wtorek, 12 czerwca 2012

"Plażowanie"

              Dzisiejszy dzień Izerek rozpoczął od... spaceru o 4.45. Ale spoko, dajemy radę:) Potem podjechaliśmy nad morze, aby nasz pirat z gór zobaczył wielką wodę i ogromną piaskownicę.


                   Woda na razie nie przypadła mu do gustu, może nawet nie bardzo ją zauważył, bo piasek wyzwolił diabelskie instynkty. Mały brykał jak szalony, kopał norki. Nochal usmarowany piaskiem nie zrobił na nim żadnego wrażenia. Czuł się bardzo dobrze i nawet nie próbował zasnąć, co ma czasem zwyczaj robić na spacerku. Piłka nie była potrzebna:) Niestety syf na plaży jest straszny: puszki, butelki, papiery, resztki jedzenia. Może lato będzie deszczowe? :)




              Po plażowaniu Izerek grzecznie zjadł śniadanko i poszedł spać. Wypoczął na tyle, by zacząć pokazywać różki. Anetko, ten bąbel na czubku głowy to nie ugryzienie owada, to róg diabełkowi rośnie:) Lubi zabawy, ale w końcu jest małym pieskiem i to całe jego życie.
            Jednak dziś wpadł na pomysł, że trzeba spróbować czegoś innego niż plastikowe butelki, zabawki w kojczyku, świńskie uszy, kurze łapki, czy króliczek (żywy przypominam:)). Mam w domu kwiat, który cieszy wzrok i z którego jestem dumna (tfu, aby nie zauroczyć). To jedyna roślina, która przy króliku mogła stać na podłodze, bo nie jest apetycznym kąskiem. Tak było do czasu, gdy w domu pojawił się straszliwy roślinożerca Izer Song! Już pierwszego dnia wpadł do salonu i czapnął listek.



           Listek został wyjęty z paszczy potwora, a kwiat póki co, postawiłam na wysokim, choć mało efektownym balkonowym stoliku. I pewnie stałby sobie spokojnie, gdyby Izerek nie próbował podskoków na nóżce prawej i lewej. Roślina nie stawiała oporu więc musi zmienić miejsce pobytu, dopóki mały zrozumie, że pieski nie jadają kwiatków pańci:)

              Postępem w zakresie oswajania lęków jest to, że szczeniaczek przychodzi już bez oporów do kuchni i nie ucieka stąd, jak to było pierwszego dnia. Oczywiście nie dostaje nic z ludzkiego jedzonka, tylko swoją karmę do miski. Oby ten stan trwał jak najdłużej. Bardzo pachniał mu obiadowy kurczak, próbował nawet jakiś żebraczych sztuczek, ale nasz brak reakcji spowodował, że na razie odpuścił.


                Czy ja coś mówiłam o przyjaźni Izerka i Pusi? Oj, to chyba była zmyłka ze strony urwisa. Chciał zrobić dobre wrażenie, a teraz pokazuje, na co go stać. Pusia jest dla niego atrakcją, gdy się rusza. Wtedy skacze do niej i liże - królasek wygląda jak po prysznicu. Starmy się chronić ja przed szpileczkami szczeniaka, ale ten czort nie daje za wygraną. Gdy próbowałam dziś dogadać się z nim w  sprawie ochrony zwierzątek mniejszych niż izerkowy łepek, spojrzał na mnie ze zdziwieniem    "A czy ja coś robię króliczkowi? Ja?!".


                Dobrze, że jedno i drugie zwierzątko długo śpi więc jest nadzieja, że króliczek odetchnie, a ogoniasty chwilowo zapomni.
                 Poza tymi zawirowaniami jest mądrym psiakiem. Nie załatwia się w domu, wychodzi na spacer po spaniu i wtedy, gdy widzimy, że jakoś podejrzanie kręci się przy drzwiach. Obroża kojarzy mu się ze spacerem, bo przybiega do przedpokoju i czeka przy wyjściu. Reaguje też na swoje imię. Na spacerze pasjonują go rowerzyści i wózki dziecięce, ale w końcu w Tuskulum prowadził traktor i auto:) To naprawdę słodki i kochany piesek, daje nam dużo radości, nawet wtedy, gdy śpi:)



4 komentarze:

  1. Fantastyczny pies tak jak nasz :) Fantastyczny blog:) zdjęcia super :) właśnie się zacząłem zastanawiać jak to jest z pieskiem na plaży, czy jest jakiś zakaz wstępu ? pzdr

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż, rzeczywiście złamaliśmy dzisiaj prawo:) Ale gdyby zjawił się jakiś starżnik miejski to Izerek swoimi słodkimi oczkami pewnie by go przebłagał!
    Żartuję, od 1 maja do końca września nie wolno wchodzić z psami na plażę. Rozumiem to, bo jako turystka też pewnie nie chciałabym kąpać się z obcym psem. W Trójmiescie sa dwie wydzielone plaże dla piesków, jeśli komuś to odpowiada, to może skorzystać. Dobrze, że potem można brykać po plaży z pieskiem bez ograniczeń i tego się trzymajmy.
    Jednak po dzisiejszej wizycie na plaży stwierdzam, że rozsądni właściciele po pieskach sprzatają, natomiast ludzie po sobie niestety nie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potwierdzam Izerki są roślinożercami, nasz konsumuje w ogródku wszystkie rośliny :) urywa listek lub łodygę i w nogi:)Trzymam kciuki za królika, nie ma lekko, powinien dostawać podwójną porcje przysmaków przez okres adaptacji Izera Songa :)nasz został już dwukrotnie skarcony przez koty ale nie rezygnuje :) Pzdr

      Usuń
    2. Dzisiaj rano Pusia na pozycji wygranej - pierwsza dostała śniadanko, a Izerek leżał przed klatką i szeptał "Podziel się posiłkiem". Ale nic z tego. Mam nadzieję, że królik pokaże małemu, gdzie "raki zimują".
      Pozdrówka

      Usuń