Pogoda zasadniczo tylko nam, ludziom, przeszkadza w spacerach, a właściwie jest wygodną wymówką, aby zaszyć się w ciepełku czterech ścian. Ale pies to co innego, dla niego pogoda nie ma zanczenia. Właściciele psa muszą dostosować się do jego wymagań, zaopatrzyć w odpowiedni sprzęt spacerowy i polubić każdą aurę.
Właśnie takiego smutnego, jesiennego dnia, gdy gęsta mgła opadała coraz niżej, postanowiliśmy wybrać się z Izerkiem do lasu. Wzdłuż Trójmiasta po jednej stronie jest Zatoka Gdańska, a po drugiej ciągnie się Trójmiejski Park Krajobrazowy. Nie lubię tych lasów, bo to głównie buczyna, szary, smutny, ciemny las, nie to co iglaste cuda. Ale co tam, Izerkowi wszystko jedno, gdzie idzie na spacer.
Gdy przejeżdżaliśmy przez Oliwę, na głównej ulicy zobaczyliśmy zjawisko, które nas lekko zdumiało i rozbawiło. Wprawdzie jesienne dni przyzwyczaiły nas do prawie letnich temperatur, ale tego dnia miałam na sobie bluzę, polar i kurtkę...Widocznie gościu się lansował na ulicach starej Oliwy.
Gdy dojechaliśmy w głąb lasu i mały wyskoczył z auta, mieliśmy wrażenie, że psina zgłupiał od nadmiaru zapachów. Kręcił się jak bączek, z nochalem przy ziemi i sam nie wiedział, w którą stronę uderzyć.
Gdy na horyzoncie pojawiły się bale ściętego drzewa, pies oszalał z radości. Zrobienie mu fotki było wręcz niewykonalne, bo intensywny zapach drewana i smak trocin przewrócił mu w głowie, mam nadzieję, że nie na stałe:)
Krążył po leśnych ścieżkach i nie tylko, wąchał, smakował, za to posłuszeństwa wykazywał niewiele.
Jest w środku lasu takie miejsce wypoczynkowe, już właściwie na terenie Sopotu, a nie Gdańska, zwane Borodziejem. Za zgodą leśnictwa można tu zrobić ognisko, impezkę. Izerkowi bardzo spodobały się zwęglone szczapy w ognisku, pewnie pachniały jakimś żarełkiem. Dobrze, że pieskowi nie przyszło do głowy wytarzać się w tym cudzie. Próbował zasiąść za stołem, ale nie było wygodnie.
Jego uwagę jak zwykle, zajęły wszelkiego rodzaju patyki, kijki, badylki, czy jakkolwiek to nazwać.
Tu natomiast Izerek zdecydowanie przesadził.
Po leśnych posiłkach czas było na oznakowanie terenu, aby każdy zwierz wiedział, że Izerek tu był. Na tej fotce ma minę, jakby chciał powiedzieć "Fe, ale smród! Czyja to sprawka?".
Brykanko czas było zakończyć, gdy piesek zaczął wykazywać zaintersowanie końskimi śladami bytności w lesie. Zarządziliśmy odwrót, co Izerkowi nie bardzo się spodobało. Cóż, ma prawo mieć inne zdanie...
Izeruś czasem jest jak dziecko, ponieważ z każdej wycieczki pragnie zabrać do domu pamiątkę. Ta, którą sobie wybrał okazała się zdecydowanie zbyt ciężka, nawet jak na jego możliwości.
Patrzył więc wymownie w naszą stronę oczekując pomocy w niesieniu skarbu, ale nie spotkał się ze zrozumieniem.
Rozżalony dał złapać się na smyczkę i łapa za łapą opuścił jesienny, zamglony las.
Czy ktoś pamięta - że tu jest piesek ;) Czy wszystkich wsiorbała mgła :)
OdpowiedzUsuńJuż lament podniosłam i biłam się z myślami, jak tu pomóc przyjacielowi w potrzebie ;( a tu widzę, że jednak udało się jakimś sposobem wyturlać z tego czarciego kręgu :DDD i humorek dopisuje, jak zawsze :)))
UsuńI co, kopytka przymarzły, że kapciuszki cieplutkie by się nadały? :))) Naukę wyciągnąć - nie łazić samej po lesie, gdy ciemno i zimno, tylko w domowych pieleszach stukać w klawiaturkę, ku uciesze wielbicieli płci obojga :)
a przede wszystkim ku uciesze naszych pięknych Izerków/Kaizerków ^-^
Ksanthippe :) kopytka dzisiaj na zakupach przymarzły, aleś mnie radosnym i ciepłym słowem ogrzała i chwała Ci za to :) {} Teraz i dzisiejsza śniegowo -deszczowa pogoda nie straszna :D
UsuńKapucie miały być w zamian, bo Kemotd tak ładnie o Kajzerku napisał że pozazdrościłam :)
Jak nie ma przy kopytkach takiego Izerka, to chociaż obok kapucie - goldenki postawiłabym sobie :) Były tylko kapciuszki - baranki popatrzyłam na nie i odruchowo zaczęłam odliczać. Zrobiło się aż nazbyt sennie i odpuściłam dalsze poszukiwania :D
No dziewczyny, przy zdjęciach zimowych wyruszycie pewnie na poszukiewanie futer, kozuchów i pewnie termoforków:), bo kapciuszki już nie wystarczą!
UsuńU nas śniegu póki co nie ma, ale jakiś grad rano leżał na trawniku, co Izerka niezmiernie zadziwiło i oczywiście przed śniadaniem lekką przystawkę z tego zrobił.
Trochę martwiłam się o te leśne odmęty i czarcie kręgi, dobrze, że Bemalg wróciła:)W razie czego jest ekipa, która wyruszy na pomoc, gdyby kiedyś jakieś zagubienia się zdarzyły:)
:)))...że co, proszę ,termoforki? :)))i może jeszcze barchanowe pantalonki? :D
UsuńO, nie!!! Nigdy, przenigdy!!! xD
Póki co, wystarcza mi, "ciepły piec,cichy kąt" i marzenie, że można przytulić się nie tylko do owego pieca :D
Ciepło pozdrawiam:)
Takie oburzenie świadczy o tym, że mimo jesiennej słoty duch walki o marzenia i odcięcie się od ubraniowego ducha naszych prababć żyje w narodzie.
UsuńPamiętam z wczesnego dziciństwa, gdy szłam na sanki, ubiarałam rajstopy i na to musiałam konecznie załozyć takie własnie ciepłe majtki, na to spodnie. Aby dupsko nie przemarzło i nie przemokło! Ale z własnej woli takowych sztuk bielizny nie nakładałam nigdy i przenigdy nie zamierzam!!!!
Ale termoforek, taki w nowoczesnym wydaniu, np w futerkowym puszystym pokrowcu moje dziecię czasem sobie życzy, gdy kopytka przemarzną na dworze. Ja zadowalam sie ciepłymi skarpetami:)
Życzę Ci spełnionych marzeń:)
pamiętamy, ale faktycznie to lato minęło bardzo szybko ..chyba po części za sprawą naszych nowych domowników :) jakiś taki nastrój melancholijny nastał. Izerek pięknie się prezentuje w takiej scenerii , jak w każdej zresztą :) futerka im się robią cudne, takie jak marzyłem. leży sobie taki ciepły ka-izerek wieczorkiem przy nogach i mruczy na zawołanie bawiąc się zabaweczką :) najlepszy relaks :) pzdr
OdpowiedzUsuńNasz Izerek nie nalezy do tych leżących przy nogach. Jednak chętnie wita nas w swoim legowisku:) Jakoś tak w połowie w kojcu, w połowie na podłodze się mieścimy:)
UsuńA futerka piękne, co fakt, to fakt:)
... a we Wrocławiu sypie delikatny śnieżek :( idę sobie kupić cieplutkie papucie :) bo nie mam przy nóżkach takiego Izerka .
OdpowiedzUsuńMoże trafią mi się kapciuszki- goldenki :)
Pozdrawiam :)
... a u nas na wsi, na północy kraju, jesień ukazała, niestety, swoje inne oblicze =|
UsuńTo nie jest już jesień złota, to słota :(,:[
Wolałabym śnieżek, taki delikatny, przy bezwietrznej pogodzie /pomarzyć można :)/
... i trochę słońca zza chmur też :)
Mimo to, pozdrawiam cieplutko :)
Wszystkim
miłej, pogodnej niedzieli życzę :)
A u nas w mieście, na północy kraju.... i w drodze ku Borom Tucholskim pogoda wczoraj była ładna, zimno, ale przyjemnie. Natomiast Gdańsk powitała nas wieczorem deszczem ze śniegiem z przewaga tego pierwszego, natomiast dzisiaj deszcz z gradem. Pogoda średnio spacerowa, nawet Izerek nie miał ochoty na dłuższe bytowanie poza domkiem. Tegoroczny wrzesień i październik rozpieściły nas ciepełkiem i słonkiem i organizm reaguje dramatycznie na takie zmiany:(
UsuńWiesz Ksanthippe, pogoda może i kiepska, ale za to jak inspiruje Cię do pisania rymów:)Ja też czekam na śnieżek, na takie do minus 10 stopni, z białą pierzynką. A najbardziej interesuje mnie reakcja Izerka:) i zazdroszczę ludkom na południu, że już doświadczyli bieli:)
:)))...rymy? Może jeszcze częstochowskie? ;) Tak jakoś wyszło:)
UsuńCoś mnie inspiruje? Ależ skąd!;) W taką pogodę - niepogodę nie jestem w stanie zrobić, a tym bardziej wymyślić nic sensownego :D
Jedno, co mi wychodzi, to to, gdy wtulam się w fotel, nastawiam sobie Geppert /zaczynam od przepięknego "Zamiast"/ i oddaję się słodkiemu far niente :))) Polecam!;):D
Ksanthippe przesuń natychmiast utworek w Geppertowej płytce ! :)
Usuń"Zamiast" słucha się wtedy jak jest totalny dołek.
Przełącz na piosenkę " Nie przejmuj się " i słuchaj tego :)
Niedzielny rosołek nastaw niech pyka wolniutko i nie przeszkadza w słodkim lenistwie i wystukaj na klawiaturce czy już Ci lepiej :)
U nas słońce daje po oczach, zatem jest nadzieja, ze zima tylko postraszyła. Wyszłam na balkon w lekkiej bluzie i nie stałam się sopelkiem. Ale gdy ujrzałam w świetle słonka kurz na moich ciemnych meblach, drzwiach i podłogach to naprawdę zatęskniłam za pochmurnym dniem:( Sprzątanie moje dziecko uznało ostatnio za bezsensowną parcę, bo rano zużyła dużo energii na odkurzenie i starcie kurzu, a wieczorem śladu po czystosci nie było.
UsuńMojej świętej pamięci Ciocia, fantastyczna osoba, zawsze powtarzała,że gości należy zapraszać, gdy już zajdzie słońce, bo wtedy stres mniejszy. I po wielu, wielu latach przyznaję jej rację.
Zatem gdy ujrzałam tę kurzawę stwierdziłam, że należy oddać się przyjemniejszym sprawom, jak choćby ciekawa książka i szarlotka, a na resztę nie patrzeć. W końcu niedziela powinna snuć się leniwie, zatem niech się dzieje:)
Również polecam:)
A już myślałam, że sztukę niepatrzenia/przynajmniej od soboty wieczór po poniedziałek/ na meble i stojące tam bibeloty-duperele opanowałam do perfekcji:))) a tu masz,kurzem powiało:(
UsuńI co? Mam teraz biegać ze ścierką, jakbym miała ADHD czy żyć w nieczystości? :)))Lepiej napisać - w brudzie, choć to gorzej brzmi,bo ta nieczystość źle się jednak kojarzy xD
Słusznie,niedziela to czas na słodkie lenistwo,więc niech się dzieje, co chce;) Miłego! :)
Bemalg,
Usuńdzięki za "Nie przejmuj się",ale...chyba mam permanentnego doła, bo "Zamiast" mogę słuchać na okrągło:[ a do tego jeszcze mojego ukochanego Staffa.I nie tylko jego liryki typu "Deszcz jesienny" czy "List z jesieni", bo to nie tylko o tym...To o wszystkim...
Posłuchałam tej "Nie przejmuj się" i mojej, też ulubionej - "Pocieszanka". Jest ciut lepiej.Dzięki:):*
Twoja ciocia musiała być mądrą kobietą.
OdpowiedzUsuńKurz jest czasami po to żeby był :) a niedziela ( jak nam się chce ) najlepsza na porządki.
Nasze mamy mają wprawdzie inne zdanie, ale kto by tam tego słuchał :)
Ksanthippe zasnęłaś w tym fotelu :( a radziłam po dobroci :) mówiłam zmieniaj piosenkę :))
OdpowiedzUsuńBemalguniu,
Usuńa okularki masz? ;))) Spójrz, proszę, na 2 wpisy nieco wyżej:)
Odpowiedziałam/podziękowałam i buziaczek dodałam:)
Wiesz, ta "Pocieszanka" jest jeszcze lepsza. Też polecam :D♥
Ksanthippunniu ;) hi hi :) To było 2 dni temu.
UsuńJak pisałaś Ty :) to równocześnie pisałam i ja :) Twoje wskoczyło 3 minutki wcześniej :)
Okularki moje ( zaznaczam tylko do czytania i pisania ) nie pomogły - bo zrobił się mały chaos w komentarzach :) Zaczęłam rano w sobotę:) potem odpowiedział Kemotd a potem poszłam po kapciuszki :)o czym zakomunikowałam. Teraz jest taki misz- masz w tych komentarzach :) że osiwieć można :) Ktoś kto czyta myśli pewnie, że należymy do klubu towarzystwa pomieszania z poplątaniem ;)
Pozdrowionka ;)
Bemalgunieczko,
Usuńzrobił się misz-masz,świetnie,to lubię:) Jest odnośny klub towarzyski,jeszcze lepiej, zapisuję się pierwsza, bo, że tak to określę, pasuje do mnie jak ulał lub mówiąc górnolotnie-odzwierciedla moje wnętrze:):):)Niechaj postronni łaskawie nie dają komentarzy w stylu:"...trzeba je najpierw mieć";to wnętrze,oczywiście:D
Pozdrówka ;)
Bemalg, nie martw się:) Skoro Ksanthippe wkurzyła się kurzem :) to są to odruchy prawidłowej rekacji na otoczenie. Jak widać piosenki pomogły, fotel zrobił swoje, a lenistwo dopełniło niedzieli:)
OdpowiedzUsuńJutro też jest dzień i pewnie wstanie lepszy:) Tak sobie mówię przed poniedziałkiem:)Ale Wam i sobie tego życzę:)
Dzięki ;) miłego nowego tygodnia i sił przy robieniu kolejnych zdjęć :)
OdpowiedzUsuńPozdrowionka :)
I czemu ja przeoczyłam ten wpis i dopiero dziś go odkryłam? :-) Od Twojej strony zaginął on we mgle, a od mojej utonął w białym puchu. Powoli już wystają nam nosy ponad to białe szaleństwo, zatem znajdują się i zagubione posty :-)
OdpowiedzUsuńTen gość od lansu ma po prostu świetne nogi!!! Nie dziwię się, że biega w gatkach po ulicy :-) Ale i tak Izerek jest tu największą gwiazdą :-)
Gość mnie nie urzekł nawet tymi nogami:)
UsuńWolę na mojego faceta Izerka spoglądać, on jest cudny:)
Życzyłam może wszystkim miłego poniedziałku? Otóż mój zaczął się od stłuczki o 7 rano, zatem kicha. Moja pierwsza stłuczka, zatem nogi i ręce drżały, faceta zresztą też więc reakcja podobna. Stłuczka niewielka bo i prędkość mniej niż 30km na godzinę, ale zawsze problem. Na drodze była szklanka, nie dało się uciec, bo po obu stronach słupki od robót drogowych. Dobrze, że nikomu nic się nie stało.
OdpowiedzUsuńTak więc nie lubię poniedziałków!!! A kiedyś lubiłam!!!
Mam nadzieję, ze Wy macie się dobrze:)
Och, przykra przygoda, ale najważniejsze, że wszyscy cali i zdrowi. Przytulamy :-)
UsuńPrzytulamy {} i głaszczemy po główce.
OdpowiedzUsuńA na pocieszenie powiedz sobie tak : Anita to tylko stłuczka, mogło być gorzej, więc to szczęśliwy poniedziałek - bo tylko mała stłuczka.
Pozdrowionka .
Dzięki za wsparcie.
OdpowiedzUsuńZawsze kiedyś musi być ten pierwszy raz, prawda? Mogę jeździć, zatem dramatu nie ma, auto jest ubezpieczone. Myślę, że problem jest w tym, że przez wiele lat miałam w poniedziałek na popołudnie, a teraz na rano.... I właśnie w tym upatruję przyczyny dzisiejszych problemów.
Łepetna mnie boli od nadmiaru wrażeń, okazało się, że jednak nie jestem odporna na takie przeżycia. Ale co nas nie zabije, to nas wzmocni:)
Wróciłam dziś po pracy z radością i poszłam z Izerkiem na długi spacerek, aby skołatane nerwy uspokoić. A teraz nic nie robię, niczego nie tykam, bo nigdy nie wiadomo...
A poniedziałków i tak nie lubię! Jednak cieszę się, że tylko tak to się skończyło:)
Życzyłaś nam, Droga Aneto, miłego poniedziałku, a sama doświadczyłaś tego dnia czegoś zgoła innego:(, przykro mi:( Może nasza to wina, bo nie odwzajemniliśmy życzeń? :[
OdpowiedzUsuńZatem, życzę Wszystkim na wszystkie dni, nieustającego zdrówka i szczęścia, bezpieczeństwa na każdym kroku - w drodze do szkoły, do pracy i z powrotem, na spacerze i gdzie bądź, w domu też.
I duuużo optymizmu. Optymiści żyją dłużej, podobno:)
Głowa do góry!
Jutro wstanie nowy, lepszy dzień:)
Ksanthippe i Bemalg!
OdpowiedzUsuńMożecie sobie nalezeć do jakiegokolwiek klubu, ja Was za pomioeszno - poplatane nie uznaję:) Mozecie sobie pisać, jak Wam wygodnie, obyście się tylko nie pogubiły w zeznaniach:)
Ksanthippe, po sobotniej dozie pesymizmu, gdzie obie z Bemalg próbowałyśmy Cię pocieszyć, zaskoczyłaś mnie swoim optymistycznym stosunkiem do poniedziałku i nadchodzącego jutra. Tak trzymaj!
Dzięki za życzenia, mam nadzieję, że będa spełnione, czego i Wam życzę:)
Zapewne Bemalg ucięła sobie popołudniową drzemkę:)Więc się chyba nie obrazi,że podziękuję za nas obie za akceptację i zrozumienie naszej potrzeby przynależności do w/w klubu :)))
UsuńSama siebie nie poznaję;) mam nadzieję, że to nie jest ChAD :(:[;)
Pozdrówka:)
Anita :) pogubimy się z Ksanthippe w zeznaniach to pewne :) Wtedy zmienimy imionka i zaczniemy jeszcze raz :) A może przerzucimy się na pogaduszki na gadu -gadu, tam są takie fajne emotikonki Pomyśl o tym Ksanthippe :)
UsuńAnita napisz jak dzisiaj się czujesz - czy pamięć wczorajszego dnia, jest już wyciszona czy myśli nadal udręczone poniedziałkowym zdarzeniem ?
No cóż, wczoraj cały dzień bolała mnie głowa, z nadmiaru emocji, bo poza tym nic się nie stało. To pierwsze takie wydarzenie i rozpamiętywałam je niestety. Najgorsza była bezsilnośc, brak możliwości zmiany biegu wydarzeń. To dziwne uczucie, siedzieć bezczynnie, bo wiesz, zę i tak coś sioę zdarzy, że nie masz na to wpływu. Mam nadzieję, że to moje pierwsze i ostatnie takie doświadczenie. Jeżdżę ostrożnie, ale jak widać nie zawsze to wystarcza.
UsuńA Wy nawet nie myślcie o przenosinach gdzie indziej, bo fajnie się Was czyta:)
A ja się bałam, że od nadmiaru czytania komentarzy głowa może Cię jeszcze dodatkowo boleć wiec na wszelki wypadek jakbyśmy przedobrzyły z Ksanthippe :) to numer gadu-gadu Bemalg - 45145559
UsuńPozdrowionka :)
Ksanthippe :) - drzemki popołudniowej to ja nie pamiętam od oohoho albo jeszcze dłużej :(
OdpowiedzUsuńZmrok zapada wcześnie - kurzu w domu nie widać :) i za radą Anity cioci zaprosiłam gości :)
Pozdrówka :)
Zawsze też można zafundować gościom romantyczną kolacje przy świecach:)))
UsuńW skrajnych przypadkach-przy jednej :D ;)
Pozdrowionka:)
I słusznie, moja ciocia, mimo trudnego życia była chyba najbardziej pogodną i optymistyczną osobą, jaką znałam. I z tym kurzem miała rację. Jak świeci słońce, to można się skichać, a kurz i tak będzie widoczny. Zatem po co fundować sobie stres? Pamiętam też, gdy robiła tradycyjną sałatkę jarzynową mówiła, że musi być dobrze czerwona, dobrze zielona i biała. Tak więc dodaję warzywa na oko po kolorach:)
UsuńKsanthippe :) zainwestowałam w taki ściemniacz oświetleniowy :) Jak nie poodkurzam to robię niby taki nastrój :) ściemniam znaczy się :)... dość często :)
OdpowiedzUsuńPozdrowionka :-D
Ha ha ha :) Kobietki jesteście fantastyczne!!! Dostarczyłyście mi śmiechu co niemiara :):):) Dzięki tak dużej dawce optymizmu i pozytywnej energii jestem już gotowa na zmierzenie się z poniedziałkiem ;) Hihi :D :):)
OdpowiedzUsuńTo pisałam ja Alicja, ale jakiś stwór Mateusz zalogował się w międzyczasie na moim laptopie :)
UsuńCo tam podpis, przecież wiemy, że to nasze znajome belgijskie Trio:)
UsuńŻyczę Wam miłego poniedziału i równie sympatycznego tygodnia. Ja od ubiegłego poniedziałku tego dnia szczerze nie lubię, ale postaram się wykrzesać jakieś optymistyczne nastawienie:)Na przykład spacer z Izerkiem:)jako nagroda za przetrwanie w pracy:)
A dziewczyny sobie pogadały, prawda? I super, o to chodzi, aby były emocje:)