piątek, 15 czerwca 2012

"Bracia"

              Chyba pora napisać coś o braciach. Jakich? Psiejskich oczywiście. Temat wyczerpała Anetka, ale ja przypomnę. Otóż tuskulańkie Izerki rozjechały się w różne strony.
             Izerek beżowy, taraz zwany Kaizerkiem,  pojechał pod Jasną Górę. Może bliskość miejsca świętego utemperuje jego rogatą naturę? Wszak to on był postrachem braci i dawał im popalić przy misce.
             Izerek czerwony, zwany dalej Izerkiem, pojechał w szeroki świat, bo aż do Belgii. Jest najdalej, ale za to obywatelsto ma podwójne:) Aneta i Krzyś nazywają go belgijskim. Brzmi bardzo dumnie!
             Izerek niebieski, również zwany Izerkiem, przyjechał do Gdańska. Tuskulaki mówią o nim gdański, swojsko bardzo.

fot. Tuskulum
                Dziś, gdy myślałam o ich nowych domach przypomniałam sobie, że w kojczyku pieski tworzyły Tryptyk:)
fot. Tuskulum
ale teraz też w jakiś sposób Tryptykiem pozostały, w dodatku międzynarodowym!!!

                  Dzisiaj mija tydzień, odkąd piesek jest z nami. Szybko zleciało, za szybko. Najgorsze jest to, że obserwując łobuziaka nie mam czasu na nic innego. Gdy jestem w pracy, to myślę o tym małym szkrabie i zazdroszczę Adamowi, że ma urolop. Ale jeszcze te koszmarne dwa tygodnie i obcować będę z małym przez cały dzień. Co więcej, będziemy z pisekiem przez 12 dni sami, bo Adam pójdzie do pracy, a Alusia pojedzie na kolonie.
                 Malutki robi postępy spacerowe. Do windy nadal wchodzi bardzo chętnie i ciekawie spogląda na swoje odbicie. Nawet gadająca z głośnika papuga, informująca o piętrze (a są aż cztery:)) nie przeszkadza szczeniakowi.


                 Czasem mały bywa zmęczony i jak każda dobrze wychowana istota siada sobie na ławeczce przed domem:)



Lubi też podjadać trawkę, która na dziedzińcu jest świeżutka, w sam raz dla roślinożernych piesków.

             
        Czasem Izerek bywa głodny i malutkie kamyczki przypominają mu karmę. Szybko przekonał się, że to tylko atrapa i zrozumiał, że jedzonko daje pańcia do miseczki.

               
             Niestety miska jest napełniana tylko trzy razy dziennie:( Czasami trzeba długo czekać, ale Izer jest dobrze wychowanym pieskiem, który nie uprawia żebractwa i potrafi wykazać się dużą cierpliwością.


Serdecznie pozdrawiam zaglądających na bloga, kochanych Tuskulaków i siostrę Anety, Gosię, która podobno kibicuje Izerkowi:) To całuski od urwiska:)


              Anetko, Krzysiu! Czy moglibyście oprzeć się takiemu spojrzeniu, czy moglibyście zrezygnować z tych uśmiechniętych kluseczek? Izerek mówi Wam "przyjdzie czas na odpowiednią decyzję, a odpowiednia decyzja do kolejni kojczykowi bracia i siostry:)". On jest mądry i wie, co mówi!!!

5 komentarzy:

  1. Właśnie tych spojrzeń nam brakuje, choć Mantra stara się, jak może ;-) W imieniu siostry gorąco pozdrawiam (obserwuje, jako bemalg), ponieważ z tajemniczych jakichś powodów, blogger nie pozwala jej dodawać komentarzy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzisiaj blogger był łaskawy i pozwolił na wstawienie komentarza :)
    Pozdrowienia i podziękowania za ciąg dalszy Izerkowych opowieści :)
    Zaglądam codziennie :) bo od jakiegoś czasu jest to obowiązkowa lektura ;)
    Przecież bez nowych wieści nie bardzo da się żyć :)
    Myślę, że jest sporo osób, które tak jak i ja uzależniło się od :)" Tryptyku Izerskiego ".
    I będą podczytywać i prosić o jeszcze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, święta racja! Kojczykowe opowieści uzależniły więc pozwoliłam sobie na kontynuowanie działa Anety:) Mam nadzieję, że sprostam. Tylko, że Tuskulaki tworzyli codzienny blog przez dwa miesiące, a ja mam w perspektywie około 12 lat (liczę na to, że więcej). Ale lubię to, póki co, więc chętnie podzielę się wrażeniami:)
      Oczywiście czekam na kolejne doniesienia z Tuskulum, bo z kolei tam zaglądam regularnie:)
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  3. Anita :) doskonale sobie radzisz z kontynuacją dzieła Anety:)
    Chyba nadajecie na wspólnych falach :)
    Fajnie się czyta Twoje Izerkowe opowieści
    Pozdrowionka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podobają:) Ja jednak chętnie poczytałabym u Anety. Mam nadzieję, że oprócz tych niezliczonych pasji, które wpędzają mnie w kompleksy, opisu nie zawsze sielskiego życia wiejskiego, poczytamy za jakiś czas i kojczykowe. Póki co zaglądam do Tuskulum z wcale nie mniejszym zaintersowaniem, bo bardzo polubiłam mieszkańców:)
      Buziaki:)

      Usuń