sobota, 11 sierpnia 2012

"Wystawa psów"


                      Dzisiaj wybraliśmy się do Sopotu na Międzynarodową Wystawę Psów. Przez cała noc lało i zastanawiałam się, jak w tak beznadziejnych warunkach można fajnie prezentować psy. Jednak mimo chłodu było słonecznie i wystawa przyciągnęła sporo osób.
                     Do Sopotu nie zabraliśmy Izerka, ponieważ wydawało mi się, że będzie się tam źle czuł. Z poprzedniej wizyty w tym miejscu kojarzyłam ciasno wyznaczone ringi i tłum ludzi. Tym razem było inaczej i Adam wrócił do domu po psinka.  Sopocki hipodrom to pokaźny teren i dzisiaj ringi były daleko od siebie.
                    Oczywiście trudno przewidzieć, że najbardziej interesował nas ring, na którym prezentowano goldenki. Jako pierwsza przyciągnęła naszą uwagę 4-miesięczna suczka. Była wielkości Izerka, co utwierdziło nas w przekonaniu, że jednak nie jest on olbrzymem.


                  Żałowaliśmy, że nie zarejestrowaliśmy jeszcze Izerka w Związku Kynologicznym, ponieważ w klasie baby w kategorii pies zgłoszony był tylko jeden psinek.




               Franuś wydawał się nam bardzo, ale to bardzo drobniutki, a jest dokładnie w wieku Izerka. To ładny piesek, pogodny, pełen życia, ale maleńki. Waży 12 kg, a nasz olbrzym prawie 22. Został jednak przez sędziego dobrze oceniony. W klasie baby puchar zdobyła suczka.

             Poza ringiem Izerek świetnie bawił się z nowym kumplem. Kto wie, może kiedyś będą spotykali się przy okazji wystaw i konkurowali z sobą. Jednak poza ringiem mogą być kumplami, tak jak dziś. Franuś, mimo, że malutki, to miał wyraźne cechy dominatora.




                    Udało nam się porozmawiać z wieloma wystawcami i bardzo nas zaskoczyła ich życzliwość i otwartość. Nie chcę tu oczywiście źle oceniać właścicieli, ale byłam już na wystawie i niektórzy są zadufani w sobie, ignorujący otoczenie, z ogromnym dystansem patrzący na innych. Wszak możemy być dla nich konkurencją:) Zdecydowanie bardziej otwarci byli zwykli właściciele psów niż hodowcy. Jednak o wielu hodowcach wiemy, że dla nich wystwa staje się priorytetem, walką o laur,  nie zawsze umieją traktować to jako zabawę, czy dobre spędzenie czasu, mają zbyt wysokie mniemanie o sobie i swoich umiejętnościach, a o sprawach związanych z wystawami nie rozmawiają. Oczywiście nie wszyscy są tacy, bo na przykład chlubny wyjątek stanowi hodowla Tuskulum, gdzie Aneta z dobrej woli dzieli się obserwacjami i przemyśleniami. O tym można poczytać TUTAJ i TUTAJ. Jeden z właścicieli pięknego goldenka bardzo szczegółowo odpowiadał na moje, często infantylne dla znawcy, pytania. Wiele dowiedziałam się na temat przebiegu wystawy sposobu przygotowania psa itp.  Byli też tacy, głównie hodowcy właśnie, którzy starannie zaszyli się w swoich namiotach, unikali kontaktu z konkurencjąa i widzami, a psy schowali w przepastnych komnatach swych namiotów. Szkoda, bo publiczność tez chce obejrzeć te piękne pieski, pochwalić je. Rozumiem, mają takie prawo. Może chodzio o to, aby nie drażnic psa, ograniczyc mu bodźce?

                   Zaskoczeniem było dla mnie to, że nie zawsze właściciel prezentuje psa w ringu, czasem są to specjalnie do tego przygotowane osoby.
                    Goldenki oceniał sędzia irlandzki Liam Moran. Przysłuchiwałam się temu, co mówi z dużym zainteresowaniem. Część określeń była oczywiście abstrakcyjna, bo nie wiem jeszcze jak wygadają wzorce. Izerek wydaje mi się najpiękniejszym psem na świecie i nie mam pojęcia, czy jego ogon jest właściwie uniesiony, czy czaszka jest dobrze osadzona na szyi, niezbyt szeroka, zgryz jest nożycowy, szyja bez podgardla, żebra dobrze wysklepione, łopatki prawidłowo ułożone ...

          
           Piesek na zdjęciu powyżej bardzo mi się podobał i sędzia też opisywał go niezwykle pozytywnie. Natomiast na zdjęciu poniżej też ładny, dla mnie, laika, piesek, a usłyszałam, że jego szyja jest zbyt długa. Cóż, dla mnie takie szczegóły nie mają znaczenia, bo ich nie zauważam, nie znam się na tym.

                     Na razie patrząc na psy widzę to, co większość ludzi: umaszczenie, długość włosa, szerokość czaszki (szersza/węższa), wielkość, masywność. Na wystawie najwięcej było piesków o jasnym umaszczeniu, złote trafiały się z rzadka. Każdy z nich był różny, ale piękny.



                   Nasz Izerek podobał się każdemu właścicielowi goldena, bo przecież ich pieski też kiedyś były małe i doskonale pamiętają ten słodki czas. Psina kładł się na plecy w pozycji wyrażającej uległość i oczywiście czekał na sygnał do zabawy ze strony starszych kolegów. W nagrodę za wspaniałe zachowanie dostał kurzą łapkę, którą zjadł na środku wystawy, nic nie robiąc sobie z przechodzących ludzi.
                  W innych ringach podobały mi się setery irlandzkie, wilczury, spaniele. Obrzydliwy smród unosił się z ringu dla Yorków. Jaki smród? Lakierów i innych specyfików, którymi traktowano biedne psiaki. Nawet tam nie podchodziliśmy, chociaż wokół tego ringu było porozstawianych najwięcej namiotów. Z kolei duży jazgot unosił się z ringu szpiców. Malutkie, pieczołowicie wyczesane i wylakierowane czekały niecierpliwie na swoją kolej.
                  Obserwowaliśmy różne pieski, z pewnością cuda świata dla swych właścicieli, a dziwactwa lub obiekty zachwytu dla postronnych. O tym piesku małe dzieci mówiły: "Zobacz, jaki malutki konik". Nie wiem, czy właścicieli psa byłby zachwycony, ale rzeczywiście po głębszej analizie przyznałam rację dzieciom. Wygada jak konik ze współczesnych bajek.

                  Zachwycił nas konkurs posłuszenstwa u psów. Niesamowite, może nasz Izerek też kiedyś będzie tak wspaniale ułożonym pieskiem?


                     Ciekawy był  pokaz zaganiania owiec i kaczek przez psy pasterskie.



             Ala zachwycała się konkursem agility. Rzeczywiście bardzo widowiskowe, ale mała pomyłka sprawiała, że pies był od razu dyskwalifikowany. Ja przyznawałabym jakieś punkty karne, a tu od razu przekreślenie szans. Tor, jak podkreślał komentator, był bardzo trudny, szczególnie jeśli chodzi o podchodzenie do przeszkody z odpowiedniej strony. Tu właśnie pieski traciły dużo. Niektóre strącały poprzeczkę przy skoku. Pokonanie slalomem rzędu tyczek było dla mnie wyczynem.





               Wystawa bardzi się nam podobała, a Ala łyknęła bakcyla. Zakupiła dla Izerka ringówkę i po powrocie do domu szkoliła pieska na podwórku. Zobaczymy, co z tego wyniknie:)

4 komentarze:

  1. Franuś to jakaś kruszyna przy naszych Izerkach. nie wiedziałem nawet ze tak młode psy się wystawia. Co do wystawiania Kaizera to przy jego niezależnym charakterze może być problem. chodzenie na smyczy przy nodze to dla niego obecnie jakaś abstrakcja :) chodzi w miarę ładnie na mój gust ale nie przy nodze. zresztą spacery po osiedlu to koszmar, ilość żarcia i śmieci budzi groze :( dzis znalazł całą kośc z udka kurczaka, niedaleko mamy też KFC i ilość resztek oraz pudełek stamtąd jest ogromna :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, wygladał na dużo młodszego. Na jednym ze zdjęć widać wystający kręgosłup, słowem sprawiał wrażenie lekko zabiedzonego, chociaż dostaje tyle samo jedzenia, co Izerek, karma dobra. Taki jest i tyle.
      Izerek też nie chodzi przy nodze, no chyba, że jest zmęczony. Wtedy to pies spokojny i idealny do prowadzenia. Jednak moim zdaniem nauczy się prędzej, czy później.
      Śmieciarz tez z niego straszny, gustuje głównie w chlebie, ale jakąś kostką nie pogardzi.
      Klasa baby to psy w wieku 3-6 miesięcy. Traktuje się je bardzo ulgowo, bo to gapcie jeszcze.

      Usuń
  2. Franuś wygląda biednie, ale psy w tym wieku rozwijają się bardzo różnie. Niektóre są niejadkami. Kto wie, czy za rok-dwa Franuś Was nie zaskoczy swoją posturą :-) Widziałam na ringu koleżankę, ale miałaby radość, gdyby mogła zobaczyć na żywo Izerka, dotknąć go i obejrzeć oraz opowiedzieć Wam o szczegółach zarówno pieska, jak i wystaw. Fajnie, że Ala łyknęła bakcyla. Dzięki za relację. Trochę już tęsknię za wystawami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, może za jakiś czas zrównaja się. My na ringu nie znaliśmy nikogo, bo i skąd. A fajnie byłoby pogadać z kimś sympatycznym, kto na bieząco wyjaśniłby pewne rzeczy. Może będzie okazja?
      To ruszaj na wystawy, może my wtedy dołączymy i będziemy mieć wspaniałąa znajomą przy ringu:)Na tej wystawie był 12-letni weteran. Wspaniale utrzymany, w dobrej kondycji. Tak jak po Jaskrze i Fionie, tak i tu nie było widać wieku pieska. To bardzo budujące:)

      Usuń