niedziela, 19 sierpnia 2012

"Ostatnie działkowanie w tym sezonie"


                   W sobotę pojechaliśmy po dziecko do dziadków. Pies był przez tydzień tylko z nami i Alusia była bardzo stęskniona. Oczywiście stęskniona bardziej za Izerkiem niż za nami:) W dobie telefonów komórkowych kontakty co kilka minut z pytaniem "Kiedy będziecie?" są chyba naturalne?????
                  Dziecię oczekiwało z dziadkami na działce i wręcz stało przy bramce symulując jakieś manipulacje przy żywopłocie. Psina ucieszył się należycie, wszystkich wylizał, posmagał ogonkiem jak wiatrakiem lub biczykiem - zależy, z której strony kto stał. Potem obleciał jak huragan wszystkie kąty i oczywiście uznał, że po długiej, dwugodzinnej, przespanej podróży czas na małą przekąskę w postaci jabłka prosto z drzewa. Owoce są ekologiczne, więc smakują małemu nadzwyczaj. Po jedzeniu dostał szajby i trzeba było wymyślić mu jakieś zajęcie. Pod rękę nawinęła się butelka.



                    Będąc na działce Izerek nie może też odmówić sobie drobnych przyjemności w postaci zrywania poziomek prosto z krzaczka, ba nawet malin próbował. Wówczas boski smak wywoływał na psiej mordce cudny uśmiech.



            Jednak niech Was nie zwiedzie ta słodka minka, bo oprócz skubania roślin, którymi niekoniecznie muszą być owoce, bo przecież liście, trawa i kwiaty są równie smaczne, Izer z namiętnością oddaje się kopaniu. Gdyby to był piasek morski, to byłoby super, ale czarna ziemia odciska swoje piętno na rozbójniku, tworząc zawiłe wzory na jasnym futerku.  Przepędzony z miejsca zbrodni udaje obrażonego tudzież zasmuconego.


                 Dobrze, ze zły humor u pieska nie trwa wiecznie i wkrótce upatrzy sobie nowy obiekt ataku, czy też nowy sposób zabawy. Nic zatem dziwnego, że po takiej aktywności na świeżym powietrzu, odpoczywa w cieniu.


                Przekleństwem dla każdego pieska są zapachy, szczególnie obiadowe, Tak więc pieczony kurczak spowodował ślinotok i natychmiastowe ożywienie pieska. Odganiamy go od stołu, nie dajemy niczego podczas posiłków. No może wyjątek stanowi dziadek, któremu całkiem przypadkiem od czasu do czasu coś spada na ziemię. Generalnie jednak kilka razy odgoniony pies podkulił swój długi ogonek i ze łzami w pięknych oczach położył się w pobliżu.



                  Nie wierzę, że ktoś z Was miałby tyle silnej woli, aby oprzeć się tej błagalnej minie, tym oczyskom. My nie byliśmy tak twardzi i obojętni, toteż Izerek otrzymał sporą porcję chrząstek, które przy karmie miały wyjątkowy smak i aromat. Niestety pochłanianie przysmaków trwało sekundę, bo a nuż państwo by się rozmyślili?
                 Tak więc obiadek był udany, po nim nastąpiła dłuuuga drzemka. Nie skusiło go ciasto podane do popołudniowej kawki, co po jego wyczynach tortowych było zaskoczeniem.
                 Wieczorem Izerek padł jak mucha/wafel, ale w nocy oczywiście wepchnął się do mnie na łóżko i zajął bardzo dużo miejsca. Spychany kilka razy wracał. Jako kompromis oddałam mu małą poduszkę i zsunęłam na bok, ale kołderką się nie podzieliłam.
                 

                 


       

8 komentarzy:

  1. Hi hi... za jakiś czas weźmie sobie sam kołderkę :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie, nie! Żadnych kołderek, poduszek tez nie. To wszystko przez to, że spałam na niskim łóżku awaryjnym. Na normalne łóżka, czy kanapy Izerek nie wchodzi, zatem liczę na to, że kołdra pozostanie moją własnością:)

      Usuń
  2. Zasmuciły mnie fotki,na których piesek patrzy w obiektyw tak smutaśnie,a oczęta ma wyraźnie załzawione.
    Doczytałam do końca i kamień spadł mi z serca:)
    Przysmak z chrząstek jest ok-kalorii niewiele,a pożytek znaczny.
    Smacznego Izerku,rośnij zdrowo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Izerek to niezły strateg:)
      Ale tak naprawdę smutny bywa bardzo rzadko, jest wesołym, zadowolonym z życia pieskiem. Dlatego uchwycenie takiego momentu, gdy tak naprawdę ma ochotę zasnać, jest bezcenne:)
      Chrząstki Izerek połyka, takim sa przysmakiem, dlatego kroję mu na mniejsze kawałki, aby się nie udusił:) Z karma obchodzi się ... delikatnie.

      Usuń
  3. Anita :) Powiedz dziadkowi :) że go lubię :) bo doskonale rozumiem mechanizm, którym rządzi spadanie jedzenia na ziemie :) kiedy w pobliżu jest psiak :)
    To się nazywa słaba :) silna wola :) i jest nie do opanowania .
    Przymykajcie oczy na to dziadkowe dokarmianie, bo uszczęśliwiacie na raz i dziadka i Izerka :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tacie wybaczam te podkarmienia, bo stracił psa w maju i gdzieś musi ulokować uczucia. Poza tym widzi Izerka raz na jakiś czas. Natomiast Ala pilnuje dziadka, aby nie przesadził. Tak naprawdę, to wpadła we własne sidła. Sama chętnie by mu rzuciła jakiśs smakołyk, ale musi być wierna zasadom, które ustaliła. A Izerek dokładnie wie, do kogo się przymilac i komu cosik spada niechcący:)
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  4. Przepiękne zdjęcia i świetna relacja (jak zawsze) :):):). Fotka nr 3 dosłownie podbiła moje serducho:) Jeeej, ale bym chciała Waszego Izercia znowu wytulić :) Pieszczotom nie byłoby końca :):):)
    Ściskamy gromadnie :) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Waszego Izerka nie miałam okazji przytulać, ale jest mi też bardzo bliski i też bym go wymiziała:) W końcu przez 2 miesiące śledziliśmy tuskulańskie maluszki i pokochaliśmy je wszystkie tak samo mocno, a wyboru dokonaliśmy pod koniec. W dodatku zachowują się podobnie i wygladają prawie tak samo. Gdy patrzę na zdjęcia Izerka lub Kaizerka to jakbym widziała swojego słodziaka. Cieszę się ogromnie, że poprzez bloga możemy pokazać innym swą radość, ale też podzielić się tym, jak rozwijają się Chłopaki.
      Całuję Waszą Trójeczkę cieplutko:)
      Możecie wziąć mojego maila do Anety i od czasu do czasu skrobnąć słówek kilka:)

      Usuń