wtorek, 23 października 2012

"Jesienny gość"

                  Izerek postanowił dostosować się do zmieniającej aury, pory roku i z wielkim zamiłowaniem śledzi wszelkie zmiany zachodzące w przyrodzie, ba nawet je smakuje, bo może okażą się dla niego atrakcyjne?
                    Zjada kulki jarzębiny, dobrze, że żołądek nie fika od tego koziołków. Jarzębinę przynosi sobie nawet ze spacerów do domu. Wszak w zaciszu domowego ogniska posiłek można smakować, celebrować, delektować się nim, a nie połykać w pośpiechu, jak ma to miejsce na trawniku.
 

 


 
                   Uwielbia pogoń za listkami, zarówno w parku, jak i nad morzem, gdzie wiatr również jesienne kolory przygnał. Listki bywają lepsze lub gorsze w smaku. Mały zdecydowanie preferuje liście kasztanowca, do gryzienia bardziej pasują mu listki topoli. A wierzba i klon nadają się do wszelkiego rodzaju celów zabawowo - konsumpcyjnych.
 

Gałązkę wyłowił z morza. 


Plaża okazała się zbyt mała, aby znaleźć lepsze miejsce do zabawy.
Nawet fale podmywające mu kuperek nie zmiechęcały psiny.
 
                   Skoszona trawa na trawniku, to łatwy dostęp do pożywienia dla owieczek i chyba Izerek gdzieś w duchu i z wyboru taką owieczką właśnie jest.
                   Po wichurach na ziemi całe morze patyków i patyczków. To raj dla pieska i wygoda dla nas. Staję sobie na przykład nad gromadką kijaszków i rzucam pieskowi. On ma radochę, że pobiega. Znajduje okazy szczególnie apetyczne, których nie chce oddać, woli je ciamkać.  
                 Deszcz nie przeszkadza Izerkowi w spacerach, nawet zmoczony nos nie jest w stanie odebrać przyjemności poszukiwań i zachwytów nad uciekającymi listkami. Tak, Izerek jest niezmiernie zdziwiony, gdy wiatr podrywa listki i krążą one wokół niego. Puszcza się w pogoń, ale najczęściej jest bezsilny.
 

 

1 komentarz: