Pewnego dnia Izerek wybrał się na poranny spacer ze znanymi wszystkim ciotkami: Luśką i Labą. Celem wycieczki był las nadmorski i w powrotnej drodze plaża. Był to jeden z niewielu słonecznych dni tej zimy. Lekki mrozik, zero wiaterku, słoneczko prawie wiosenne.
Izerek bardzo ucieszył się z towarzystwa cioteczek i w lesie dzielnie kroczył w ich pobliżu. Plaża okazała się rajem dla wszystkich.
Najstarsza z towarzystwa, 8-letnia Luśka, biegała po plaży zupełnie ignorując wodę. Nie zawsze ma ochotę na brykankowe szaleństwo, ale tego dnia humorek panience dopisywał.
5-letnia Laba badała skład wody, jako miernika używając języka i własnego przewodu pokarmowego. Dla niej każdy ruch jest wskazany, ale nie jest jego wielką amatorką. Spacerki owszem, ale bieganie niekoniecznie.
Natomiast Izer Song z obłędem w oczach biegał po plaży. Wpadł do wody, próbując kąpieli, wyskoczył na brzeg, skakał, wirował, brykał. Próbował zaczepiać ciotki, ale z marnym skutkiem. Wreszcie uzanł, że potrzebuje innego towarzystwa i nie zważając na moje prośby i zawołania podążył w przeciwną stronę za bardzej aktywnym pieskiem. Goniłam go dość długo, jęzor mając do pasa, a gdy dopadłam złoczyńcę zupełnie nie rozumiał o co chodzi, skąd te żale i pretensje. Mały z właściwą sobie radością wrócił ze mną na smyczy, a ja byłam wykończona pościgiem, bo kondycja kiepska.
Dalsza część spaceru przebiegała bez zakłóceń. Izerek próbował zachęcić ciotki do zabawy z patykami, ale one już z tego wyrosły. Patrzyły na malucha z politowaniem. On z kolei zupełnie nie rozumiał, jak można tak bezsensownie dreptać przy brzegu i nie pobawić się badylkami.
Wreszcie Luśa dała się namówić na wspólną rundkę wokół pań pieskowych. Przez jakiś czas nawet prowadziła.
Jednak w wyścigu do przysmaków zdecydowanie na czoło wysuwała się Labcia. Może dlatego, że wytrwale, statecznie kroczyła przy nodze swej pańci?
Z pieskami jest tak jak z dziećmi. Gdy zarządzimy odwrót okazuje się, że właśnie wtedy zabawa jest najlpesza. Psiaki postanowiły zabawić się w poszukiwaczy skarbu, odkrywców, górników. W całkowitej zgodzie kopały i kopały, ale zachowywały czujność, wszak niebezpieczeństwo może nadciągnąć w każdej chwili i przerwać zabawę zapinając smyczkę:)
Wreszcie z wielkim żalem opuściły swe wykopaliska i pobiegły we wskazanym kierunku.
Izerek jeszcze próbował dyskutować, przeciągać zabawę, ale uległ, biorąc przykład z cioteczek. Jeszcze nie dostrzegał, że był jedynym kogutem w tym kurniuku i mógłby porządzić. Próbował wprawdzie swych wdzięków na Labie, ale ona nic sobie z tego nie robiła, jest całkowicie obojętna na psie zaloty.
Dzień był bardzo udany, po spacerku piesek zaległ w kojczyku i spał, spał, spał....
Ale frajda!!! :D:D:D
OdpowiedzUsuńA kondycja z pewnością o wiele lepsza niż przed izerkowymi czasami, prawda??? :):):)
Masz rację, kondycja się poprawia. Wczoraj nawet ćwiczyła z Izerciem bieganie na boisku i podązał za mną, zatem oprócz kijków może i bieganie uskutecznimy?
Usuńfajne zdrowe psiaczki i morze....... tylko pozazdrościć
OdpowiedzUsuńTeraz, kiedy jest pusto morze jest cudowne, później raczej nie kręci mnie wylegujący sie na plazy tłum. Izerek za to korzysta z kąpieli o każdej porze roku, choćby po kolanka, ale zanurzenie musi być:)
UsuńOj, ciotkom chyba by się przydało trochę ruchu. Laby nie mogłam dokładnie obejrzeć z powodu ujęć, ale ciotka Luśka najwyraźniej ma za dobry apetyt. Kto to widział, beagle okrąglutki,jak piłeczka? :-) Niech zazdroszczą młodemu formy i kondycji :-)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńWpis ten sam, literówki zauważyłam:)
UsuńLuśka rzeczywiście lekko się zaokrągliła:)Jest złodziejką i żebraczką, kochaną, ale zawsze:) Ruchu ma naprawdę dużo.
Natomiast Laba to odkurzacz. Zje wszystko, dosłownie. Surową marchew i cebulę, kapustę i słonecznik, wylizuje nawet olej z goracej tacki grillowej. Gdy już nic nie ma to poluje na myszy i nornice. Odkąd ją znam jest na nieustającej diecie. Ma sporo ruchu, ale też jej pani kocha ją bardzo i dzieli się wszystkim, co ma na talerzu.
Izerek rzeczywiście na razie się trzyma i mam nadzieję, że tak pozostanie. Czy sądzisz, że już może uskuteczniać 15-kilometrowe spacerki towarzysząc mi w Nordic Walking?
A tak przy okzaji, zrób wiosną jakąś sesję swoim goldenkom, taką wiesz super ekstra, proszę!!!! Pozkażę Izerkowi mamę, tatę i ciocię. Oczywiście Gajka też do cioteczek się wlicza:) Do tej pory pamiętam jak wskoczyła mi na kolana i zaskoczyła swym ciężarem - waży tyle, co piórko. Szkoda, że Izerek już na kolanka się nie nadaje:(
Zrobię na pewno, tylko kiedy ta wiosna!!! ;-) Przed sesją będą podstrzyżyny, bo psiaki mi zarosły, jak mastodonty :-)
UsuńJeszcze za wcześnie na takie długaśnie spacerki. Jeszcze stawy się kształtują. Do 15 miesiąca lepiej dmuchać na zimne.
Laba jest zatem jak Fiona. Jak ma dietę, to sama zorganizuje sobie żarcie. Jak nie ma diety, to też. Dziś goniłam wszystkie spasione przez zimę psiaki, bo mi wyżerały gruz-stary tynk z remontu :-)
A może w tych tynkach szukały skarbu? A może taki wiekowy tynki zawiera w swym składzie jakieś cud składniki? No na tynku nie przytyją, nie martw się:)
UsuńJa lubię takie zaroślaki, takie futrzaki, a Izerek ma dużó kudełków tylko na zadku, szyjce, dłuzszt włos ma na łapach i brzuszku. Czy mogę się spodziewać większego buszu na przyszłą zimę?
Do 15 miesiąca, uff. Szkoda, bo już mnie korci, aby pobrykał. Jak skończy 15 miesięcy to już będzie miał zakaz wstępu na plażę i znów muszę czekać do jesieni. Ale czego się nie robi dla dobra psinka, prawda?
A wiosna idzie, czuję to w kościach. Ty doświadczysz jej najszybciej, bo tam, gdzie się wybierasz będzie ciepełko:)
Jak sa już przebiśniegi i kwitnie leszczyna,
to wiosny żadna siła nie powstrzyma:)
Ale mi się "rymnęło", ale tak ma być i już!
W kwestii sierści, to zależy, czy dostał geny po Mantrze, czy po Jaskrze. Jaskier ma skape owłosienie, Mantra to prawdziwy niedźwiedź polarny! Wszystko okaże się w ciągu najbliższych miesięcy :-)
Usuń