Pewnego dnia, leniwego, słonecznego postanowiłam porobić fotki martwej natury, naturalnej natury. Jako, że zostaliśmy z Izerkiem na służbie sami, psina towarzyszył mi w przygotowaniach. Najpierw uważnie obserwował, zaciekawiony moimi dziwnymi poczynaniami. Znosiłam najróżniejsze przednioty, niektóre już smakowo znane pieskowi.
Wreszcie zdecydował się podejść bliżej i zaintersował się orzechami. Jednak ile można turlać orzecha, gdy wkoło tyle ciekawych rzeczy.
W związku z tym, że Izerek jest mądrym pieskiem, o czym nikogo nie trzeba przekonywać, postanowiłam nauczyć go liczyć. Izer jest jeszcze malutki, a małe dzieci uczą się liczyć na konkretach, zatem dostaczyłam mu rozmaitych, jak najbardziej na czasie.
Najpierw piesek przeliczał dynie. Przy okazji nie zaszkodziło posmakować, bo może kolorowe liczmany okażą się jadalne i całkiem smaczne? Zresztą każdy wie, że myślenie z pustym brzuszkiem jest mało efektywne.
Potem przyszedł czas na liczenie orzechów i listków. Najpiękniejszy listek klonowy został trwale odjęty od rozłożonych okazów, zatem i odejmowanie piesek zgłębiał rozwiązując takie oto zadanie: "Pani położyła Izerkowi 5 listków klonowych. Izerek zjadł jeden liść. Ile listków zostało?" Z takim podejściem i możliwościami piesek i do matury podejdzie śpiewająco:)
Piesek bardzo zmęczył się pracą umysłową, zatem zażądał jedzenia. A obiadek był pyszny, bo karma weszła w duet z kaszą. Niestety posiłek był zbyt ciepły i został wystawiony na balkon, aby wystygł. Dlatego Izerek tak tęsknie spogląda w stronę tarasu, gdzie z niezrozumiałej dla niego przyczyny umieszczono jego własną miskę i to pełną pyszności na dodatek.
Tu już kres wytrzymałości, czyżby piesek modły uskuteczniał i o jedzonko błagał?
Zjadł z apetytem, a potem postanowił pokazać na co go stać. To pewnie odwet za długie oczekiwanie. Otóż mały cwaniak brał zabawkę i maszerował na kanapę, którą w czasie naszej nieobecności nakrywamy grubym kocem. Doskonale wie, że nie ma tam wchodzić, ale od czego są zakazy. Zatem wskakiwał i czekał. Gdy nikt nie reagował, popiskiwał. Gdy dalej reakcji było brak szczekał i patrzył na mnie z bezczelnym uśmieszkiem, kiedy biegłam na pomoc nieszczęśliwemu psiakowi. Gdy tylko wchodziłam do pokoju, zrywał się i uciekał. Prowadziłam go "do siebie" dając zabawkę, ale gdy usiadłam do swoich zajęć, pies powtarzał zabawę w ciuciubabkę. Łotrzyk:)
Ale jak się gniewać na taką sierotkę?
Co tam matura! W takich warunkach Izerek doktorat zrobi! :-) Tak mi posmakowała ta zdrowa żywność, że aż zachciało mi się śniadania :-)
OdpowiedzUsuńDoktorat? No spójrz na to ostatnie zdjęcie, profesurę mu dadza od razu:)
UsuńBędę tu zaglądać:) Izerek już jest naszym idolem...
OdpowiedzUsuńUściski najmocniejsze Anete Ci przesyłam!
Aneta - oczywiście!
OdpowiedzUsuńWitaj!
UsuńJa też zagladam do Magody, cudne miejsce, wyjątkowe i tworzone z pasją. A gdy są tam jeszcze goldenki, to już w ogóle mnie kupiliście:) Może kiedys wpadnie nam pomysł wypadu w Bieszczady i wtedy , skoro jesteś wielbicielką Izerka, to przyjmiesz nas z pieskiem:) :) :)
Pozdrówka
Anita
Przyjmujemy z pieskami:) Dzięki temu poznaliśmy wspaniałych ludzi a nasze dziewczyny mają okazję bawić się z fajnymi psiakami. Za pomyłki z imieniem przepraszam:) Pozdrawiam cieplutko!
UsuńTo super, może nam się uda. Bardzo chciałabym odwiedzić Riannon i Tuskulum, bo stąd mamay naszego słodziaka, a potem może własnie Bieszczady, bo tych rejonów nie znamy. Twoje zdjęcia i wypowiedzi utwierdzają w przekonaniu, że to kolejny kawałek raju:)
UsuńPozdrówka:)
Super jest ten Izerek, bardzo mądry piesek!:)
OdpowiedzUsuńŚlicznie wyszedł z tymi dyniami i listkami...
Bardzo podoba mi się tez ostatnie zdjęcie, na prawdę widać jego inteligencję w pięknych oczach! :)
Pozdrawiam.
PS. Mam nową notkę, zapraszam :)
Cudowne zdjęcia =)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie kolorowe dary jesieni.
Pozdrawiam Natalka i Beny
Dziękuję:)
UsuńRazem z Izerkiem też pozdrawiamy.
Beny to piękny piesek, zapoznam się bliżej z Twoimi wpisami:)Zainteresował mnie Dogtrekking, bo tez o czymś podobnym czytałam niedawno w moim regionie. Musimy poczekac, aż Izerek skończy 12 miesięcy, a potem bliżej zaintersujemy się tą forma wspólnego spędzania czasu.
:)
Nie wiem jak długo można się zachwycać tymi Naszymi Izerkami :) ale są ta przecudowne, że chyba baaaardzo dłuuuugo. Też zaglądam do Chaty Magoda i zazdroszczę niemiłosiernie...żyć w Bieszczadach i jeszcze z tak cudownymi psiakami to chyba spełnienie marzeń. żyję nadzieją że nam też uda się odwiedzić kiedyś to miejsce. Pzdr dla Izerka od Kaizerka. u nas trochę mało wpisów ponieważ bloger córka startuje rusz co rusz w jakiejś olimpiadzie przedmiotowej i zakuwa mocno :)
OdpowiedzUsuńIzerkami można się zachwycać przez następne wiele, wiele lat!!!
UsuńNiech ta miła Córcia nie przesadza z tą nauką, trochę relaksu nie zaszkodzi. Ale pochwalam, pochwalam, ja ma możliwości, niech je wykorzystuje. Ma przecież w domu blogowego zastępcę, który przecież zakuwać nie musi, prawda?
Pozdrawiam serdecznie całą Kaizerkową rodzinkę:)
Zdjęcia, jak zwykle, takie, że "słów brakuje, by zachwyt wyszeptać" ^-^
OdpowiedzUsuńZatrzymałam się na dłużej przy pierwszym, przedostatnim i przeuroczym ostatnim *,* Są wyjątkowe,przepiękne.
Bydgoszczy drżyj!
bo "uwaga,uwaga nadchodzi" Izer - super pies! :)))
Alicjo, powodzenia! X= X= X=
Ksanthippe :) jak dobrze, że zdążyłaś wrócić ;) żeby trzymać kciuki za Alę i Izerka na wystawie w Bydgoszczy { }
OdpowiedzUsuńBemalg,
Usuńponieważ pojawiasz się w odpowiednim czasie i miejscu :), zawsze "czujna i zwarta";), to właśnie dzięki temu dowiedziałam się o niedzielnej wystawie (^^)//
Ciekawa jestem kiedy Aneta podzieli się z nami swoimi wrażeniami z Bydgoszczy.Chyba przyjdzie poczekać do jutra...:(
(()):*
Izerek spisał się świetnie, znakomicie biegał, pięknie stał, a Ala to już profesjonalistka. Jutro postaram się napisać więcej.
UsuńDziękuję za pamięć i trzymanie kciuków:)
Buziaki:)
Anita :) Dziękujemy za dzisiejsze wiadomości z pola walki {}
OdpowiedzUsuńJak już odpuści zmęczenie i czas pozwoli, to na spokojnie napiszesz
nam ciekawskim ;) jak było.
Buziaczki dla Ali i Izerka :-*
Anitko! Choć przegapiliśmy zbiorowe;) trzymanie kciuków;) wiedz, że zawsze i wszędzie:) mocno dopingujemy Izusiowi :):):) Z wielką niecierpliwością czekamy na Twoją relację i ściskamy mocniuteńko naszego małego bohatera jak i śliczną profesjonalistkę - Alę :)
OdpowiedzUsuńAch, wiem, że nas wspieracie i to jest właśnie super. Dziękujemy! Gdy czytam Ali te komentarze to jest zadziwiona i wzruszona, a jednocześnie ma motywację.
UsuńRelację już mam, ale ma kłopot ze wstawieniem fotek i muszę poczekac na Adama, aby cos zadziałał:)
Pozdrówka:)
A czy Izerek zjada tj.psiaki Tuskulaki orzeszki włoskie?Czy tylko się nimi bawi?-przepraszam liczy i rachuje:-)
OdpowiedzUsuńCóż, mały umie je rogryzać i zjada ze smakiem, oczywiście najpierw obowiązkowa zabawa. Rzadko dostaje orzechy, bo nie wiem, czy nie uczulają. Ale najchętniej uskutecznia żebractwo, gdy my łuskamy orzeszki, no bo po co zębiska zużywać?
Usuń