piątek, 27 lipca 2012

"Plaża dla psów"


                    Izerek czasami zostaje sam, a takie sytuacje stwarzamy świadomie, przygotowując go do wrześniowego normalnego trybu dnia. Dostaje wtedy kość do dziumdziania, aby nasze wyjście kojarzyło mu się przyjemnie (jeszcze nie wygania nas z domu, ale wie, że gdy sięgamy na szafę, to coś się szykuje). Poprzednią kość już rozpracował, a następna jest....lekko niedostosowana do rozmiaru pyszczka:)

         Taka bycza kość okazała się świetnym pomysłem, ponieważ stanowiła nową zabawkę. Izerek najpierw porwał ją do swego legowiska, potem szczekał na nią, warczał, trącał i przewracał, wymyślając sposób jej poskromienia.
          Lubi też inne przysmaki. Umie o nie grzecznie prosić, siadając na tylnych łapkach. Niestety jest to poza wzruszająca, a do tego jeszcze żałosne czy wyczekująco - proszące spojrzenie cudownych brązowych oczu i wtedy trzeba naprawdę walczyć z sobą, aby odmówić pieskowi malutkiego kąska.

               Izerek był na psiej plaży w Gdańsku, ale z ciekawości wybraliśmy się też wieczorkiem do Gdyni Orłowa. Mnie ta plaża zdecydowanie bardziej pasuje, ale wieczorem nie ma już tutaj słonka i piesek nie wysycha. Nie pytajcie też, ile pisaku mam w domu, pewnie niedługo piaskownicę otworzę:)

Pies ciągnął nad wodę straszliwie i z radością wskakiwał za patykiem. Pływał, nawet dość daleko, radził sobie dzielnie.


            Nagle zauważył, że wokół niego gromadzi się coraz więcej piesków. Przysiadł, poobserwował i ruszył radośnie do zabawy.


            Były tam pieski najróżniejsze, większe i mniejsze. Sadzę, że mieszkańcy traktują ten fragment plaży, tak jak my pobliskie boisko - jako miejsce spotkań i socjalizacji piesków. Tu jednak przychodzą wszyscy, nawet przypadkowi psiarze i trzeba uważać, bo niektóre pieski mogą być agresywne. Na boisku natomiast mamy pewność, że są to psy łagodne.
           Tego dnia jednak było miło i spokojnie, a Izerek poznał nowych kumpli.





              Gdy był zmęczony łaskawie do nas przybiegał i odpoczywał. Musicie wiedzieć, że niestety w obecności stada piesków Izerek pozostaje głuchy na nasze prośby i wołania. Ma wtedy ciekawsze i ważniejsze sprawy. Natomiast zmęczenie lub wycofanie z zabawy każe mu przypomnieć sobie o rodzinie:)
               Ten pieseczek nie podoba mi się ani trochę, a warczał jak stary traktor.



               Izerek jest bardzo kulturalny i nie załatwia swoich potrzeb na plaży dla ziomków, tylko na plaży dla ludzi:) Dobrze, że o tej porze tych było mało. Oczywiście sprzątamy, ale można mandacik dostać za wprowadzanie psiny na plażę.
               Jutro relacja z pobytu nad otwartym morzem, które jest dla mnie jedynym możliwym miejscem do kąpieli. Do "zupy" w Zatoce nie wchodzę z zasady, szczególnie w sezonie letnim.
               Piesek podczas spacerów nadal jest niezmiernie zdziwiony tym, że jego toaleta zmieniła wygląd. Odkąd skoszono trawę, która sięgała prawie do kolan (wreszcie) piesek czuje się nadal nieco niepewnie. Widać młode źdźbła, więc chyba zrozumiał, że za jakiś czas trawnik przybierze znanego mu kształtu, kiedy to w wysoki zielsku przed okiem pani kryły się różne przysmaki. Na takim łysym pastwisku wszystko jest widoczne i piesek nie ma możliwości podtuczenia się na śmieciach.

2 komentarze:

  1. Przeczytałam,obejrzałam i myślę sobie,że po tak dobrej lekturze pora na spanko.
    Niestety,nie da się.
    Co chwila wracam do zdj.nr2.Uświadomiło mi ono smutną prawdę,że nigdy nie będę mogła mieć takiego goldenka.
    Tu mowa o kąsku.U mnie miałby zafundowaną michę smakołyków i...sporą nadwagę,niestety.
    Pozostaje mi tylko pozazdrościć goldenków z Tuskulum,bo to pieski wyjątkowe.
    Pozdr.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście trudno być twardym, czasem ulegamy:)
      Włąśnie o tę nadwagę chodzi. Na razie dajemy radę, przysmaki w zasadzie sporadycznie, raczej do nauki.
      Goldenki z Tuskulum są więcej niż wyjątkowe:)

      Usuń