Gdy podjęliśmy decyzję o kupnie psa, gdzieś tam w trakcie rozmów z Anetą, właścicielką hodowli TUSKULUM, przewijał się temat wystaw. Nie mówiliśmy nie, ale też nie wiedzieliśmy, czy nas to zainteresuje. Potem zaczęliśmy myśleć o wystawach w kategorii hobby, zaintersowania dla Ali. W dobie komputerów, komórek i innych sprzętów nowoczesnych, które przykłuwają młodzież do kanapy i biurka, wydało się nam to fajnym pomysłem na spędzanie czasu. Oczywiście Ala nie jest typem kanapowca, jednak posiadanie psa można połaczyć z jego uczeniem i wystawianiem. A skoro już nasz przyjaciel miał metrykę i mógł mieć wyrobiony rodowód, gdzieś tam myśl o wystawach została zasiana.
Nastał jednak czas wakacji i z różnych przyczyn zaniedbaliśmy zgłoszenie Izerka do Związku Kynologicznego i wyrobienie mu rodowodu. Gdy wybraliśmy się na wystawę psów do Sopotu, gdzie Izerk mógłby już startować, Alusi bardzo się spodobało. Zobaczyła, że w klasie baby, czyli szczeniąt do 6 miesiąca, wystawianie nie jest trudne, a sędzia litościwy. Malutkiego goldenka wystawiała dziewczyna niewiele starsza od Ali i jej występ zachęcił nasze dzieciątko.
Zakupiła ringówkę i postanowiła rozpocząć intensywną tresurę. Nas zobligowała do załatwienia formalności. Udaliśmy się do oddziału ZKwP, małej kanciapy, gdzie za niecałe 200zł otrzymaliśmy tymczasowe potwierdzenie, że rodowód jest w przygotowaniu, książeczkę członkowską z opłaconymi składkami na rok kalendarzowy (do grudnia 2012r ha ha ha) oraz możliwość wystawiania pieska. Trzeba było podjąć decyzję, jakie wystawy nas interesują. Wybraliśmy te, które są w miarę blisko, bo najpierw chcieliśmy się przekonać, jak to jest.
Początkowo zapisaliśmy Izerka na Klubową Wystawę Retrieverów do Warszawy (przymusowa wizyta w stolicy niestety). Potem okazało się, że przedłużono termin zgłoszeń na Wystawę Krajową we Włocławku. Za klasę baby opłaty na wystawach są niewielkie, bo w granicach 40-50zł. Oczywiście ta klasa, jak i następna - szczeniąt, nie mają większego znaczenia, bo ewentualne tytuły się nie liczą. Jednak dla nas i tak one są mało istotne, bo nie prowdzimy hodowli, a nie jesteśmy tak próżni, by zabiegać o to, by nasz pupil był Interchamionem.
Taki laur jest najpiękniejszy:)
Wystawy w klasie baby i szczeniąt odgrywają jednak ważną rolę zapoznania wystawiającego i pieska z ringiem, nauczenia go pewnych rzeczy. Łatwiej jest wejść na ring z małym pieskiem, na którego patrzy się z przymrużeniem oka, pozwala na niedoskonałości, czy pewną niesubordynację. Uznaliśmy też, że tak będzie łatwiej dla Alusi, która musi przełamać swoje lęki, pewną nieśmiałość, przyjąć zachwyty i przełknąć ewentualną porażkę.
Zgłosiliśmy, zapłaciliśmy i zaczęła się nauka. Cóż...Izerek nie do końca zdaje sobie sprawę, w co wpakowali go państwo. Miał słodkie, leniwe, beztroskie życie, a tu nagle rewolucja. Skończyły się wakacje, czy jak?
Ja widziałam oczyma wyobraźni scenkę, gdy Izerek biegnie po ringu, bo to potrafi, ale biegnąc podskakuje, bo czuje w dłoni Ali przysmak. Potem pies musi zatrzymać się do oceny. Z zatrzymaniem nie ma problemu, tylko że Izerek zamiast stać w pozycji wystawowej natychmiast siada. Tak jest na spacerach, zatrzymujemy się np. przed ulicą i na komendę "czekaj" pies siada. Załóżmy, że uda się go postawić, podchodzi sędzia, coś mówi do Izerka, a on od razu kładzie się na plecy i wykazuje gotowość do zabawy, uśmiechając się beztrosko i wachlując ogonkiem. A gdy już sędziemu przyjdzie do głowy zobaczyć izerkowe zęby ( a przyjdzie!!!) z pewnością potraktuje to jako sygnał do szaleństwa.
Każdy przysmak trzymany w ręku sprawiał, że Izerek podążał za ręką, pięknie prosił, lizał po twarzy, a gdy to nic nie dawało, próbował dosięgnąć go wszelkimi możliwymi sposobami, nawet leżąc i patrząc błagalnym wzrokiem.
Alusia ćwiczyła niezmordowanie, czasami była załamana, czasami podbudowana. Tłumaczyła Izerkowi, prosiła, żadała. A mały robił co chciał:)
Dziecię zawzięło się i oprócz ćwiczeń kilka razy dziennie, szukało pomocy w necie. Najpierw zajrzało po porady do Tuskulum, potem pzeszukało inne strony. Ala stwierdziła, że można wystawiać psa w pozycji wolnej, tzn. stojąc przed nim i trzymając przysmak z przodu. Spróbowała, a Izerek przepisowo i pokazowo....siadał. Robił raz mniejsze, raz większe postępy.
Najbardziej irytujące jest prowadzenie psa po lewej stronie - na ringu tak się prezentuje psa. Czytałam gdzieś wypowiedź, że wystawianie psów zrodziło się w Anglii, stąd właśnie ruch lewostronny. Jednak gdy przyzwyczaja się psa, a tak naprawdę to bardziej siebie, bo jesteśmy praworęczni, do prowadzenia zwierzaka po lewej stronie powoduje to kolizje w ruchu "chodnikowym" i jest niewygodne. Gdy trzymam Izerka w prawej ręce, to idzie on po trawniku, nikomu nie przeszkadza i nie wchodzi w paradę, natomiast gdy prowadzę go po lewej stronie muszę skracać smycz, aby nie witał radośnie ludzi, nie zagladał do ich siatek, nie spowodował wypadku rowerowego itp. Tak więc lewa strona jest zwyczajnie nieprzemyślana przez organizatorów wystaw. Ale tego nie zmienimy, więc próbowaliśmy dalej, mając świadomość, że dni mijają szybko, że jeszcze tydzień, cztery dni, dwa, och, to już jutro. Pocztą otrzymaliśmy numer "startowy":
Izerek został pierwszy raz w życiu wymyty szamponem dla szczeniaczków. Nie powiem, żeby był tym zachwycony. Ale po wieczornej zabawie na boisku z kumplami raczej nie wyglądał na pieska wystawowego. Był zmachany i było mu w zasadzie wszystko jedno.
Ja widziałam oczyma wyobraźni scenkę, gdy Izerek biegnie po ringu, bo to potrafi, ale biegnąc podskakuje, bo czuje w dłoni Ali przysmak. Potem pies musi zatrzymać się do oceny. Z zatrzymaniem nie ma problemu, tylko że Izerek zamiast stać w pozycji wystawowej natychmiast siada. Tak jest na spacerach, zatrzymujemy się np. przed ulicą i na komendę "czekaj" pies siada. Załóżmy, że uda się go postawić, podchodzi sędzia, coś mówi do Izerka, a on od razu kładzie się na plecy i wykazuje gotowość do zabawy, uśmiechając się beztrosko i wachlując ogonkiem. A gdy już sędziemu przyjdzie do głowy zobaczyć izerkowe zęby ( a przyjdzie!!!) z pewnością potraktuje to jako sygnał do szaleństwa.
Tak Izerek powita sędziego.
Mając więc takie wizje Ala wzięła się za szkolenie, ja cichaczem robiłam to samo. I tak jak chodzenie/bieganie wychodziło przyzwoicie, jak na nasze niewprawne oczekiwania, tak stanie...ups!Każdy przysmak trzymany w ręku sprawiał, że Izerek podążał za ręką, pięknie prosił, lizał po twarzy, a gdy to nic nie dawało, próbował dosięgnąć go wszelkimi możliwymi sposobami, nawet leżąc i patrząc błagalnym wzrokiem.
Alusia ćwiczyła niezmordowanie, czasami była załamana, czasami podbudowana. Tłumaczyła Izerkowi, prosiła, żadała. A mały robił co chciał:)
Początki tresury były trudne. Nie tak powinien stać piesek, ale Izer woli siedzieć niż stać.
Dziecię zawzięło się i oprócz ćwiczeń kilka razy dziennie, szukało pomocy w necie. Najpierw zajrzało po porady do Tuskulum, potem pzeszukało inne strony. Ala stwierdziła, że można wystawiać psa w pozycji wolnej, tzn. stojąc przed nim i trzymając przysmak z przodu. Spróbowała, a Izerek przepisowo i pokazowo....siadał. Robił raz mniejsze, raz większe postępy.
Najbardziej irytujące jest prowadzenie psa po lewej stronie - na ringu tak się prezentuje psa. Czytałam gdzieś wypowiedź, że wystawianie psów zrodziło się w Anglii, stąd właśnie ruch lewostronny. Jednak gdy przyzwyczaja się psa, a tak naprawdę to bardziej siebie, bo jesteśmy praworęczni, do prowadzenia zwierzaka po lewej stronie powoduje to kolizje w ruchu "chodnikowym" i jest niewygodne. Gdy trzymam Izerka w prawej ręce, to idzie on po trawniku, nikomu nie przeszkadza i nie wchodzi w paradę, natomiast gdy prowadzę go po lewej stronie muszę skracać smycz, aby nie witał radośnie ludzi, nie zagladał do ich siatek, nie spowodował wypadku rowerowego itp. Tak więc lewa strona jest zwyczajnie nieprzemyślana przez organizatorów wystaw. Ale tego nie zmienimy, więc próbowaliśmy dalej, mając świadomość, że dni mijają szybko, że jeszcze tydzień, cztery dni, dwa, och, to już jutro. Pocztą otrzymaliśmy numer "startowy":
Naszym zdaniem słodki, ale sędzia może być innego zdania.
Tak więc trzymajcie kciuki, aby nasz cudowny, kochany, fantastyczny piesek pobiegł i stanął. Reszta nie ma znaczenia:) Relacja z wystawy wkrótce:)
Fantastycznie!
OdpowiedzUsuńMy naszego Izerka również próbowaliśmy kilka dni temu ustawić w pozycji wystawowej, ku naszemu zdziwieniu Izusiowi od razu bardzo ładnie to wychodziło.
Wiadomo! Tuskulaki! :) My póki co nie mamy czasu na pokazywanie naszego kumpla światu :( Ale co się odwlecze... :) Pozdrawiamy serdecznie! Trzymamy kciuki! Powodzenia!
Masz rację, Tuskulaki, to Tuskulaki:)
UsuńA może kiedyś spotkamy się na jakiejś wystawie? Byłoby super:)
Pozdrawiam:)
Że też macie tyle cierpliwości... Ale myślę że Izerek da sobie radę :) Życzę powodzenia i zapraszam na mojego bloga spacerkiemprzezzycie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCierpliwość ma Ala, to ma być jej pasja i zasługi, jej sukcesy i porażki. My wspieramy, na ile możemy, traktujemy to jako zabawę:)
UsuńZajrzę na bloga z przyjemnością, ale już nie dzisiaj, bo padamy z nóg:)
Pozdrówka
Nie mogę wejść na bloga, ponieważ wyskakuje mi smutna wiadomość "nikt cię nie zaprosił" :)
UsuńPozdrawiam:)
To trzymamy kciuki i pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńDzięki za wsparcie, mam nadzieję, że jutro opiszę!
UsuńCo by się nie działo, będzie super! Najważniejsze to zacząć z odpowiednim nastawieniem (nie od razu myśleć o spektakularnych sukcesach). Bardzo mocno, drużynowo ściskamy kciuki i czekamy na relację :-)
OdpowiedzUsuńGdzie tam spektakularne sukcesy! Sukcesem jest to, że mały nie leżał i pokazał ładnie zębiska. Dzielny chłopak:) A Alusia spisała sie świetnie:)
UsuńTeraz dopiero przeczytałem bo weekend dość zajęty... Kaizerek dziś ładnie popływał za patyczkami :) Podziwiam za wystawianie, nasz wydaje sie tak nieposłuszny że jakoś tego nie widzę < dziś dostał szału nad wodą dosłownie. Czekamy na relacje> 200 zł za rodowód ?? to zdecydowanie za dużo. Pzdr dla Tuskulaków
UsuńDokładnie 190zł, w tym jest wyrobienie rodowodu, składka członkowska do grudnia, ale i tak płatna za cały rok oraz wpis do rejestru i druki (10zł). Myślę, że same wystawy są drogim interesem, bo nie licząc dojazdu, opłata za dorosłego psa to ok. 110zł, często parking i bilet wstęu. No cóż, zobaczymy, na ile Ali starczy energii, a nam zasobności portfela:)
UsuńJa też mocno trzymam kciuki !
OdpowiedzUsuńI nie jest ważne co tam sobie jakiś sędzia zadecyduje na ringu.
My i tak wiemy swoje.
Przecież Izerki niezależnie od tego co zrobią i jak :) to dla nas Izerkowo uzależnionych :) zawsze będą na pierwszym miejscu :)
Duże brawa dla Ali za cierpliwość i fachowe podejście do ringowej edukacji Izerka :-*
I tak wiemy swoje, że Izerki są najcudowniejsze. dzięki za miłe słowa:) Postaram się szybko ogarnąć temat i umieścić wpis na blogu.
UsuńNiezależnie od widzimisię jakiegoś sędziego,goldenki z Tuskulum i tak górą!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki nieprzerwanie,najmocniej jak potrafię,tak na wszelki wypadek:)
Powodzenia i miłej zabawy!
Dzięki za kciuki:) To oczywiście była zabawa, ale emocje i spostrzeżenia różne. Zamelduję się na blogu już wkrótce:)
UsuńDziękuję wszystkim za miłe słowa, wsparcie i ściskane kciuki.
OdpowiedzUsuńAlusia spisała się świetnie, Izerek również. Traktowaliśmy to jako zabawę, Ala wykazała wielką dojrzałość właśnie w tym zakresie. Emocje różne, spostrzeżenia i wrażenia też.
Dzisiaj już nic nie sklecę, ale może jutro coś na blogu naskrobię.
Izerek dzielnie zniósł 8 godzin jazdy, teraz śpi w swoim kojczyku. Ala umyta i zmęczona też udaje się w kierunku łóżeczka.
Pozdrawiam wszystkich cieplutko:)