc Alcia i Guciu śpią jak susły :)
      Izerek zaś siedzi i...
      (nie, nie, nie zawija w sreberka:))
      ... pisze tego posta :>


      Usuń
    5. Ksanthipe już po raz kolejny czytam ten tekst, jak to Izerek pisze za Gucia i Alcie posta:) i za każdym razem hi hi :) ha ha :)- to jest świetne wyczucie chwili :)
      Ksanthippe humorek Cie nie opuszcza - jak zawsze :)

      Usuń
    6. Tak, ale coś długo pisze ten Izerek, oby nie zmęczył się za bardzo, wszak to jeszcze maluszek:)
      Chyba jednak Gucio będzie musiał pomóc. Już po 11.00 zatem czas wstawać śpiochy:)
      A skoro o sreberkach mowa, to Izerek raczej by odwijał i to w tempie błyskawicznym:)

      Usuń
  13. HA :) - wiemy coś wiemy na temat 11 rano i wczesnego ranka w Belgii :)))
    Ale pamiętamy też, że Izerek już nakarmiony i wysiusiany, czyli wszyscy szczęśliwi spokojnie dosypiają razem.
    Śpijcie, śpijcie - w razie czego, my napiszemy za was posta :)))
    I już widzę jak Gucio krzyczy "Dziewczynki pszczółki nasze kochane - tylko nie to !!!
    Nie zapominajcie że lubimy Was :-* i to wszystko w ramach wojny ;))
    zaczepno - obronnej :)))

    OdpowiedzUsuń
  14. Och, Wy Śmieszki :):) Zaraz sprawię, że nie przestaniecie się turlać:)
    Wyobraźcie sobie scenkę, która to miała miejsce wczorajszego, dosyć już późnego wieczoru...;)
    Leżę sobie już w łóżeczku, czekając na Mata przygotowującego się do snu. Obok mnie, na miejscu Gucia, na specjalnie wyłożonym kocyczku leży zrelaksowany, korzystający z zaproszenia wesołek Izercio:)
    Nagle drzwi od łazienki się otwierają, i w drzwiach od sypialni staje zdziwiony Mateusz. :D:D:D:D
    Izuś spokojnie podnosi główkę, a na jego mordce, na widok Pańcia, maluje się szeroki, szelmowski uśmiech, jakby chciał powiedzieć: No i jak, Panciu? Śpisz w nogach???
    :D:D:D
    Miłego weekendu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, nie muszę wysilać wyobraźni, aby taki obrazek ujrzeć:)
      Oczywiście Mati spał w nogach?:)
      Nasz chłopak w nicy porusza się między legowiskiem w przedpokoju, a kocykiem w nogach łóżka w sypialni. Ale zdarzyło się, gdy Adam wyjechał na 2-3 dni, że psina zameldowała się na jego poduszce.
      Często natomiast wchodzi wieczorem do łóżka Ali i bywa, że dla niej już ledwo starcza miejsca:)Pewno chętnie wszedłby do klatki Puśki, ale nieco się pieskowi urosło:)

      A weekend, Kochana, będzie miły, gdy pewien blog ożyje:) Gucio obiecał!!! Jak widzisz mam dyżur od rana. Czekam niecierpliwie:)

      Usuń
  15. :) Pomagam w czekaniu :))
    Tylko nie wiem czy coś jeszcze przeczytam, bo łzy lecą mi ze śmiechu tak bardzo, że cieszę się, że jeszcze nie zrobiłam makijażu.
    Alcia miała racje :))) długo nie przestanę się turlać.
    A to ci Izerusie mądrulki cwaniutkie hihihi :)))))))))
    Ciekawe czy beżowy robi to samo ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bemalg, Ty nie ryzykuj przez weekend z makijażem. Gdy Gucio zapoda posta i na filmie zobaczymy Izerka rozciągniętego obok Alci, a Gucia w nogach, to ryczeć ze śmiechu będziemy do Nowego Roku:)Oczywiście Izerka w mikołajowej czapeczce, na podusi Gucia:)
      Izerki to cwaniaczki, nie da się ukryć. Ale gdy coś zbroją lub też zrobią coś, co jest zakazane, to patrzą na Ciebie takim wzrokiem, że masz wątpliwości co do ich wrodzonej inteligencji, wzrok ciapolca pytającego "Ale o co chodzi?".
      Ja o 13.00 wyjeżdżam i zajrzę wieczorkiem, zatem badźcie czujne pszczółki
      (ha ha ha), a potem chwalcie Gucia, żeby miał właściwą motywację:) do pisania kolejnych postów.

      Usuń
  16. Gucia to ja już chwalę zaocznie ;) za samą chęć do pisania :)
    Alcia ostatnio wspomniała, że jest bardzo zapracowany i że brakuje mu czasu na sen.
    Post będzie kosztem jego wypoczynku, wiec tym bardziej doceniamy jego dobre chęci {}

    OdpowiedzUsuń