sobota, 25 sierpnia 2012

"Czy współpraca się opłaca?"


                 Nasi znajomi i obserwatorzy wiedzą, że swą miłość dzielimy między 7-letnią królicę Pusię i prawie 5-misięcznego pieska Izerka. Ich wzajemne kontakty układały się różnie, były mniej lub bardziej burzliwe, ewoluowały i obecnie są na etapie kumpelstwa. Czasem Izerekowi jakiś chochlik szepnie do ucha,  żeby pogonić króliczka, ale to zdarza się sporadycznie. Pusia nie ucieka od psiny, wręcz sama podchodzi, co oznacza, że starch minął, wzięła górę wrodzona u niej ciekawość.
               Pusia nie gniewa się już, gdy Izerek zagląda do jej miski i próbuje karmy. Stwierdzam, że kumpelstwo sprawiło, iż królik przyjął zachowania psie, a pies królicze. Puśka świetnie prosi pod lodówką stając słupka, zupełnie jak piesek, potrafi machać ogonkiem, gdy dostaje przysmak.


                 Zawsze ma jednak stałego obserwatora i towarzysza, który śledzi każy gest. Nie da sobie zrobić krzywdy.


             Zwierzaki wygladają bardzo komicznie, szczególnie, że teraz współpracują w kwestii żebractwa, jest jedno, to od razu pojawia się drugie. I prowadzą interesujące rozmowy w króliczo - psiejskim języku.
 

Izer, pan otwiera lodówkę, przygotuj się do akcji!
Ja poproszę go łapkami, a Ty patrz błagalnie w oczy, możesz też pisnąć żałośnie.
Uda się, zobaczysz!

Wprawdzie spodziewałaem się czegoś innego niż marchew, ale niech będzie. Lepszy rydz, niż nic!
A ja tam jestem zadowolona. Marchewka jest zdrowa, pożywna...Pychotka!
Nie chcesz to oddaj, ja nie pogardzę!

            Pewnego dnia (jeden z wielu takich) Adam piekł drożdżówkę. Dla niewtajemniczonych dodam, że unika kuchni jak może (cawaniaczek!!!!), ale od drożdżówki jest specjalistą. Jako, że są śliwki, tuczymy się na maksa, piekąc dwie blachy od razu. W domu roznosi się aromat drożdżowego ciasta, który czują sąsiedzi, ale też nasze zwierzaczki.


Pusia, pan ma drożdżówkę. Już od rana pachnie i pachnie, aż mnie skręca.
Tym razem wypróbujemy moją startegię. Słuchaj uważnie....

Udajemy, że ten cudowny zapach nas nie wzrusza. Poczekamy tak chwilę i zobaczysz, pan powie "O jakie mądre zwierzątka, jak grzecznie czekają!" i nałoży nam po kawałku do misek.
Naiwniak! Jakoś Twoja strategia się nie sprawdza. Czekamy i czekamy, a tu nic, miska pusta...

Dziewczyno, trochę cierpliwości! Przez tyle lat przyzwyczaiłaś się, że dostajesz co chcesz od razu.
Ja muszę robić różne sztuczki: "łapa", "siad", "czołgaj się", "leżeć", "obrót", a już najgorsze ze wszystkiego to "zostaw". Wtedy dopiero dostaję przysmak.

Nie pouczaj mnie chłopie! Słuchaj starszych, a dobrze na tym wyjdziesz. Patrz i ucz się młokosie!

Hej, hej!!! Ja też tu jestem, choć ten dryblas przesłania cały świat. Halo, czy ktoś mnie słyszy?!
To ja tak ładnie prosiłam, ja Pusia!
 
O, okruszki, jak miło! Ty sobie czekaj na lepsze kąski, a ja zadowolę się malutkimi.
Ciekawe, kto lepiej na tym wyjdzie?
No jedz, jedz, mała, nie bój się! Przecież Ci nie zabiorę! W końcu jesteśmy przyjaciółmi!

Powiedz chociaż, czy dobre? Tu jeszcz na łapie masz trochę.
Jakoś się nie najadłem...Ty jesteś mała, to okruchy ci wystarczą.
Zobacz, pan ma taki gruby brzuch, mógłby odmówić sobie kilku kawałków, zrzec się ich dla nas!

Jak ty dzieciaku jeszcze nie znasz świata! Zrzec się drożdżówki?
W życiu, przecież ledwo wyjęli ciasto z pieca, to już wrąbali pół blachy.
Ale nie martw się, Izer, mam plan! Pan wkrótce upiecze nową. Wtedy będziesz mógł się wykazać. Ja zajmę pana, a w tym czasie ty zwędzisz ze stołu porządny kąsek.
W końcu tort ukradłeś, to co tam taka drożdżówa.


             I tak oto nasze zwierzątka w wielkiej komitywie opanowały do perfekcji sztukę żebrania. W tym są bardzo zgodne. Jednak gdy dostają jakiś kąsek, to szczególnie Izer, uważnie kontroluje wielkość porcji swojej i Pusi. Czasem zdarza mu się dojadać marchewkowe resztki z króliczej miseczki. Pocieszam się, że niedługo łepetyna nie zmieści mu się w otwór klatki. Mają też swoje zwyczaje dotyczące miejsca konsumpcji smakołyków. Gdy nie są one wkładane do miski, to Pusia biegnie przed swoją klatkę i wsuwa na dywanie, a Izerek idzie dostojnie do swego legowiska. Tu je, ale jednocześnie kątem oka śledzi poczynania królika, a drugim kontroluje sytuację w kuchni.
            Gdy przynoszę Pusiakowi źdźbła trawy z podwórka, muszę uczciwie podzielić na dwie gromadki. Dobrze, że to śladowe ilości, bo jeszcze pies w owcę by się zamienił. Zresztą paśnik z suchym sianem w klatce to miejsce często odwiedzane przez pieska. Pusia nie pozostaje dłużna i czasami zagląda do psiej miski, ale rzadko znajduje tam coś intersującego.


            Karma, choćby była w najpiękniejszej puszce i w nieprzebranej ilości, nie jest atrakcyjna dla królika. Puśka mięsożerna nie będzie, w przeciwieństwie do Izerka, który jest wszystkożercą.

 


Pozdrawiam wielbicieli Puśki:) Ciąg dalszy nastąpi:)





8 komentarzy:

  1. Ale mi się serducho raduje na widok tych urwisów :) Wspaniale się czyta i zdjęcia cieszą oczy.
    Ta dwójka to już duet kumpli na całego :) Pusine podjadanie okruszków z łap psiaka, bez Izerkowego podgryzania króliczych uszek :O to już chyba nie trzeba nad nimi czuwać. I współpraca się opłaca :)
    Wiem, że samo to nie przyszło i musieliście w wychowanie tych dwóch urwisków ;) włożyć mnóstwo czasu i pracy. I jak widać :) udało się :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się cieszymy, że okiełznaliśmy te dwa charakterki:)
      Zdarza się nam nawet nie zamykać Pusi w pokoju, gdy na krótko wychodzimy. Gdy wracamy, Pusia drzemie u siebie, a Izerek u siebie, żadnych śladów walki nie widać.
      Izerek czasem jeszcze łapie króliczka za uszy, ale wtedy Pusia ucieka, patrzy na psa z pogardą i zaczyna swe nieustanne mycie. Szczeniaczek natomiast jest zdziwiony, że ta forma pieszczot wciąż nie została przez uszatą zaakceptowana. Natomist lizanie jęzorkiem Puśka znosi w pokorze, chociaż też do czasu.
      No cóż, zawsze wierzyliśmy w mądrość zwierzątek:), ale przyznam, że bywały maleńkie chwile zwątpienia. Najważniejsze jest to, ze Puśka odżyła, ożywiła się i jest taka, jak dawniej.

      Usuń
  2. To się nazywa polot!
    A tak na marginesie,to użycie określenia "ewoluować" skojarzyło mi się natychmiast nie tyle z Darwinem,co z ewoluowaniem programów nauczania właśnie.Wskazywałoby to na związek autora z edukacją.Poprawna dedukcja?Jeśli tak,to wraz ze zbliżającym się początkiem roku szk.życzę samych sukcesów i dużo satysfakcji z pracy w tym szczególnym zawodzie,zawodzie dla pasjonatów:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie, nie nie!!!! Ktoś mnie zdemaskował!!!! :)
      Nienawidzę słowa ewaluacja, bo właśnie ono pojawiło się znikąd, nie było go nawet w słownikach, a zastępowało zwyczajne wyciaganie wniosków.
      Natomiast ewolucja kojarzy mi się dobrze:)
      I dziękuję za życzenia, przydadzą się:)Czyżbym życzyć miała tego samego?

      Usuń
  3. :)Ewolucja kojarzy się dobrze,bo rozwój w każdym aspekcie jest jak najbardziej pożądany.
    Określanie wartości pozostawmy więc statystykom.
    Jeszcze raz wszystkiego naj...



    OdpowiedzUsuń
  4. Jaki słodki wpis- w każdym znaczeniu tego słowa :-) Warto było czekać i poświęcić czas na socjalizację międzygatunkową :-) Pozdrawiamy :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widać słodka drożdżówka osładza życie każdemu:)
      Pozdrawiamy również bardzo słodko i ciepło:)

      Usuń